Reklama

Shane Long – niespodziewany bohater Irlandii

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 października 2015, 18:57 • 3 min czytania 0 komentarzy

Polska poznała go trzy lata temu, gdy był połową duetu napastników, z którego Irlandia była (choć bardziej z dwuznaczności ich nazwisk) dumna: Long-Cox. Przypomniała go sobie na wiosnę tego roku, gdy doprowadził w ostatnich minutach do remisu 1-1. A teraz jest, po zostaniu bohaterem narodowym, nadzieją Irlandii na zwycięstwo w Warszawie. Bohaterem, mimo bycia napastnikiem, dość niespodziewanym.

Shane Long – niespodziewany bohater Irlandii

Reading, West Bromwich Albion, Hull City, Southampton – życiorys Longa na kolana nie powala. Nie powalają też statystyki – ani razu nie strzelił w Premier League więcej niż osiem bramek. A przecież potencjał ma, zdaniem ekspertów, niemały – jest szybki, silny, ma niezły wyskok. Taki ktoś powinien walić bramkę za bramką. Jedni mówią, że to kwestia głowy, inni, ze po prostu brakuje mu umiejętności.

Wydaje mi się, że nie ma tej mentalności. Shane potrafi trafiać pięknie, ale chcemy, żeby był świetnym strzelcem – mówił niedawno Martin O’Neill, selekcjoner Irlandczyków. Dlatego w ostatnim meczu – z Niemcami – posadził go na ławce tak samo jak w spotkaniu z Polską. W jednym, i drugim przypadku po wejściu na boisko odpłacił się bramką. Ale dopiero trafieniem z Niemcami przeszedł do historii irlandzkiej piłki.

Dla miłośników minimalizmu – najpiękniejsza bramka pod słońcem. Podanieod bramkarza, sprint z piłką i uderzenie w same widły. Euforia, która trwała jeszcze długo po gwizdku sędziego, nawet w trakcie wywiadu. To wtedy Long zaskarbił sobie miłość fanów. Jeszcze w szoku, jeszcze na fali entuzjazmu, napastnik zdołał wydusić z siebie tylko okrzyk, który stał się symbolem euforii w jaką wpadli Irlandczycy po pokonaniu mistrzów świata.

Reklama

W tej rozmowie padają trzy inne nazwiska: Raya Houghtona, Jasona McAteera i Robbiego Keana. To legendarni już strzelcy bramek dla Irlandczyków w najważniejszych meczach. Gol pierwszego dał zwycięstwo z Włochami na mundialu w USA, drugi pokonał Holandię w eliminacjach MŚ 2001, trzeci wyrównał stan meczu z Niemcami na mistrzostwach w Korei i Japonii. To tamtejsi Domarscy, Laty i Bońkowie. Teraz do tej ekipy, jak u nas Sebastian Mila, dołączył Shane Long.

I jest bohaterem. Obecnie poza zasięgiem mediów, bo trwa zgrupowanie, więc dziennikarze zainteresowali się jego urodziwą żoną. Zresztą sam najpewniej niewiele by powiedział, bo na pochwały reaguje nieśmiałością. – Chris Brunt zagrał mi na nos i udało mi się dobrze przyjąć piłkę – mówił o golu z Aston Villą przed dwoma laty. O tym golu:

shanelong

Jamie Carragher, ekspert Sky Sports, porównał wówczas Longa do Dennisa Bergkampa. – Zawsze mówiłem, że on wie o czym mówi. Ale to już przeszłość – opowiadał Guardianowi. Nie jest to wymarzony rozmówca dla dziennikarzy.

Przez lata był jednym z wielu piłkarzy w Premier League, czasem zdarza mu się tylko pieprznąć jakąś ładną bramkę. Dla Irlandczyków kolejnym napastnikiem, któremu czegoś brakuje. Nikt by nawet nie pomyślał by porównać go do Keana, 35-letniego napastnika, który w tych eliminacjach jest najlepszym strzelcem Irlandczyków. W Tottenhamie trzykrotnie był piłkarzem sezonu, w USA rok temu był MVP. Sports Illustrated uznało go za najlepszy transfer w historii MLS, a więc lepiej niż Davida Beckhama i Thierry’ego Henry’ego. Keane to piłkarz-legenda.

Teraz Long uczynił pierwszy krok, żeby być kimś podobnym. Oby następnego nie wykonał w niedzielę. I nie dał Irlandczykom powodów, by śpiewać tę piosenkę.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...