Reklama

Piłkarzu Rakowa, ucz się języków. Nadchodzą zagraniczne transfery

redakcja

Autor:redakcja

31 maja 2019, 13:46 • 3 min czytania 0 komentarzy

Raków miał do tej pory mocno biało-czerwoną szatnię. Ale już pod koniec sezonu włodarze klubu nie ukrywali, że po awansie trzeba będzie sięgnąć i po obcokrajowców. Jak prezentuje się pierwszy zaciąg? Przyzwoicie, może nawet obiecująco, choć nie takie CV brutalnie weryfikowała liga.

Piłkarzu Rakowa, ucz się języków. Nadchodzą zagraniczne transfery

Zacznijmy od tej lepszej kandydatury na kopacza, czyli od Andrija Lukovicia. Serb liczy sobie 25 lat i zapowiadał się na gwiazdę europejskiego futbolu. To on przesądził o zwycięstwie Serbii w Euro U19 w 2013 roku. W turnieju, w którym grali Bernardo Silva, Hector Bellerin, Joao Cancelo, Aleksandar Mitrović, Anthony Martial czy Andrien Rabiot, nie musiał kłaniać się nikomu.

Z drugiej strony, wiecie jak to jest z rozgrywkami juniorskimi: na tamte mistrzostwa pojechali również Lasza Dvali, Nika Kaczarawa, Luka Zarandia, a nawet Donatas Kazlauskas, legenda Lechii Gdańsk i Olimpii Grudziądz (no, prawie, z naciskiem na prawie).

Tak czy siak kariera Serba nabierała rozpędu. Już przed finałami regularnie występował w serbskiej ekstraklasie w barwach Radu Belgrad, skacząc po niemal wszystkich ofensywnych pozycjach. W końcu parol zagięło na niego PSV, przechwytując go z rąk Anderlechtu, gdzie Luković zdał testy. W Holandii Serb miał się ograć na zapleczu, a potem sprawdzić się w seniorach tej arcypoważnej marki.

Reklama

Ale w tym momencie jego kariera wyhamowała. Już zaraz na początku holenderskiej przygody zamiast zaczarować bramkami czy asystami, wyłapał czerwoną kartkę. Im dalej w las, tym bardziej grał w kratkę, aż w końcu w PSV zrozumieli, że to nie ten format gracza.

Oddali go w 2016 do Crveny, czyli wciąż półki wysokiej, ale najwyraźniej zbyt wysokiej bo stracił tu rok. Potem poszedł do Vozdovac – dół tabeli serbskiej ligi – na odbudowę i pierwszy raz, gdy jego występom nie towarzyszyła presja łatki Wielkiego Talentu, odżył, złapał oddech, zaczął grać.

W dwa lata strzelił szesnaście bramek, dorzucił wianuszek asyst, ale też warto zauważyć, że tylko w zeszłym sezonie złapał dziesięć żółtych kartek. Czyli potencjalnie nie tylko chłop do kiwki, prostopadłego podania i niezłego strzału – przestawić łatwo także się nie da. Papszun też już zdążył go pochwalić mówiąc, że takich piłkarzy mu trzeba: walczaków umiejących jednak coś poza prawym łokciowym.


Drugim wynalazkiem wzmocnieniem jest Bryan Nouvier, który wzmacnia, delikatnie mówiąc, niezbyt liczną kolonię francuską w Ekstraklasie. Facet wygląda tak:

Screen Shot 05-31-19 at 12.45 PM

Profil znacznie mniej imponujący, ot, wychowanek FC Metz, który nie dostał szansy w FC Metz. Jak po FC Metz musisz jechać do Rumunii, w której czasy eldorado dawno się skończyły, to wiesz, że nowym Robertem Piresem nie jesteś. Lewoskrzydłowy, mogący też wystąpić na prawej stronie, Rumunii nie podbił, ale źle też nie było: grał dość regularnie, przez cztery lata ponad sto spotkań (licząc wszystkie rozgrywki), czyli ławki nie wycierał.

Reklama

Co ważne, większość tego czasu spędził w CFR Cluj, czyli ekipie nieprzypadkowej, z którą rok temu sięgnął po tytuł. Z drugiej strony statystyki Lukovicia z jednego sezonu są niemal równe tym Nouviera za blisko pół rumuńskiej dekady (dziewięć bramek, dwanaście asyst). No i ostatnio w Cluj był już odstawiany na boczny tor, włącznie z wypożyczeniem na sezon 18/19 do Sepsi, z którym dostał się do grupy mistrzowskiej rumuńskiej Ekstraklasy (ostatecznie zajął w niej ostatnie miejsce).

Karuzela transferowa dopiero się rozkręca, na pewno nie można odmówić beniaminkowi szybkości działania. Obaj mają papiery na to, by nie zaniżyć poziomu (choć bez dwóch zdań Serb większe), a na pewno pomoże im w tym fakt, że zostali zakontraktowani jeszcze w maju. Wiemy jak to potrafi w lidze wyglądać: jeszcze przez pierwsze kilka kolejek w szatniach lepiej wmontować obrotowe drzwi.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...