Reklama

Gazety do Polaków: Zagrajcie to jeszcze raz

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

04 września 2015, 09:10 • 10 min czytania 0 komentarzy

W piątkowej prasie mieszanka euforii i nadziei i to w dużych ilościach, bo pojemność gazet całkiem spora. „Gazeta Wyborcza” piórem Rafała Steca pisze nawet, że najsilniejsza od dekady Polska mierzy się z najsłabszymi od dekady Niemcami. W większości polskie gazety wierzą w zwycięstwo, a remis ich tylko uspokoi. Poza tematami meczowymi jest kilka ciekawych wywiadów, zwłaszcza z Arturem Jędrzejczykiem, który opowiada o życiu w Rosji. – Rusek musi mieć zegarek. Koledzy z szatni mają sprzęt wart 50 tysięcy euro. Kiedyś mnie pytali, czemu sobie takiego nie sprawię. Powiedziałem: „Kupujesz rolexy po 100 tysięcy, samochody po 500 tysięcy, a żadnego biznesu nie masz, tylko tracisz pieniądze” – mówi obrońca reprezentacji.

Gazety do Polaków: Zagrajcie to jeszcze raz

FAKT

W „Fakcie” zaczynamy od kwestii ligowych.

 Hebert, obrońca Piasta Gliwice, wziął się za siebie.

Reklama

Faktycznie, mocno pracuję na siłowni. Czasami nawet z tym przesadzam, ale dla mnie siła jest ważna, a także przydatna w walce z napastnikami. Kiedy pojawiłem się w Gliwicach, to ważyłem 89 kilogramów. Teraz natomiast ważę 85, lecz zwracają mi uwagę, że jestem większy – uśmiecha się Hebert

A Denis Thomalla mówi o swoich dylematach związanych z grą w kadrze.

„Thomalla grał w niemieckiej młodzieżówce. Pytamy go o reprezentację Polski. – Jeśli pojawiłby się jakikolwiek sygnał od selekcjonera, to chętnie bym rozważył grę dla Polski. Nie mówię nie – dodaje. Przy wyborze między Polską a Niemcami nie pozostawia już jednak wątpliwości: – Postawiłbym na Niemcy. Proszę mnie zrozumieć, mieszkałem w tym kraju całe życie, grałem w kadrze młodzieżowej”.

Oczywiście rozumiemy, nie wiemy natomiast po co mówi o jednej i drugiej kadrze, skoro i tak gra całkowity piach.

Reklama

Dalej mamy o meczu z Niemcami. Nie będziemy cytować, bo przecież to wszystko znajdziemy później w „Przeglądzie Sportowym”. A nie, wspomnimy, że Lewandowski za fryzurę zapłacił 120 złotych. Nie wygląda już jak grzeczny chłopiec.

SUPER EXPRESS

Jak zwykle w „Superaku”, mamy niesamowitą grę tytułami.

Tekst o Niemcach to spisana konferencja prasowa.

„Polska jest na wyżu emocjonalnym, bo prowadzi w tabeli. Odczuwa się, że atmosfera jest tam dobra. Maja również duże wsparcie od rodaków. Trafiamy na przeciwnika, który jest mocny, więc sam się ten mecz nie wygra, musimy powalczyć – podkreślił Loew”

Dalej mamy wywiad z Rybusem.

Wziąłbyś remis w ciemno?

Oczywiście. Z terenu mistrzów świata wywieźć jeden punkt to duży sukces. Jednak zapewniam, że nie będziemy grać na remis, bo wiemy, czym taka gra może się skończyć.

W czym upatrujecie szansy?

Ostatnio dużo trenowaliśmy stałe fragmenty gry, bo wiemy, że mogą one zdecydować o losach meczu. Możemy ich nie mieć zbyt dużo w tym meczu, więc warto wykorzystać te, które się nadarzą”.

 Kamil Glik mówi o psuciu Niemcom krwi.

„Dlaczego nie? Jeśli wygramy dwa najbliższe mecze, będziemy świętować. Wszystko zależy od nas. Przed pierwszym starciem z Niemcami wszyscy mówili, że nie mamy szans, a życie pokazało, że w piłce nie ma rzeczy niemożliwych. Każde spotkanie pisze swoją historię i mam nadzieję, że tę, która powstanie w Niemczech, będziemy wspominać z uśmiechami na twarzach”.

A Sławomir Peszko będzie jak bulterier wulkan.

„Mówił pan, że czuł się jak wulkan, gdy trener FC Koeln nie dawał panu szansy wyjścia na boisko. Ten wulkan eksploduje w piątkowy wieczór?

Jeśli dostanę szansę, to postaram się. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie będę grał na granicy ryzyka, żeby nie osłabić zespołu, a kilka takich sytuacji w karierze miałem. Brakuje mi meczów o stawkę, ale jestem gotowy do gry. Jest spora konkurencja na skrzydłach. Nawet jeśli wyjdę na ostatnie minuty, też będę zadowolony”.

GAZETA WYBORCZA

W piątek w „GW” rządzi tylko piłka nożna.

Mamy zapowiedź pod tytułem: „Zagrać to jeszcze raz”.

„Faworytem są Niemcy, drużyna Nawałki odbywa podróż sentymentalną do miejsca, gdzie 3 lipca 1974 r. w strugach monsunowego deszczu utonęły polskie marzenia o finale MŚ. Tamten mecz obrósł legendą wspaniałej gry i niezasłużonej porażki. 40 lat temu różnica między drużyną Kazimierza Górskiego i najlepszym zespołem globu sprowadzała się do łutu szczęścia trwającego przy gospodarzach. Dziś zdawałaby się gigantyczna. Gdyby nie ten mecz sprzed roku, który piłkarską logikę wywalił do góry nogami.

Löw ma prawo celować w zwycięstwo, tak jak Nawałka zachować nadzieję. Reprezentacja na finiszu kwalifikacji wreszcie nie gra o wszystko lub o honor. Glik mówi: „Niech się martwią Niemcy”. Oni muszą wygrać, Polacy mogą nie umierać z lęku. Presja jest na gospodarzy, drużyna Nawałki może pozwolić sobie na psychiczny komfort. Choć z drugiej strony: pokonać Niemców po raz pierwszy w historii, by przegrać eliminacje, to byłby paradoks.

Lewandowski powiedział kiedyś, że polska piłka to coś zdecydowanie bardziej złożonego niż tych jedenastu ludzi biegających po boisku w biało-czerwonym stroju. A jednak 11 miesięcy temu przekonaliśmy się, że tych kilkunastu graczy jest w stanie dać reszcie impuls. Polska piłka nie doścignęła niemieckiej i długo (nigdy?) nie doścignie, ale kadra pokazała, jak przełamywać bariery”

Jest też felieton Rafał Stec o… słabości Niemców.

„Dziś ułomności Niemców widać gołym okiem. Po rejteradzie Miroslava Klosego i Philippa Lahma stało się jasne, że nie dysponują żadnym środkowym napastnikiem światowej klasy, a na boki obrony wypychają piłkarzy rozpoznawalnych głównie dla zaawansowanych fanów Bundesligi. Pozostają wszechbogaci w talent, ale ich system edukacji jest monokulturą produkującą masowo środkowych pomocników, więc nawet atak obsadzają rozgrywającym Mario Götzem. W dodatku tkwią w niewygodnych okolicznościach, kilku ich kluczowych graczy niedomaga – przewlekle chory Bastian Schweinsteiger z trudem wstaje z rezerwy Manchesteru Utd, Mesuta Özila boli uszkodzone kolano, kontuzja całkiem wykluczyła z gry rozpędzonego wraz z całą dortmundzką Borussią Marco Reusa. Krajobraz daleki od idyllicznego”.

SPORT

Michał Kucharczyk byłby dumny z takiej okładki.

W środku nie ma mocnego uderzenia.

 Jeśli kogoś ciekawi o co chodzi z tym szpagatem, to:

„Lepiej być obiema nogami we Frankurcie nad Menem, niż jedną nogą we Francji. Każdy, kto myśli inaczej, sili się na najdłuższy szpagat współczesnej Europy i powinien mieć świadomość, że z takiej figury czasem o własnych siłach się już nie wstaje”

A disco polo? To chce puścić w szatni Kamil Grosicki po wygranym meczu.

Jest też dalej tekst o Niemcach. Zacytujemy tylko kawałek:

„Niepodważalna jest także pozycja Manuela Neuera, który – jeśli posłucha trenera bramkarzy Andreasa Koepkego – będzie grał jeszcze wyżej niż zwykle, daleko od pola karnego próbując przerywać polskie kontrataki, których Niemcy autentycznie się obawiają”.

Dalej jest ciekawy wywiad z Janem Tomaszewskim, ale nic dziwnego – to znany gawędziarz.

„Proszę zwrócić uwagę – oglądając powtórki tamtej potyczki – jak często i ja, i Sepp raczej odbijaliśmy piłkę niż ją łapaliśmy. Właśnie ze względu na ryzyko wyślizgnięcia się z rąk. Dlatego ze spotkania we Frankfurcie najbardziej cenię sobie chyba obronę „szczura” Bonhofa. A po stronie rywali – interwencję Maiera, który w fenomenalny sposób „złapał w zęby” strzał Kazka Deyny. Ale on sobie mógł na to pozwolić, bo bronił w rękawicach, na których projekt sam miał wpływ.

?

W tamtym czasie palce rękawic – zwłaszcza opuszki – pokryte były materiałem, z jakich robiło się okleiny rakietek pingpongowych. Broń Boże nie narzekam; na mundialu w Niemczech miałem najnowszy model Adidasa. Ale Sepp testował inne rozwiązanie, które się później upowszechniło i wyparło poprzedni model. On miał rękawice pokryte gąbką; wyprodukowano je wtedy specjalnie dla niego. Ja takie dostałem dopiero w 1977 roku, podczas treningów z Bayernem.

Trenował pan z Bayernem?

Pojechałem wtedy z Jackiem Gmochem i Grzesiem Latą do Niemiec, wybierać sprzęt dla reprezentacji. Byśmy nie stracili jednostek treningowych, zaproszono nas właśnie na zajęcia Bayernu. Zagraliśmy nawet w wewnętrznej gierce”.

A z wieści ligowych: Murapol wycofuje się z Podbeskidzia.

Ciekawy jest też wywiad z Mateuszem Smudą, trenerem bramkarzy Piasta Gliwice. Tematem, wiadomo, Jakub Szmatuła.

„Trenujemy z Kubą metodą SALI i jak widać przynosi to dobre rezultaty. Jest to metodologia stworzona przez Jarosława Salachnę. (…) To właśnie na obozach organizowanych przez niego pierwsze kroki stawili m.in. Bartłomiej Drągowski, Konrad Ferenc czy Katarzyna Kiedrzynek. (…) To metodologia, kw której mamy precyzyjną piramidę umiejętności, oraz specyficzną strukturę treningu. Przygotowana jest ona pod określony wiek bramkarzy, od najmłodszych, czyli od 6. roku życia, po najstarszych. Jedną ze składowych tego systemu jest praca nad psychiką. Ćwiczymy oczywiście także technikę, taktykę i motorykę. No i teraz możemy wrócić do Kuby: ma doskonałą technikę, którą wyrobił przez wiele lat treningów, ma supermotorykę, a i taktycznie też jest świetny.

Czyli największa zmiana miała miejsce w jego głowie?

Z Kubą pracuję od 1,5 roku. Trudno mi powiedzieć, jak wyglądał wcześniej i jakie miał braki. W każdym razie nad nimi pracowaliśmy. Nie chcę mówić, jakie dokładnie były to niedostatki, żeby nie pomagać przeciwnikom. Wydaje mi się, że nie tyle „zmieniła się głowa”, co Kuba po prostu uwierzył w siebie. Gdy przyszedłem do klubu, zacząłem od pracy z juniorami, potem z rezerwami. Na jednym z meczów trzeciej ligi widziałem fantastyczny występ Kuby. To był poziom ekstraklasowy! Postawiłem sobie za cel to, aby potrafił tak zagrać w ekstraklasie. I to się udało”.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na jedynce wspomnienie października zeszłego roku.

A w środku Nawałka stawia mur przed Niemcami. Ciekawy tekst o wyborach Adama Nawałki i o kulisach jego pracy z kadrą.

„Selekcjoner zamierza postawić mur daleko od naszej bramki, dlatego chciał zagęścić środek pola, wystawiając tam aż trzech pomocników: Grzegorza Krychowiaka, Karola Linettego i Krzysztofa Mączyńskiego. To właśnie oni mieli być odpowiedzialni za rozbijanie ataków Niemców. Nie mając drugiego gracza o takiej charakterystyce jak Krychowiak, chciał postawić na dwóch ruchliwych, twardych pomocników, pełniących rolę kąsających rywala „piranii”. (…) W miejsce Linettego zagra więc Tomasz Jołowiec. Choć niewykluczone, żę Nawałka wymyśli jeszcze jakiś inny sposób na Niemców – zwykł analizować wszystko dokładnie, czasem do białego rana w dniu meczu.

(…)

Jak udało nam się ustalić, Nawałka bardzo mocno zabiegał o Matta Miazgę, wielki talent z New York Red Bulls, ale grający w amerykańskiej młodzieżówce Polak, choć namawiany gorąco na grę w naszych barwach przez ojca i Bońka, cały czas się waha. Sprawę ułatwiłyby przenosiny Miazgi do jednej z europejskich lig. Pytała o niego AS Roma i Stoke City, ostatecznie jednak zawodnik pozostał w USA. Jego kontrakt jest ważny do listopada 2016 roku”

Dalej jest jedenaście sposobów na Niemców. Damy dwa, losowe.

„2. Użyć złości na Niemców jako paliwa napędowego
Dwóch polskich piłkarzy, Jakub Błaszczykowski i Sławomir Peszko, w ostatnim czasie nie może mieć dobrego zdania o kraju naszych zachodnich sąsiadów. Szczególnie ten pierwszy, bo po ośmiu latach spędzonych w Dortmundzie, gdzie dorobił się statusu legendy wśród kibiców, został pożegnany, jak pierwszy, lepszy zawodnik. Bez mrugnięcia okiem pozwolono mu odejść do Fiorentiny. Tę złość Kuba, a także niechciany w Kolonii Peszko, mogą spożytkować jako paliwo do dobrej gry we Frankfurcie. Obaj zapewne zaczną na ławce rezerwowych, złość będzie więc narastać przez kilkadziesiąt kolejnych minut.

(…)

11. Oprzeć się na rachunku prawdopodobieństwa
Nigdy nie pokonaliśmy Niemców na ich terenie, a że każda zła passa kiedyś musi się skończyć, przekonaliśmy się 11 października ubiegłego roku na Stadionie Narodowym”

No i mamy interesujący wywiad z Arturem Jędrzejczykiem. Jest o początkach kariery, my zacytujemy końcówkę, o Rosji.

Rosja bywa dzika?

Można byłoby napisać książkę. Gdy jeździliśmy z Agnieszką rowerami, to obok nas biegł jakiś gość, w jednej dłoni trzymając piwo, w drugiej broń. Na ulicy oficjalnie pije się browar, wódkę, choć wcale nie widać tak wielu pijanych. Policjanci przechodzą na czerwonym świetle, kierując ruchem zdejmują koszulki, bo jest straszliwie gorąco. Rozpadająca się czarna łada samara – to auto policji. Zatrzymują się przy drodze dwupasmowej, ustawiają sto metrów wcześniej znak: ograniczenie prędkości do 70. No i wtedy łapią kierowców, bo nikt się nie spodziewa, że ma zwolnić.

Jakby pan opisał typowego Rosjanina?

Rusek musi mieć zegarek. Koledzy z szatni mają sprzęt wart 50 tysięcy euro. Kiedyś mnie pytali, czemu sobie takiego nie sprawię. „Kupujesz rolexy po 100 tysięcy, samochody po 500 tysięcy, a żadnego biznesu nie masz, tylko tracisz pieniądze” – odparłem. Więcej mnie nie zaczepiali”.

Tekst o Denisie Thomalli zapowiada odchodzenie od tematyki meczu z Niemcami. Na następnych stronach takie teksty:

– „Europa szanuje biało-czerwonych”

– Zapowiedź Gruzja-Szkocja

– O Holandii czerwonej ze wstydu

Wieści ligowe są dwie. Kuciak ma podpisać nowy kontrakt.

„W najbliższym czasie ma spotkać się z przedstawicielami warszawskiego klubu w sprawie przedłużenia kontraktu. Jeśli w Warszawie będą przekonani, że chca wiązać się z tym piłkarzem na kolejne lata, z porozumieniem nie powinno być problemu. Sprawa musi zostać załatwiona do końca rundy jesiennej’

A Murapol opuszcza Bielsko.

„Jednocześnie sponsor informuje, że mimo obowiązującej jeszcze do 2017 roku umowy zamierza zaprzestać wspierać klub, co oznacza powstanie nieplanowanej dziury w budżecie. Niewykluczone, że wojna współwłaścicieli klubu znajdzie finał w sądzie, choć Murapol podkreśla, że zależy mu na polubownym rozstaniu się z klubem”

Fot. FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Katastrofalny błąd defensywy Wisły Kraków w starciu z Podbeskidziem [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Katastrofalny błąd defensywy Wisły Kraków w starciu z Podbeskidziem [WIDEO]
Niemcy

Bayern zapowiada, że jest w stanie wydać 100 milionów na niemieckiego gracza

Paweł Wojciechowski
0
Bayern zapowiada, że jest w stanie wydać 100 milionów na niemieckiego gracza

Komentarze

0 komentarzy

Loading...