Reklama

Bereszyński odleciał: raz wygrał i już wybił komuś mistrzostwo z głowy

redakcja

Autor:redakcja

03 października 2016, 15:13 • 2 min czytania 0 komentarzy

Całkowicie rozumiemy optymizm napływający z Legii, bo klub i drużyna bardzo go potrzebują, ale wciąż byłoby dobrze zachować umiar. Jasne, udało się ogolić Lechię w świetnym stylu, jednak to tylko jeden mecz – warszawianie wciąż są na słabym miejscu w tabeli i wciąż mają 0:8 w Lidze Mistrzów. Trzeba nadal stąpać po ziemi, a coś nam się wydaje, że na przykład Bartosz Bereszyński chwilę po spotkaniu znajdował się na innej orbicie. – Mówi się, że Lechia myśli o mistrzostwie – wybiliśmy im to z głowystwierdził obrońca.

Bereszyński odleciał: raz wygrał i już wybił komuś mistrzostwo z głowy

Nam się wydawało, że oglądaliśmy mecz 11. kolejki Ekstraklasy, w której Legia będąca na dnie tabeli walczy o przełamanie z zespołem z czołówki, czyli Lechią. No, jednak nie – sądząc po słowach Bereszyńskiego kibice zobaczyli już spotkanie w grupie mistrzowskiej, gdzie liderujący Wojskowi rozbili gości i zabrali im nawet matematyczne szanse na mistrzostwo. Kurde, Bartek, fajny jesteś chłopak i niby ci ufamy, ale wolimy to sprawdzić.

Tabela przed meczem:

legia 10

Tabela po meczu:

Reklama

legia11

Coś tu rzeczywiście nie gra – Lechia ma punkt straty do lidera, Legia dziesięć i wciąż siedzi w grupie spadkowej, brakuje jej też dziewięciu oczek do gdańszczan. Czyli przy prostym, choć oczywiście nierealnym założeniu, w którym Legia jeszcze dwa razy wybija z głowy mistrzostwo Lechii, ale poza tym oba zespoły wygrywają wszystko do końca, to biało-zieloni są wyżej w tabeli. Teraz mają dziewięć punktów przewagi, po drugiej porażce – sześć, podział punktów – trzy, kolejna porażka i jest remis, ale to Lechia skończyła sezon zasadniczy wyżej, więc byłaby przed Legią. Czyli coś w logice Bereszyńskiego ewidentnie nie gra.

Oczywiście nie chodzi nam o to, by robić z Lechii murowanego kandydata do mistrzostwa, bo ta drużyna wciąż ma sporo braków, jak na przykład brak bramkarza potrafiącego skupić się na meczu przez 90 minut, a nie tylko 45. Jednak dziś gdańszczanie są bliżej celu i nawet 0:10 w sobotę by tego nie zmieniło.

Dobrze, że Legia wraca na właściwe tory pod wodzą Magiery, ale pewnie sam trener chciałby widzieć piłkarzy nie podpalających się jednym sukcesem. Bo strach pomyśleć, co powie Bereszyński gdy warszawianie jakimś niewyobrażalnym cudem, śladem Eibar zremisują z Realem – „wybiliśmy im Ligę Mistrzów z głowy”?

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...