Reklama

Jagiellonia wygrywa i… po co dalej drążyć?

redakcja

Autor:redakcja

17 lutego 2018, 21:05 • 2 min czytania 22 komentarzy

O ile piątek dostarczył nam emocji (mecz w Niecieczy) i jakości piłkarskiej (spotkanie w Warszawie), tak gry sobotnie na razie nie dojeżdżają. Ledwie przetrwaliśmy nawałnicę nudy w Płocku, a ekstraklasa nie ulitowała się i wyprowadziła kolejną serię. Mecz w Białymstoku był dość słaby, może dlatego, że tylko jedna drużyna miała większą ochotę na futbol?

Jagiellonia wygrywa i… po co dalej drążyć?

Wygrała Jagiellonia, bo potrafiła do tej mizerii dorzucić choć trochę pieprzu. Weźmy uderzenie Pospisila z fałsza – była w tym jakość, pomysł, widzowie zobaczyli, że akurat ten facet nie znajduje się na ekstraklasowym boisku przez przypadek. Pewnie, Czech nie trafił w bramkę, ale też mamy wrażenie, że wielu ligowców przy takiej próbie nabawiłoby się jakiejś kontuzji. Poza tym Jagiellonii trzeba oddać jedno: próbowała. Wzięła sobie do serca rolę gospodarza, chciała stwarzać jakieś ataki. Czasami była w tym śmiertelnie groźna jak lekkie przeziębienie – marne uderzenie Romanczuka głową z linii szesnastki, strzał w krótki róg Frankowskiego, z którym musiał sobie poradzić Pesković – ale było widać w tym minimum chęci.

To ostatecznie zostało docenione. Akcja bramkowa wyszła nieco z przypadku, przed szesnastką było trochę flippera, ale gdy piłka doszła do Pospisila, już o przypadku nie mogło być już mowy. Czech położył na dupę dwóch rywali, a potem lewą nogą wsadził strzał tuż przy słupku i bramkarz Cracovii nie miał nic do powiedzenia.

A Cracovia? Ta dziś irytowała. W obronie na przykład obciąć potrafił się w sposób kompromitujący Fink, który chciał wybić piłkę, ale trafił ją tak nieudolnie, że wypuścił sam na sam Pospisila, który na szczęście Słoweńca sytuację sam na sam zmarnował. W ofensywie nie było lepiej, goście liczyli głównie na jakieś zgranie po stałym fragmencie gry, co – przyznacie – nie jest taktyką specjalnie wymyślną. Może raz było blisko, kiedy przeciął wszystko Kwiecień… No, dwa, bo jeszcze w końcówce pomylił się Culina w przyzwoitej okazji. Jednak oddać ledwie jeden celny strzał przez 90 minut, to naprawdę nie przystoi.

Jaga ma swoje punkty, ale chyba lepsze wrażenie zrobiła na nas poprzednio, gdy zdecydowanie rozniosła Piasta. Być może to jednak taki czas, trudny, chwilę po wejściu w rundę i punkty trzeba zdobywać bez względu na wszystko.

Reklama

[event_results 415666]

Fot. FotoPyk

Najnowsze

1 liga

Królewski: Miałem sygnały o planach wpływania na służby, by finał PP się nie odbył

Paweł Paczul
4
Królewski: Miałem sygnały o planach wpływania na służby, by finał PP się nie odbył
Polecane

KRÓLEWSKI: UWAŻAM, ŻE W SPADKU WISŁY JEST 100% MOJEJ WINY

Paweł Paczul
0
KRÓLEWSKI: UWAŻAM, ŻE W SPADKU WISŁY JEST 100% MOJEJ WINY

Komentarze

22 komentarzy

Loading...