Reklama

I liga nadal stylem życia. Beniaminek liderem, wiceliderem niedawno biedujący Stomil

redakcja

Autor:redakcja

14 września 2019, 21:59 • 3 min czytania 0 komentarzy

Gdyby ktoś rok temu powiedziałbym nam, że Stomil Olsztyn, Radomiak Radom i Warta Poznań będą na miejscach premiowanych awansem do Ekstraklasy (albo na miejscach barażowych), to z miejsca opłacilibyśmy mu kompleksowy zestaw badań. Tymczasem beniaminek z Radomia jest liderem, a jeszcze niedawno stojące nad przepaścią ekipy z Olsztyna i Poznania radzą sobie lepiej od chociażby sosnowieckiego spadkowicza.

I liga nadal stylem życia. Beniaminek liderem, wiceliderem niedawno biedujący Stomil

Radomiak wcale nie zdemolował II ligi, bo na koniec sezonu miał ledwie trzy punkty przewagi nad czwartym miejscem. Stomil jeszcze zimą miał dwunastu zawodników w kadrze, miał też długi i kiepskie perspektywy na przyszłość. Warta nie miała pieniędzy na wodę, zaległości wobec piłkarzy sięgały nawet i pół roku. A po 9. kolejkach tabela I ligi (ostatni mecz jutro) wygląda tak:

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

Dobra, zdajemy sobie sprawę, że to dopiero 1/4 sezonu, że prawie połowa drużyn nie rozegrała kompletu spotkań i że tu jeszcze mogą być przetasowania. Jasne, nie jesteśmy durni, wiemy jak działa terminarz, tabela i podobne schematy. Natomiast początek w wykonaniu tych trzech ekip jest imponujący. Stomil w tej kolejce wygrał u siebie ze Stalą Mielec (przez wielu stawiana w roli faworyta do awansu), a Radomiak ograł u siebie Zagłębie Sosnowiec 2:1.

W Derbach Pięknych Miast było już nawet 2:0, ale gola honorowego Nawotka. Tak patrzymy na skład gości – Hołota, Piasecki, Pawłowski, Polczak, Perdijć, Małecki, Grzelak… Z jednej strony – kilkaset meczów na poziomie Ekstraklasy. Z drugiej – zapytajcie w Katowicach czy opieranie kadry na wytartych kartach przynosi sukcesy. Po dziewięciu meczach sosnowiczanie mają jedenaście punktów i bliżej im do miejsca spadkowego niż tego, które przynosi bezpośredni awans. Terminarz na następne cztery mecze teoretycznie też nie tak trudny, bo na rozkładzie GKS Jastrzębie (dom), Odra Opole (wyjazd), Sandecja (dom), Chrobry (wyjazd). Czyli albo środek tabeli, albo strefa spadkowa. Albo Zagłębie się dźwignie, albo pogrąży się już kompletnie w ligowej szarzyźnie.

Reklama

Co do Warty – wszystko wskazuje na to, że Zieloni nie tylko całą jesień będą grali na wyjeździe, ale i przez początek wiosny. Zamiast w Poznaniu warciarze grają przecież w Grodzisku Wielkopolskim. Dziś na obczyźnie – ale takiej oficjalnej – zremisowali w Niecieczy 1:1. Jedynego gola dla gospodarzy strzelił debiutant Matej Jelić. Ciekawi jesteśmy tego gościa, bo CV jak na warunki pierwszoligowe ma naprawdę solidne. 80 meczów i 36 goli w Żylinie, ponad 50 spotkań w Rapidzie Wiedeń, ostatni sezon 5 goli w ekstraklasie chorwackiej. No i w polskiej I lidze póki co – jeden mecz, jeden gol, trzy punkty.  Warta odpowiedziała za sprawą byłego zawodnika Termaliki, czyli Mateusza Kupczaka, który w końcówce wykorzystał rzut karny. Remis w Niecieczy, wcześniej porażka w Grudziądzu i pogubione punkty w meczu z GKS-em Jastrzębie. Jest lekka zadyszka ze strony poznaniaków, ale też jakoś niespecjalnie będziemy ich krytykować – zajmują miejsce powyżej oczekiwań, grają wszędzie tylko nie w Poznaniu, no trudno.

Sporo emocji było też w meczu GKS-u Tychy z Wigrami Suwałki. Przed meczem oba zespoły dzielił ledwie punkt, więc stawka była wysoka – kto by wygrał, ten mógł chociaż na kolejkę usadowić się na miejscu barażowym. Udało się tyszanom, choć gola na wagę pełnej puli strzelili dopiero w drugiej minucie doliczonego czasu gry. Najpierw Kacper Piątek (K. Piątek znów strzela, hehehehe, beka) trafił dla gospodarzy, później Bartosz Szeliga zasadził swojaka i wreszcie tuż przed końcem spotkania Dario Kristo przysmolił z dystansu. I w czterech ostatnich meczach GKS zdobył dziesięć na dwanaście punktów przy bilansie bramkowym 10:4. Gdyby nie ten kiepski początek (dwa razy po 1:2 w plecy), to kto wie, kto wie. Ale ekipa Tarasiewicza pokazuje, że trzeba się z nią liczyć.

Ze sztosu nie wychodzi też Chrobry Głogów, który tym razem przyjął w cymbał w Jastrzębiu. Skromnie, bo skromnie. I po golu w końcówce Kamila Adamka. Ale za przegrywanie skromnie i po golu w końcówce nikt punktów nie rozdaje. Dziewięć meczów, cztery oczka na koncie, bilans 4:18. A za tydzień WIELKIE STARCIE NA DNIE – Chrobry podejmie Odrę. Obie ekipy zdobyły do tej pory tyle punktów, że gdyby połączyć dorobek Odry i Chrobrego, to… i tak nie znajdziemy drużyny, która byłby słabsza.

Bez tytułu

Najnowsze

EURO 2024

Bereszyński: Nie chcę tylko jechać na mistrzostwa. Chcę na nich grać

Bartosz Lodko
0
Bereszyński: Nie chcę tylko jechać na mistrzostwa. Chcę na nich grać
Piłka nożna

Niepokonani. Dlaczego nikt nie wierzy, że najlepszy klub świata gra w Turkmenistanie?

Szymon Janczyk
0
Niepokonani. Dlaczego nikt nie wierzy, że najlepszy klub świata gra w Turkmenistanie?
1 liga

Czy TVP dalej będzie transmitowało Ekstraklasę? „Jest za wcześnie, aby mówić o szczegółach”

Bartosz Lodko
2
Czy TVP dalej będzie transmitowało Ekstraklasę? „Jest za wcześnie, aby mówić o szczegółach”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...