Reklama

Frei punktuje słabości Basel: W tym roku będzie trudniej

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

28 lipca 2015, 08:48 • 10 min czytania 0 komentarzy

W poprzednich latach spodziewałbym się, że Basel pewnie zwycięży, ale w tym roku będzie trudniej niż w ostatnich sezonach. Latem Basel straciło bowiem kapitana drużyny Marco Strellera i dwóch innych ważnych zawodników – Fabiana Freia i Fabiana Schara, którzy trafili do Bundesligi. Lech nie musi się więc bać Basel – mówi dziś na łamach Faktu i Przeglądu Sportowego Alexander Frei, gwiazda szwajcarskiej piłki.

Frei punktuje słabości Basel: W tym roku będzie trudniej

FAKT

Głośno o tym, o czym trąbią już wszyscy: Dżalamidze i Tuszyński do Turcji.

Image and video hosting by TinyPic

Patryk Tuszyński (26 l.) i Nika Dzalamidze (23 l.) już dziś zostaną zawodnikami Caykur Rizesporu. Jagiellonia dogadała się z piętnastym zespołem tureckiej Super Lig. Czołowi gracze białostoczan w pakiecie będą kosztować ok. 5,5 mln zł (1,5 mln euro). – My ze stroną turecką wszystko już ustaliliśmy. Jesteśmy dogadani – zapewnia dyrektor zarządzająca klubu Agnieszka Syczewska. (…) – Turcy tuż po meczu zaczęli negocjacje. O ile wiem, nie chcą wyjechać z Polski bez zawodników. Rozmowy trwają. Jestem jednak dobrej myśli – zaznaczył reprezentujący interesy Tuszyńskiego Kamil Burzec.

Reklama

Na łamach tabloidu obrywa Prijović – nazwany tu gwazdiorkiem Legii – który wymienił w sieci uprzejmości z jednym z kibiców. Piłkarz błysnął m.in. tekstem: „j…ć całą twoją rodzinę”.

Lech ma szanse z FC Basel – przekonuje jego legenda, Alexander Frei. Z drugiej strony, co innego miałby powiedzieć?

Czy spodziewa się pan, że Basel łatwo wygra z Lechem?
– Nie sądzę. W poprzednich latach spodziewałbym się, że Basel pewnie zwycięży, ale w tym roku będzie trudniej niż w ostatnich sezonach. Latem Basel straciło bowiem kapitana drużyny Marco Strellera i dwóch innych ważnych zawodników – Fabiana Freia i Fabiana Schara, którzy trafili do Bundesligi. Lech nie musi się więc bać Basel.

Przecież Basel co roku sprzedaje piłkarzy i co sezon odnosi sukcesy w europejskich pucharach.
– To prawda. Basel wykonuje naprawdę dobra robotę. Tych, którzy odeszli, ciężko będzie jednak zastąpić, no ale nie ma wyjścia, nowi gracze muszą to zrobić.

Kawałek dalej Frei stwierdza, że o Lechu wie niewiele. A konkretniej: że kiedyś grał tu Lewandowskim, z obecnej zaś kadry nie zna nikogo. Innymi słowy, mówienie o szansach przed tym dwumeczem to zwykłe wróżenie z fusów.

Z mniejszych wiadomości:

Reklama

– Stępiński w Ruchu

– Joseph Mora trenuje z Legią

– Żyro nie zagra z FK Kukesi

– Linetty wciąż ze znakiem zapytania przed Basel

Image and video hosting by TinyPic

Brzęczek musi się tłumaczyć.

Licząc końcówkę poprzedniego sezonu, Lechia w sześciu ostatnich meczach pięć razy przegrała i raz zremisowała. Trener Jerzy Brzęczek (44 l.) już musi się tłumaczyć z porażek przed szefami klubu, a jeśli drużynie powinie się noga z Pogonią, powinien się liczyć nawet z dymisją. – Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Bardzo mądra uwaga. I stwierdzam, że absolutnie ponadczasowa – kwituje Brzęczek. (…) Lechia gorączkowo szuka więc jeszcze jednego napastnika, typowego łowcy bramek. Taki jednak ma swoją cenę, a klubowa kasa, wbrew pozorom, świeci pustkami. Inwestorzy skupieni wokół Franza Josefa Wernze (67 l.) nie chcą już finansować kolejnych pomysłów na wzmocnienie drużyny.

SUPER EXPRESS

Niewiele do czytania daje Superak. Na początek są fotki Zbigniewa Bońka z wakacji, ale te same, które prezes PZPN wrzucił do sieci. Potem kolejne zdjęcie – zderzenie głowami dwóch piłkarzy.

O czym więc czytamy? O Szczęsnym w Romie.

Image and video hosting by TinyPic

Wojciech Szczęsny (25 l.) przyleciał wczoraj do Rzymu na testy medyczne i podpisanie rocznego kontraktu. Choć Polak będzie miał w AS Roma taką samą pensję jak w Londynie (100 tys. funtów tygodniowo), to Włosi pokryją tylko połowę. Pozostałe 50 proc. dorzucą „Kanonierzy”. – Odejście z Arsenalu jest bardzo dobrym ruchem ze strony Wojtka – przekonuje Jerzy Dudek (43 l.). – Pozyskując Petra Čecha, Arsene Wenger wysłał Szczęsnemu sygnał, że w najbliższym czasie nie ma dla niego miejsca w bramce Arsenalu. W takiej sytuacji dalsze pozostawanie w tym klubie nie miało dla Wojtka sensu. Serie A wydaje się niezłym wyjściem, oby Szczęsny jak najszybciej wywalczył miejsce w pierwszym składzie – mówi nam Dudek. (…) – Mam nadzieję, że w Romie o grę będzie mu dużo łatwiej niż w Arsenalu, przecież po to zmienia klub. Równie słusznie postąpił Casillas, odchodząc z Realu. Widać było, że już się tam męczył. Ale za kilka lat Iker musi wrócić do Madrytu, już jako dyrektor sportowy. Kto wie, może i Wojtek jeszcze zagra w Arsenalu – mówi były bramkarz reprezentacji Polski, który skomentował również losowanie eliminacji MŚ 2018.

GAZETA WYBORCZA

W Rzeczpospolitej o piłce dziś ani słowa, w GW – o Szczęsnym na zakręcie.

Image and video hosting by TinyPic

Uchodził za cudowne dziecko, miał zawłaszczyć bramkę Arsenalu na lata, a właśnie został odesłany do Romy. To może być najważniejszy sezon w jego karierze.

Mówił trener Arsenalu Arsene Wenger:

Styczeń 2010: Wojtek ma wszystkie cechy, których wymagam od bramkarzy. Wierzę, że pewnego dnia będzie naszym numerem jeden. Jest pewny siebie i bardzo odważny. Ma fantastyczne warunki fizyczne, jest niebywale zwinny. Jego refleks i szybkość są niewiarygodne. Potrafi wybronić sytuację, w której myślisz, że już padł gol. Anglicy powinni dać mu obywatelstwo, by rozwiązać problem z obsadą bramki reprezentacji.

Kwiecień 2012: Szczęsny ma potencjał, by zostać bramkarzem klasy światowej. To, jak daleko zajdzie, zależy od tego, jak się rozwinie.

Październik 2013: Widać, że Polak dojrzał, potrafi utrzymać koncentrację na bardzo wysokim poziomie. Przypomina mi byłego bramkarza Arsenalu Jensa Lehmanna.

Styczeń 2014: Zawsze wierzyłem w Szczęsnego, wyrósł na znakomitego golkipera. Bezdyskusyjnie jest dziś jednym z najlepszych bramkarzy Premier League.

Kilka dni temu francuski trener zapewniał, że Polak wciąż ma przyszłość w Arsenalu i że wysoko go ceni. Ale jednocześnie przyznał, że lada chwila dopięte zostanie roczne wypożyczenie 25-letniego bramkarza do Romy. Kluby jeszcze transakcji nie potwierdziły, ale zrobił to na Instagramie sam Szczęsny, w poniedziałek fotografował się na lotnisku w Rzymie z szalikiem klubu. Włosi mają zapłacić za wypożyczenie 500 tys. euro. Następnego lata będą musieli wydać 5 mln, by go wykupić.

SPORT

Śpiączka – niechciany w Podbeskidziu, pogrążył już drugi śląski klub.

Image and video hosting by TinyPic

Ruch bierze Stępińskiego? Wiemy.

Wisła nie zachwyca w bramce? Żadne odkrycie.

Analiza meczu przez Freia? Już było.

Czytamy więc: Awantura o pomocnika. Konkretniej, o Ariela Wawszczyka z Błękitnych.

W Krakowie nie ukrywają złości. – Nie jesteśmy Caritasem, zeby płacić nierealne kwoty za zawodników – stwierdził niedawno trener Jacek Zieliński, a właściciel Janusz Filipiak przyznał, że do transferu Wawszczyka nie dojdzie. – Niestety, ale Błękitni zwariowali. Żądają za tego chłoapak 400 tysięcy złotych – zaznaczył. Cena byłaby faktycznie dość wygórowana, bowiem boczny obrońca Bartosz Jaroch, którego chciała Cracovia również u siebie, trafił z Olimpii Grudziądz do Pobeskidzia Bielsko-biała za 300 tysięcy złotych, mimo że jest młodszy, grał w wyższej lidze i jest reprezentantem kadr młodzieżowych. Błękitni twierdzą jednak, że Filipiak nie mówi prawdy.

Image and video hosting by TinyPic

Byli piłkarze Piasta wciąż szukają klubów, Dżalamidze i Tuszyński idą do Turcji, a trener Piotr Mandrysz przez cały wywiad nie mówi ani jednego interesującego zdania.

Liche usprawiedliwienia Podbeskidzia.

Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że każdy wie, jak przyjeżdża tutaj do Warszawy, iż jest to bardzo trudny teren. Legia jest klasowym zespołem, reprezentuje nasz kraj w europejskich pucharach i gra się z nią naprawdę bardzo trudno – oto część wypowiedzi Damian Chmiela po przegranym meczu przez Podbeskidzie 0:5 meczu z warszawską Legią. Trochę to wszystko dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że mamy do czynienia z jednym z najbardziej ambitnych ludzi w całym bielskim zespole, a kto wie, czy nie w całej ekstraklasie. „Górale” w Warszawie, szczególnie przed przerwą, zahaczyli o kompromitację. Przegrać można, ale nie w takim stylu. (…) – Przy straconych bramkach popełniliśmy błędy. Wcale jednak nie musiało być aż 0:5 – oto kolejna „złota myśl” biegnąca z obozu Podbeskidzia. Tym razem z ust Krystiana Nowaka. Czy naprawdę bielszczanie nie zdają sobie sprawy z tego, jak katastrofalnie zagrali? Chyba nie, skoro jeden z lepszych, chociaż naprawdę trudno o taką ocenę, w szeregach tej drużyny Kristian Kolczak stwierdził, że zespół po prostu nie miał szczęścia.

Image and video hosting by TinyPic

PRZEGLĄD SPORTOWY

Z FC Basel bez strachu! Zajawka wywiadu z Freiem na okładce.

Image and video hosting by TinyPic

Czego jeszcze dziś nie czytaliśmy? Na pewno lepszej wersji Bereszyńskiego.

Na razie podział jest jasny: Łukasz Broź występuje w meczach o europejskie puchary, Bartosz Bereszyński w spotkaniach ligowych. Przyjdzie czas, że ktoś będzie musiał wyjść zwycięsko z tej rywalizacji, a drugi częściej siadać na ławce rezerwowych. – Zrobię wszystko, by grać, Łukasz też, więc nasza walka o miejsce w składzie jest z korzyścią dla obu. Nie ma miejsca na to, by sobie jakiś mecz odpuścić, każdy trzeba traktować na serio. Prawa obrona to dobrze obsadzona pozycja w Legii – mówi 23-letni piłkarz. (…) Henning Berg wystawił go w dwóch pierwszych spotkaniach ligowych, ze Śląskiem (4:1) i Podbeskidziem (5:0). Pokazał się z dobrej strony, a Legia straciła tylko jedną bramkę. Bereszyński wykorzystywał miejsce na skrzydle robione przez Guilherme, który schodzi do środka, choć nie jest to manewr taktyczny stołecznej drużyny. – Tak się układa gra, Gui jest lewonożny, więc naturalnie schodzi do środkowej strefy. A ja lubię biegać, włączać się do akcji, a wszystko z korzyścią dla drużyny – dodaje. Sam twierdzi, że dziś jest zdecydowanie innym, lepszym zawodnikiem niż dwa lata temu. – Zrobiłem duży postęp, mentalnie przygotowałem się na grę na wyższym poziomie. Jest nowy Bereś, lepszy, bardziej doświadczony, ograny w defensywie. Te pierwsze miesiące były szalone, spontaniczne, a potem przyszły kontuzje – twierdzi.

Image and video hosting by TinyPic

Wygrywamy, ale nie zamierzamy cwaniakować – mówi Piotr Malarczyk z Korony.

Większość ekspertów przed sezonem twierdziła, że Korona to pewniak do spadku. Zdenerwowało was to? Podrażniło sportową ambicję?
– Cóż, z jednej strony trudno się dziwić takim ocenom. Każdy wie, co działo się w Kielcach przed sezonem. Klub nie miał pieniędzy, odeszło kilku czołowych piłkarzy: Olivier Kapo, Jacek Kiełb, Paweł Golański. Więc jakieś podstawy były. A czy chcemy za wszelką cenę udowodnić, że eksperci się mylili? Nie. Gdzieś z tyłu głowy to siedzi, ale nie mamy parcia, by na siłę pokazywać komuś, że był w błędzie. Na pewno nie będzie tak, że wygramy dwa, trzy mecze i zaczniemy cwaniakować: „Patrzcie, skazywaliście nas na spadek, a my zwyciężamy!”.

Od tego sezonu jest pan kapitanem Korony. Czuje się pan odpowiedzialny za zespół?
– Tak. Mam świadomość, jaka jest moja rola w zespole. Wiem, czego się ode mnie wymaga i jak mam się zachowywać. Staram się rozmawiać z młodszymi kolegami, którzy dopiero wchodzą do drużyny. Wiadomo jednak, że takim piłkarzom, jak Zbyszek Małkowski czy Kamil Sylwestrzak, nie muszę tłumaczyć, jak grać w ekstraklasie.

Image and video hosting by TinyPic

Polacy w Łęcznej się odpłacają. Fragment relacji pomeczowej.

Kamil Poźniak i Bartosz Śpiączka, czyli dwóch zawodników, którzy latem wzmocnili Górnika Łęczna, dali trzy punkty miejscowym. Zwycięstwo to nie wszystko, bo zespół Jurija Szatałowa pokazał coś więcej. Jeśli mecz skończyłby się po 30 minutach, śmiało można by mówić, że na stadion w Łęcznej wrócił po długiej przerwie ten Górnik, który na początku zeszłego sezonu potrafił oczarować kibiców. Podopieczni Szatałowa od samego początku rzucili się na rywala. Na bramkę Zabrzan sunął atak za atakiem. W akcjach ofensywnych wyróżniał się przed wszystkim Kamil Poźniak. Zawodnik zakontraktowany latem głównie z tego powodu, że miejscowi zasugerowani głosami związkowych działaczy strategicznego sponsora – kopalni Bogdanka, skupili się na sprowadzaniu zawodników pochodzących z Lubelszczyzny, kręcił niemiłosiernie obrońcami z Zabrza.

Image and video hosting by TinyPic

Beniaminek potrzebuje meczu na przełamanie. To o Termalice.

Kamil Poźniak i Bartosz Śpiączka, czyli dwóch zawodników, którzy latem wzmocnili Górnika Łęczna, dali trzy punkty miejscowym. Zwycięstwo to nie wszystko, bo zespół Jurija Szatałowa pokazał coś więcej. Jeśli mecz skończyłby się po 30 minutach, śmiało można by mówić, że na stadion w Łęcznej wrócił po długiej przerwie ten Górnik, który na początku zeszłego sezonu potrafił oczarować kibiców. Podopieczni Szatałowa od samego początku rzucili się na rywala. Na bramkę Zabrzan sunął atak za atakiem. W akcjach ofensywnych wyróżniał się przed wszystkim Kamil Poźniak. Zawodnik zakontraktowany latem głównie z tego powodu, że miejscowi zasugerowani głosami związkowych działaczy strategicznego sponsora – kopalni Bogdanka, skupili się na sprowadzaniu zawodników pochodzących z Lubelszczyzny, kręcił niemiłosiernie obrońcami z Zabrza. Wyjątkiem są PGE GKS Bełchatów i Górnika Łęczna z poprzednich rozgrywek. Oba zespoły w dwóch pierwszych kolejkach sezonu 2014/15 nie poniosły ani jednej porażki, a bełchatowianie zaczęli od mocnego uderzenia, pokonując przy Łazienkowskiej Legię Warszawa 1:0. Ale we wcześniejszych latach beniaminkowie mieli trudniejsze przeprawy. Od Termaliki odróżnia ich jednak to, że nawet jeśli nie wygrywali, chociaż strzelali gole. Ostatnią ekipą, która po awansie nie potrafiła zdobyć bramki na początku sezonu, jest ŁKS w sezonie 2011/12. Łodzianie czekali na premierowe trafienie aż do 5. kolejki. Zawodnicy Mandrysza zamierzają przełamać się wcześniej. Postęp w grze zespołu już zresztą jest. W premierowej kolejce sezonu niecieczanie byli jedyną drużyną w lidze, która nie oddała ani jednego celnego strzału. A w ostatnią niedzielę udało się jej stworzyć dwie dogodne okazje.

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
5
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

0 komentarzy

Loading...