Zbigniew Smółka: Oczywiście, tylko na wielu z nich nas nie stać. Takim graczem jest Jose Kante. Moim zdaniem to najlepszy napastnik w Legii Warszawa, tymczasem jest tam teraz zawodnikiem numer trzy albo cztery na tej pozycji. W Gdyni mógłby być czołowym napastnikiem ligi, ale nie mamy możliwości, żeby go ściągnąć. W Lechii miejsca w pierwszym składzie nie ma Kuba Arak. Świetny zawodnik, prowadziłem go i bardzo cenię. Bardzo by nam się przydał, ale nas nie stać. W Stali Mielec prowadziłem Jakuba Żubrowskiego. Gdy odchodził od nas do Korony Kielce, byłem przekonany, że pogra tam rok i wyjedzie do 2. Bundesligi. Wydawał się gotowy na to piłkarsko i mentalnie, tymczasem w tym sezonie dalej jest w Kielcach i gra mniej niż się spodziewałem. 

Zacząłem od takiego pytania, bo pamiętam, jak ściągał pan do Arki Gdynia Adama Deję. Wiele osób się dziwiło. Pamiętam nagłówek w jednym z serwisów: „Transfer trudno wytłumaczalny”. 

Gdyby spojrzeć na nasze wyniki po przyjściu Adasia, można zauważyć, jak wiele nam dał. Dziś jest czołową postacią Arki. Bardzo cenię warsztat i umiejętności Michała Probierza. W Cracovii nie stawiał na Deję, to się zdarza. Jeżeli z Arki odejdzie piłkarz, którego nie widzę w składzie, a niedługo później odnajdzie się w innym klubie, nie będę zaskoczony. Mnie to nawet ucieszy. Kiedyś wyciągnąłem Adasia z niższej ligi do klubu z Kluczborka, który prowadziłem. Pamiętam, że wtedy praktycznie nie używał lewej nogi. Nie umiał. Dziś radzi sobie nią dużo lepiej. Cieszę się, że mogłem mu pomóc. Ten chłopak dużo przeżył, był bardzo krytykowany, często niesłusznie.

Pan też go skrytykował i to publicznie. Po przegranym meczu z Jagiellonią w Pucharze Polski, w którym uderzył przeciwnika i dostał czerwoną kartkę, nazwał pan jego zachowanie kretyńskim. 

Adaś mnie wtedy wnerwił i wytłumaczyliśmy to sobie jak mężczyźni. Uważam, że gramy dla kibiców i ci ludzie mają prawo oczekiwać, że pewne sprawy nie będą zamiatane pod dywan. Adaś też wypowiedział się publicznie. Przeprosił wszystkich za swoje zachowanie. Piłka nożna to męski sport, ona nie jest dla mięczaków, którzy udają, że nic się nie stało.