Kontuzja Waleriana Gwilii sprawiła, że Aleksandar Vuković miał spory zgryz z tym, kogo wystawić w Legii jako ofensywnego pomocnika. Mógł nie kombinować ze zmianą pozycji i oddelegować tam Praszelika, mógł przesunąć nieco wyżej Martinsa czy Antolicia. Ale postawił na umieszczenie bliżej środka pola Luquinhasa. No i wygląda na to, że trafił optymalnie.
Brazylijczyk wystąpił na tej pozycji w dwóch meczach, więc póki co wstrzymujemy hurraoptymizm. Zwłaszcza, że drugi z tych meczów był starciem z Wisłą Kraków, którą – zwłaszcza u siebie – może ograć właściwie każdy, kto ma jedenastu piłkarzy z dwiema nogami. Natomiast nie da się ukryć, że gość ma potencjał na tej pozycji. Zerknijmy w liczby:
– vs. Lech – dryblingi 3/6, pojedynki 10/20, trzy próby kluczowych podań, cztery razy faulowany (najczęściej w zespole), podania 16/22
Generalnie środek pola Muhar-Moder miał z nim spory problem, lechici musieli uciekać się do fauli. Do poprawy był na pewno ostatnie podania, których legionista szukał (nikt w zespole nie podjął tylu prób), ale które ostatecznie nie dochodziły do celu.
– vs. Wisła Kraków – podania 9/11, podania kluczowe 2/2, dryblingi 4/4, pojedynki 10/13, faulowany sześciokrotnie
Gdybyście chcieli zobaczyć jak gra skrzydłowy ustawiony w środku pola, to Brazylijczyk zobrazował to w pełni. Rzadko podawał (najmniej w zespole), ale i tak potrafił zwodem czy rajdem stworzyć przewagę przed polem karnym. Strzelił też gola, wywalczył aż sześć stałych fragmentów gry (znów najwięcej), wiślacy mieli z nim kolosalne problemy przed skrajem szesnastki.
Chętnie zobaczylibyśmy jeszcze raz Luquinhasa w akcji na tej pozycji, by zobaczyć, czy na tle lepszego rywala od Wisły też jest w stanie robić taki przeciąg w środku pola. Jeśli tak – Vuković może mieć mały ból głowy. Bo jednak Brazylijczyk na skrzydle nie był tak efektywny, robił dużo szumu, ale niewiele z tego wynikało. Gwilia natomiast daje bardzo dużo przy stałych fragmentach gry, ale nie jest tak mobilny, jak skrzydłowy wicemistrzów Polski. Niemniej trzeba stwierdzić, że w zespole ze stolicy narodziła się w ostatnich tygodniach alternatywa do rozgrywania.
***
Skoro już jesteśmy przy meczu w Warszawie – przecieraliśmy oczy ze zdziwienia, gdy zobaczyliśmy statystyki duetu stoperów Wisły w tym meczu. O ile jeszcze jesteśmy w stanie zrozumieć, że Marcin Wasilewski w wielu momentach nie nadążał i przez swoje lata po prostu nie dostosował się do tempa gry Legii, o tyle występ Rafała Janickiego jest jakimś totalnym kuriozum i być może najgorszym indywidualnym występem stopera w tym sezonie. Zobaczcie:
– pojedynki – trzy (najmniej na boisku, Lewczuk – 13, Wieteska – 10, grający 25 minut Silva – 6)
– pojedynki wygrane – dwa (najmniej na boisku)
– odbiory – zero
– pojedynki w powietrzu – jeden (wygrany, brawo)
Stoper zespołu, który dostał siedem goli w plecy, przez 92 minuty meczu wygrał DWA POJEDYNKI, w tym jeden główkowy. W dodatku nie podjął choćby jednej próby odbioru. Żadnej. Nic. Null.
***
Rzuciło nam się w oczy, że Bartosz Slisz z Zagłębia Lubin znów pokonał najdłuższy dystans w całej kolejce. I coś tam po głowie chodziło, że ten Slisz to co weekend kręci podobne wyniki. Zerknęliśmy w tabelę rekordów biegowych tego sezonu, a tam:
Ma chłopak zdrowie.
***
Nie mogło być inaczej – jedenastka według algorytmu InStata została zdominowana przez legionistów. Zwracamy też uwagę na obecność Łukasza Poręby z Zagłębia, który w starciu z Lechem pojawił się dopiero po przerwie, nie zaliczył gola ani asysty, a mimo to wykręcił przyzwoity InStat Index – właściwie nie mylił się przy podaniach, miał wysoką skuteczność pojedynków, odbiorów i dryblingów. Poza tym zanotował kluczowe podanie przy trafieniu Bohara.
źródło danych: oficjalne statystyki Ekstraklasa S.A. (InStat + CyronHego)