Reklama

Widzew na drodze do trzeciej ligi. Na razie daleko od celu.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

25 listopada 2015, 19:22 • 4 min czytania 0 komentarzy

Pięć miesięcy temu ludzie, którzy reprezentują łódzki biznes i kibicują Widzewowi, utworzyli stowarzyszenie Reaktywacja Tradycji Sportowych. Odtworzyli świetną atmosferę wokół klubu, pokazali, że jeśli się chce – to można, że są w stanie funkcjonować bez Sylwestra Cacka. Dziś, po pierwszej rozegranej rundzie, czas na wstępną weryfikację. Czy aby na pewno pozytywną? Wyliczamy grzechy i wątpliwości z jesieni.

Widzew na drodze do trzeciej ligi. Na razie daleko od celu.

1. Odejście Grzegorza Waraneckiego

Wojnę kibicom wypowiedział Grzegorz Waranecki – ten, który stał za powstaniem nowego stowarzyszenia. Miał pretensje, że ci, którzy mają się za fanów Widzewa, zamiast mu pomóc to próbują na nim zarobić. Konkretniej: na biletach, gadżetach, kiełbaskach, organizacji ochrony i innych. Łódzkiego biznesmena, który od lat wspierał klub, denerwowało to, że pieniądze nie trafiają do kasy Widzewa, lecz kieszeni prywatnych ludzi. A skoro mówił o tym głośno, stał się dla pewnej grupy kibiców wrogiem numer 1. Waranecki był obrażany w trakcie meczów, pod siedzibą klubu znalazł się mural z człowiekiem o bardzo długim nosie i napisie „Grzesiu kłamczuch!”, wreszcie na jego bloku pojawiło się hasło „Grzesiu wypierdalaj”. Piękna historia o tym, jak zniechęcić człowieka z pieniędzmi, miłością i pasją do klubu.

2. Brak widzewskiej solidarności

Ogłaszając powstanie stowarzyszenia, jego członkowie mówili z uśmiechem na twarzy: co się udało Sylwestrowi Cackowi, to zjednoczyć nas przeciwko niemu. Ale Widzew nie wytrzymał już przy pierwszej próbie. Stanisław Syguła, członek zarządu, bez niczyjej wiedzy złożył pismo o walkower za jeden z meczów, a potem zrezygnował. W uzasadnieniu wskazywał m.in. na „brak szacunku do drugiej osoby, (…), postępowanie i zachowanie niektórych osób”. Ze sprawą Waraneckiego też wszystko poszło nie tak. On, zamiast wspólnie ze stowarzyszeniem, wyszedł przed szereg sam, a stowarzyszenie – zamiast stanąć za nim murem, w imię wyższego dobra – nabrało wody w usta. Tylko czekać, aż grupce kibiców znów ktoś się nie spodoba.

Reklama

3. Porażka kibiców z samym sobą

Widzew co kolejkę gra u siebie. Kibice w dużym gronie podróżują po okolicach Łodzi i dopingują piłkarzy, to atut drużyny. Problem w tym, że odpalają środki pirotechniczne, które np. doprowadziły do dwukrotnego przerwania meczu z Borutą Zgierz. Zachowanie fanów nie umknęło uwadze komisji dyscyplinarnej ŁZPN, która wymierzyła karę w postaci zakazu wyjazdów na cztery wiosenne mecze. To strzał w stopę kibiców i klubu.

Dopiero w tej sytuacji odpowiednie stanowisko zajęło stowarzyszenie: Trzeba sobie zadać pytanie, czy idziemy w ślady Ruchu Chorzów (zakaz wyjazdowy do końca sezonu 2015/2016), czy też wspieramy drużynę w trakcie rundy wiosennej w walce o awans do III ligi, popularyzując przy tym markę Widzew w regionie. (…) Panowie – chcecie pełnych trybun, rodzin chodzących na mecze, sponsorów, pozytywnego PR wokół widzewskiego środowiska – zastanówcie się, jakie treści przekazujecie i czy faktycznie działacie w szeroko pojętym interesie klubu. Nam było po meczu wstyd.

4. Zmiany, zmiany, zmiany

Widzew dokonuje nie tylko zmian na poziomie zarządu czy stowarzyszenia. W trakcie rundy Witolda Obarka zastąpił Marcin Płuska, 27-letni trener, który wcześniej prowadził A-klasową Rządzę Załubice. Marcin Ferdzyn, prezes klubu, mówił o dużym profesjonalizmie trenera, że wiek nie stanowił dla niego żadnego problemu. Ale teraz znów na tapecie jest to, od jakich cyfr zaczyna się PESEL. Płuska zrezygnował bowiem po zakończeniu rundy z dziesięciu zawodników – większość jest od niego starsza. Odsunięto od zespołu również piłkarzy, którzy grali w pierwszym składzie, włącznie z kapitanem. To jeden z elementów rewolucji, którą w zespole rozpoczyna młody trener. Widzew daje mu na razie kredyt zaufania, choć nie do końca wiadomo, na jakiej podstawie.

5. Ile Bzury Chodaków w Widzewie?

Reklama

– Miałem bezpieczną pracę w Bzurze Chodaków, ale do przyjęcia posady w Łodzi przekonali mnie ludzie, którzy chcą odbudować wielki Widzew – mówił na konferencji powitalnej trener Płuska. Z Chodakowa, jak informuje serwis WidzewToMy, łódzki klub ma mieć też dyrektora sportowego. Mirosław Leszczyński, dotychczasowy wiceprezes i główny sponsor Bzury, ma pomóc Widzewowi i zasiąść w zarządzie. A wraz z nim w Łodzi, co jest już przesądzone, zamelduje się czterech piłkarzy. I być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Bzura Chodaków to… 8. zespół czwartej ligi północnomazowieckiej.

6. Duża strata do trzeciej ligi

Sławomir Chałaśkiewicz od początku mówił, że całe to przedsięwzięcie jest strasznie ryzykowne i lepiej byłoby poczekać rok. Widzew nie chciał tracić czasu, od razu ruszył do ofensywy. Płuska, nowy trener, gorzej punktuje od swojego poprzednika. Prezes Ferdzyn odpowiada, że na wyniki jego pracy liczy dopiero wiosną. Celem jest awans, który wywalczyć można tylko i wyłącznie dzięki pierwszemu miejscu. Łodzianie, zajmując piąte miejsce, tracą do niego dziewięć punktów. Ktoś powie: niewiele, bo runda ma 19 spotkań. My twierdzimy, że wiele. Lider z Paradyża stracił przez całą jesień tylko trzynaście „oczek”.

**

Do otwarcia stadionu Widzewa pozostał rok. Na dzień dzisiejszy bardziej prawdopodobne jest to, że inauguracja nastąpi w czwartej lidze – na piątym poziomie rozgrywek. Ale klub, dokonując rewolucji zimą i podejmując stanowcze ruchy, stawia jeszcze wszystko na jedną kartę. Byle cały rok faktycznie nie był stracony.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...