Reklama

Czy Antonio Conte sprawi, że Napoli znowu będzie wielkie?

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

07 czerwca 2024, 15:34 • 15 min czytania 2 komentarze

Ostatnie miesiące w Napoli to pasmo klęsk i rozczarowań. Po sezonie, w którym klub spod Wezuwiusza świętował zdobycie po 33 latach scudetto, nastąpił brutalny powrót do szarej rzeczywistości. Aż trudno w to uwierzyć, ale „Azzurri” dysponując trzecią najbardziej wartościową kadrą we Włoszech, rozegrali trzeci najgorszy sezon od momentu powrotu do Serie A w 2007 roku. Kibice przez wiele miesięcy byli sfrustrowani tym, jak ich drużyna zmarnowała swój potencjał. Bardziej wtajemniczone osoby uspokajały jednak i podkreślały, że z finansowego punktu widzenia Napoli może pozwolić sobie na tak fatalny czas. Zatrudnienie Antonio Conte jest najlepszym potwierdzeniem tej tezy. Wzięcie utytułowanego szkoleniowca pokazuje, że nie ma mowy o sezonie przejściowym i „Partenopei” natychmiast chcą włączyć się do walki o najwyższe cele. 

Czy Antonio Conte sprawi, że Napoli znowu będzie wielkie?

Napoli zakończyło zeszły sezon, mając zaledwie 53 punkty na koncie. W historii współczesnego calcio nie było drugiego mistrza, który tak bardzo stoczyłby się po odniesieniu sukcesu. Przyczyn tej klęski należy szukać w działaniach właściciela, który sam podejmował decyzje m.in. o tym, jakich zatrudnia trenerów. Aurelio De Laurentiis totalnie pomylił się, wybierając Rudiego Garcię, Waltera Mazzarriego, a także Francesco Calzonę. Powodów regresu jest jednak zdecydowanie więcej i trener to tylko wierzchołek góry lodowej. Można zastanawiać się, dlaczego Napoli po zajęciu dziesiątego miejsca w lidze wygrało wyścig o zatrudnienie Antonio Conte z Milanem, który zakończył zeszły sezon wicemistrzostwem i wydaje się być klubem prowadzonym w zdrowszy sposób. Pozyskanie utytułowanego szkoleniowca działa na wyobraźnię fanów. W końcu mówimy o kimś, kto od 2011 roku wygrał cztery tytuły mistrzowskie w pięciu sezonach pracy na Półwyspie Apenińskim. Kibice „Azzurrich” po przyjściu nowego trenera zareagowali w swoim stylu, część z nich zdążyła już sobie zrobić fryzury na jego cześć.

Włoski Lech Poznań

Sytuacja Napoli w uderzający sposób przypomina tę w Lechu Poznań. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z klubami, które przez lata grały ofensywną piłkę, nie potrafiły jednak tego przekuć na trofea. Za każdym razem musieli uznawać wyższość hegemona, w Polsce była to Legia, we Włoszech Juventus. Zarówno sympatycy „Azzurrich”, jak i „Kolejorza” doskonale znają znaczenie takich pojęć jak kompromitacja czy niespełnienie oczekiwań kibiców. Oba zespoły w zaskakująco podobny sposób wspinały się na szczyt. Kiedy zatrudniano Luciano Spallettiego, a także Macieja Skorżę, mało kto wierzył w powodzenie ich misji. „Spal” miał się pokłócić po miesiącu z Aurelio De Laurentiisem i z podobną narracją mamy do czynienia teraz w przypadku przyjścia Antonio Conte.

Reklama

Wracając jednak do porównania – warto przypomnieć, że zarówno Lech jak i Napoli podczas swojej mistrzowskiej ścieżki zadawały kłam teoriom, że nie pokonują danych rywali czy w konkretnych miesiącach gubią formę. Obie te drużyny zdobywały tytuły, wykręcając najlepszą średnią punktów na mecz od kilku lat, a także grając widowiskową piłkę. To mistrzowie, którzy mogli być uznani za pewien punkt odniesienia. W przypadku Napoli można było mieć nadzieję, że klub spod Wezuwiusza zacznie nowy etap w swojej historii. W końcu pokazali się z wyjątkowej strony, a rok wcześniej też wyglądali dobrze. To przekonanie umacniał fakt, że ligowi rywale wówczas wpadli w dołek, a Napoli na ich tle miało świetną sytuację finansową. Rzeczywistość okazała się jednak tak brutalna, że żaden kibic „Partenopeich” w najstraszniejszych koszmarach nie mógł sobie wyobrazić tego, jak będzie wyglądał kolejny sezon.

Odejście Luciano Spallettiego, a także dyrektora sportowego Cristiano Giuntoliego okazało się gwoździem do trumny. Należy jednak pamiętać o tym, że pewne niepokojące symptomy zaczęły się pojawiać już w mistrzowskim sezonie. Czasem pewne mecze potrafią inaugurować i kończyć wielkie dynastie. Takowym spotkaniem było te rozgrywane na początku kwietnia 2023 roku z Milanem na Stadio Diego Armando Maradona. Zupełnie nieoczekiwanie Napoli przegrało wtedy 0:4 i po tamtym feralnym dniu nigdy nie wróciło do wcześniejszej formy. Owszem, później zdarzyło się kilka wygranych i liga wygrana w cuglach, jednakże można odnieść, że Milan na długie miesiące pozbawił „Azzurrich” pasji, serca do walki i radości z gry. Jeszcze w końcówce marca Napoli potrafiło wygrywać mecze po 4:0, po starciu z Milanem na początku kwietnia skończyło się takie granie.

Przypadkowi trenerzy

Po odejściu Luciano Spallettiego wybory Aurelio De Laurentiisa wołały o pomstę do nieba. Najpierw zatrudniony został Rudi Garcia, który najlepsze lata trenerskie miał za sobą. Wydawało się, że od początku był to trener niepasujący do stylu zarządzania właściciela, a także do miasta, które słynie z ekspresji i emocji. Francuz wydawał się po prostu zbyt spokojnym człowiekiem na to stanowisko. Historia niejednokrotnie pokazywała, że Neapol kocha silne osobowości. Garcia stracił pracę po dwunastu kolejkach. Wówczas Napoli miało na koncie 21 punktów i co prawda traciło dziesięć do liderującego Interu, ale zajmowało czwarte miejsce w tabeli. Wtedy jeszcze można było uratować ten sezon. Przy dobrze przeprowadzonym kolejnym wyborze trenera Napoli najprawdopodobniej uniknęłoby kompromitacji i zakończyło sezon na miejscu gwarantującym udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów.

Zdałem sobie sprawę z tego, że powinienem zwolnić Garcię już pierwszego dnia, kiedy przedstawiłem go jako trenera. Kiedy powiedział, że nie wie nic o Napoli i nie oglądał żadnego naszego meczu, powinienem wyrzucić go z klubu od razu. Wtedy się z tego śmiałem, ale jednak okazało się, że pierwsza myśl była dobra. Niepotrzebnie też zgodziłem się na to, aby na żądanie Garcii zwolnić trenera od przygotowania fizycznego – grzmiał w jednym z wywiadów właściciel klubu Aurelio De Laurentiis.

W listopadzie mówiło się o tym, że Napoli może przejąć Igor Tudor. Chorwacki szkoleniowiec dobrze radził sobie w Hellasie Werona, Olympique Marsylia i Lazio. Można było spodziewać się tego, że wprowadzając swój ostry reżim treningowy oraz wysokie wymagania wobec piłkarzy, mógłby rozpalić iskrę w tym zespole na nowo. Ostatecznie jednak Tudor i De Laurentiis się nie dogadali. Kością niezgody okazał się kontrakt dla Chorwata. Nie chciał on podpisać umowy wyłącznie do końca sezonu, zażądał kontraktu 1+1, na który nie chciał się zgodzić właściciel Napoli. Rozpatrywano go wyłącznie jako rozwiązanie krótkoterminowe, z racji na odmienną wizję taktyczną i fakt, że nie był to wymarzony kandydat na trenera.

Po tym kiedy De Laurentiis nie dogadał się z Tudorem, postanowił zatrudnić Waltera Mazzarriego, który pełnił funkcję trenera Napoli w latach 2009-2012. W tamtym okresie pracę doświadczonego szkoleniowca można oceniać dobrze, teraz jednak ewidentnie nie podołał wyzwaniu, co nie było żadnym zaskoczeniem. Przed objęciem Napoli Mazari pracował w Cagliari w sezonie 2021/22. Wtedy w znacznym stopniu przyczynił się do spadku tego zespołu i udowodnił, że wielka piłka mu odjechała. Powierzenie mu funkcji trenera aktualnego mistrza Włoch wywołało niewyobrażalny szok. De Laurentiis kierował się wtedy argumentem, że Mazzarri zna klub i wie jak przywrócić mu odpowiedniego ducha walki. Pierwszego wieczoru Mazzarri dostał w mieście wielką pizzę, a ludzie potraktowali jego powrót sentymentalnie. Szybko jednak macki opadły i uśmiech zastąpiła rozpacz, wystarczyło tylko rozegrać kilka meczów. Mazzarri poprowadził zespół w 17 spotkaniach i jego średnia punktów na mecz wynosiła 1,24. Po tym, jak został zwolniony, każdy zdawał sobie sprawę z tegoł, że obecny sezon jest zawalony. De Laurentiis, zatrudniając tego szkoleniowca kierował się tym samym, co Piotr Rutkowski wybierając Mariusza Rumaka i obaj skończyli w niemalże identyczny sposób.

Reklama

Następcą Mazzarriego został Francesco Calzona, który łączył pracę w Napoli z prowadzeniem reprezentacji Słowacji. W kadrze narodowej poradził on sobie bardzo dobrze. Nasi południowi sąsiedzi pewnie awansowali na EURO 2024 i byli przedstawiani jako kraj, w którym w przeciwieństwie do nas „działa”. Wcześniej pełnił funkcję asystenta w sztabie Maurizio Sarriego oraz Luciano Spallettiego. Przejął Napoli dwa dni przed meczem z Barceloną w Lidze Mistrzów, a jego przyjście wydawało się sensacyjną decyzją. Początkowo było widać, że zespół po przyjściu Calzony został natchniony pozytywnym impulsem. Klub pozytywnie zareagował na to, że trener ponownie zatrudnił Francesco Sinattiego, czyli trenera od przygotowania fizycznego, który pracował wcześniej z Luciano Spallettim. W rozmowie z neapolitańskimi dziennikarzami mogłem usłyszeć, że nowy szkoleniowiec załamał się po  tym, jak zobaczył formę fizyczną swojego zespołu i przygotował dla piłkarzy pewną rozpiskę, na głębsze zmiany było jednak za późno. Po przyjściu Calzony Napoli wygrało tylko trzy z 17 meczów i koniec końców to on zaliczył najsłabsze wyniki z zespołem.

Co ciekawe gra po przyjściu Calzony wyglądała lepiej, nie zgadzały się jednak wyniki. Drużyna w groteskowy sposób traciła bramki w końcówkach meczów, które powodowały utratę punktów. „Partenopei” w wielu meczach byli  wyjątkowo nieskuteczną drużyną. Według tabeli punktów oczekiwanych Napoli powinno na koniec sezonu zająć czwarte, a nie dziesiąte miejsce z 68 punktami na koncie, a nie 53.

Tabela punktów oczekiwanych (źródło: Understat.com)

Mimo statystyk nie ma co jednak usprawiedliwiać ani Napoli, ani Calzony. Niedawno przejechał się po nim agent kapitana zespołu Giovanniego Di Lorenzo, który stwierdził, że Calzona był jak nauczyciel gimnazjum, który pewnego dnia musiał zacząć pracować na prestiżowym uniwersytecie.

Syte koty

Jedną z przyczyn kryzysu Napoli był brak rywalizacji na pozycjach. Aurelio De Laurentiis nie zadbał o to, aby do klubu został sprowadzony następca lidera obrony Kima Min-jae. Kilka meczów pokazało, że pominięcie sprowadzenia lidera obrony mogło stanowić pierwszy i najważniejszy problemem „Azzurrich”. Za inne uważa się zlekceważenie kwestii kupna sensownych zmienników dla Stanislava Lobotki, Giovanniego Di Lorenzo czy Chwiczy Kwarachelii. Trzeba jednak pamiętać o tym, że mimo błędów właściciela i trenerów, postawa piłkarzy w wielu meczach była żenująca. Nie pokazali oni należytej waleczności i po prostu przechodzili obok spotkań i jedyne co robili, to kładli się na murawę i machali rękoma, skąd my to znamy…

Bohaterowie, którzy dali Neapolowi upragniony mistrzowski tytuł, szybko stali się obiektem drwin. Z wyraźną frustracją mieliśmy do czynienia już pod koniec 2023 roku. Wtedy klub składał kibicom życzenia noworoczne, wspominając miniony rok jako historyczny z racji na zdobycie scudetto. Natychmiast pojawiły się komentarze, że wymownym jest fakt, że wszystkie zdjęcia pochodzą z zeszłego sezonu, a teraz kolejny raz piłkarze wymierzają swoim kibicom siarczysty policzek.

Praktycznie każdy piłkarz Napoli nie przypominał siebie z sezonu mistrzowskiego. Wyjątkowo można wspomnieć, że zdarzały się mecze, w których Stanislav Lobotka był wiodącą postacią, to jednak za mało. Z innych pozytywów można wspomnieć też niezłą jesień Matteo Politano oraz postawę Kwaracchelii, który często jako jedyny próbował przejmować inicjatywę na boisku. Gruzin zakończył sezon z 11 bramkami i sześcioma asystami w Serie A, co można uznać za niezły rezultat.

Innym czynnikiem generującym frustrację kibiców był totalny brak autorefleksji. Po zakończonym na dziesiątym miejscu sezonie piłkarze otrzymali siarczyste gwizdy po bezbramkowego remisie z Lecce w ostatniej serii gier. Po tym zachowaniu bramkarz Alex Meret powiedział, że zespół nie zasłużył na takie potraktowanie. W tym przypadku również może to przypominać zachowanie piłkarzy Lecha Poznań, którzy nie kryli oburzenia satyrycznym zachowaniem fanów podczas meczu z Koroną Kielce. Takie wypowiedzi, jak ta Mereta świadczą jednoznacznie o tym, że drużyna straciła poczucie jedności i potrzebuje głębokich zmian.

 

Gwarancja sukcesu

Piątego czerwca 2024 roku Napoli ogłosiło, że nowym trenerem zostanie Antonio Conte. Szkoleniowiec urodzony w Lecce podpisał kontrakt do 2027 roku. Dlaczego klub mający takie problemy zdołał zatrudnić tak cenionego szkoleniowca? Chodzi o finanse. Napoli jako jeden z nielicznych włoskich klubów nie jest targany zadłużeniem. W ostatnich latach przychody „Partenopeich” byly na tyle wysokie, że z ekonomicznego punktu widzenia mogli oni sobie pozwolić na rozegranie tak fatalnego sezonu.

O znanego trenera mocno zabiegał też Milan, „Rossoneri” nie mogli jednak zaproponować mu takich pieniędzy. Żaden trener w historii Napoli nie otrzymał tak wysokiego kontraktu jak Antonio Conte. „La Repubblica” informuje o tym, że nowy szkoleniowiec „Azzurrich” będzie zarabiał sześć milionów euro za sezon plus milion w bonusach za ewentualne wygranie tytułu mistrzowskiego. Sprowadzenie Conte natychmiast wywołało poruszenie w mieście. W mgnieniu oka smutek zastąpiła nadzieja. Wielu kibiców ma nadzieję na to, że nowy mister szybko odbuduje ducha drużyny. Po ogłoszeniu jego przyjścia do klubu jeden kibic wyciął sobie na głowie fryzurę z jego nazwiskiem, wizerunek szkoleniowca można zobaczyć w witrynach sklepów i aptek. Ponadto na powitanie Conte otrzymał w jednej z restauracji darmową pizzę. Czyste szaleństwo!

Ze sportowego ten entuzjazm jest w pełni uzasadniony. Conte to gwarancja sukcesu na Półwyspie Apenińskim. Od 2011 roku pracował w Serie A przez pięć sezonów i w czterech z nich zdobywał tytuły mistrzowskie. Zarówno w Juventusie, jak i Chelsea sięgał po mistrzostwo już w pierwszym sezonie swojej pracy. Warto przypomnieć, że „Juve” podobnie jak Napoli było wtedy poranioną drużyną. We Włoszech jedyną skazą na jego wizerunku są europejskie puchary. Zarówno z Interem, jak i Juventusem nie potrafił wychodzić z grupy Ligi Mistrzów. To zdecydowanie bardziej trener ligowy aniżeli pucharowy. Również w Premier League praca Włocha się obroniła. W pierwszym sezonie w Tottenhamie zajął czwarte miejsce, co również zostało odebrane jako sukces. Zaliczył tam najniższą średnią punktów na mecz od 2011 roku i wynosiła ona 1,78. Wielu trenerów chciałoby mieć takie problemy. Po ogłoszeniu przyjścia Conte Napoli w oczach wielu obserwatorów z miejsca staje się drużyną, która w przyszłym sezonie może powalczyć przynajmniej o miejsce w TOP 4.

Pierwszym zadaniem nowego trenera Napoli będzie przeprowadzenie odpowiedniego przeglądu wojsk.

Wiadomo, że Conte i De Laurentiis od miesięcy pracowali w ukryciu. Obaj pracowali nad profilami piłkarzy, jakich należy sprowadzić do klubu. Zostanie kupionych kilku zawodników. Na razie nie wiemy ilu, ponieważ trener najpierw przeprowadzi rozmowy z obecnymi piłkarzami i podejmie decyzję, którzy pozostaną w klubie. Od tego ilu piłkarzy odejdzie, zależy liczba letnich transferów. Doskonale wiemy, jaką postawę pokazali w zeszłym sezonie piłkarze i teraz wiadomo, że jeśli któryś z nich nie pokaże odpowiedniej motywacji, będzie musiał opuścić klub latem. Z tego, co słyszę, Conte może zdecydować się na grę w formacji 3-4-2-1 i widziałby Kwaracchelię jako centralną postać swojej drużyny. Gruzin byłby ustawiony za napastnikiem, więc musiałby więcej rozgrywać piłkę – mówi w rozmowie z nami Luca Cerchione, dziennikarz „Calcio Napoli24”.

Cerchione podobnie jak kibice wypowiada się w pozytywnym tonie na temat nowego szkoleniowca, pojawiły się nawet odważne tezy, że to najlepszy trener dostępny na rynku.

Jedynie Klopp też pozostaje bez klubu, ale we Włoszech nigdy go tam nie było, więc nie byłbym tego pewien, czy byłby lepszym wyborem od Conte. Historia mówi nam, że to zwycięzca. Jeśli otrzyma warunki, w których może rozwijać zespół, to osiągnie doskonałe wyniki. Zarówno klub, jak i kibice muszą jednak pozwolić mu na spokojną pracę. Wcale nie jest powiedziane, że już w pierwszym sezonie jego pracy klub powalczy o scudetto. Ważna jest cierpliwość. Krok po kroku do celu – opowiada Cerchione.

Głównym celem jest powrót do Ligi Mistrzów. Każde miejsce lepsze niż piąte będzie czymś więcej, niż oczekiwał od niego klub. W pierwszym sezonie nie można mieć zbyt wygórowanych celów, czwarte miejsce będzie satysfakcjonującym rezultatem – dodaje.

Zdaniem dziennikarza ważne jest to, aby entuzjazm, który dziś zalał Neapol, nie przełożył się na zbyt wygórowane oczekiwania na początku pracy Conte.

Po tak niefortunnym sezonie nazwisko Włocha w ciągu zaledwie kilku godzin wygasiło całe niezadowolenie i ukoiło rany. Jest w mieście sporo entuzjazmu. Pierwszym zadaniem, które będzie musiał wykonać Antonio Conte, to uspokojenie tej euforii, która bardzo szybko może przerodzić się w zbyt wygórowane oczekiwania – wyjaśnia Cerchione.

Conte to gwarancja sukcesu. Wszystko wskazuje na to, że rozpoczniemy nowy sezon ze sporymi nadziejami. Po tak trudnym okresie nie było to wcale takie oczywiste. Teraz zadaniem klubu będzie zapewnienie trenerowi jak najlepszych warunków pracy i sprowadzenie mu jak najlepszych zawodników – podsumowuje nasz rozmówca.

Cele transferowe

Głównym celem transferowym Antonio Conte ma być Romelu Lukaku. Pod wodzą tego szkoleniowca Belg osiągnął formę życia i nie jest tajemnicą, że obaj bardzo by chcieli ze sobą pracować. Ma on jednak kontrakt z Chelsea ważny do 2026 roku i „The Blues” chcieliby zarobić na tym piłkarzu 38 milionów funtów. Aby pozyskać Lukaku, klub najpierw musi sprzedać Victora Osimhena. Nowy szkoleniowiec Napoli chciałby także sprowadzić Alessandro Buongiorno z Torino, który rozegrał fenomenalny sezon i mógłby stać się nowym liderem obrony. Pozycja stopera wydaje się niezwykle ważna, ponieważ Napoli ma grać trójką stoperów, a obecnie trudno znaleźć tam dwóch, którzy mogliby pomóc w zbudowaniu żelaznej obrony. Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, to na wylocie z Juventusu jest Federico Chiesa. Jego kontrakt obowiązuje jeszcze przez rok i Thiago Motta nie widzi go w swoim zespole. Pojedynek o Chiesę mają stoczyć Roma z Napoli. Antonio Conte miał już się skontaktować z samym zawodnikiem i zapytał go, czy byłby zainteresowany przenosinami na południe kraju.

Za główne zagrożenie w pracy Włocha uważa się jego twardy charakter. Istnieje spore ryzyko, że pokłóci się z Aurelio De Laurentiisem. To samo mówiło się jednak o Luciano Spallettim, który dziś traktowany jest w Neapolu niczym zbawiciel i syn Boży w jednej osobie. Inna okoliczność, która może sprawić trenerowi problemy, to tożsamość Napoli. To klub, który dziś nie ma przystosowanej kadry do bezpośredniego futbolu, jaki preferuje szkoleniowiec urodzony w Lecce. Przez lata „Azzurri” grali w horyzontalny sposób, dziś ich piłka ma stać się bardziej wertykalna. Istnieje ryzyko, że przez lata futbol oparty na wysokim posiadaniu piłki zakorzenił się w ten zespół tak mocno, że trudno będzie go tego oduczyć w przeciągu jednego sezonu. Przed Conte naprawdę trudne wyzwanie, kto wie, czy nie najtrudniejsze w karierze. Czy odniesie sukces? Zobaczymy. Pewne jest jednak to, że po jego przyjściu liga będzie ciekawsza.

WIĘCEJ NA WESZŁO: 

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Koszulka przecięta na pół, podobnie serce. Bolesna miłość Turków

Szymon Piórek
3
Koszulka przecięta na pół, podobnie serce. Bolesna miłość Turków
EURO 2024

Trela: Drużyna, w której żyłach płynie Red Bull. Austria zespołem klubowym na Euro

Michał Trela
2
Trela: Drużyna, w której żyłach płynie Red Bull. Austria zespołem klubowym na Euro
Anglia

Znamy kalendarz Premier League. Wielki hit na start!

Patryk Stec
3
Znamy kalendarz Premier League. Wielki hit na start!

Piłka nożna

EURO 2024

Koszulka przecięta na pół, podobnie serce. Bolesna miłość Turków

Szymon Piórek
3
Koszulka przecięta na pół, podobnie serce. Bolesna miłość Turków
EURO 2024

Trela: Drużyna, w której żyłach płynie Red Bull. Austria zespołem klubowym na Euro

Michał Trela
2
Trela: Drużyna, w której żyłach płynie Red Bull. Austria zespołem klubowym na Euro
Anglia

Znamy kalendarz Premier League. Wielki hit na start!

Patryk Stec
3
Znamy kalendarz Premier League. Wielki hit na start!

Komentarze

2 komentarze

Loading...