Reklama

Od tsunami, przez koszulkę Rui Costy, po wielką piłkę. Historia pewnego Indonezyjczyka

redakcja

Autor:redakcja

02 lipca 2015, 16:01 • 2 min czytania 0 komentarzy

Ponad dziesięć lat temu jego historia urzekła cały świat, nie tylko piłkarski. Kiedy nadeszła zabójcza fala tsunami, mały Indonezyjczyk bawił się piłką. Teoretycznie nie miał żadnych szans, ale los chciał, że przeżył. Odnaleziono go dwadzieścia jeden dni po kataklizmie, a znakiem charakterystycznym, który dał mu rozgłos, była podróbka koszulki z numerem dziesięć i nazwiskiem Rui Costy. Przez te wszystkie lata każdy chciał mu pomóc, każdy się nim interesował, a teraz nastąpił nieoczekiwany przełom. Chłopak będzie trenował w juniorskiej drużynie Sportingu Lizbona i na stałe przeniesie się do Portugalii. 

Od tsunami, przez koszulkę Rui Costy, po wielką piłkę. Historia pewnego Indonezyjczyka

Martunis, czyli chłopak o którym mowa, był solidną pożywką dla mediów, które z przyjemnością nagrywały z nim wywiady i mówiły o tym, że jego największym idolem jest Cristiano Ronaldo. Jego historia była jednocześnie przerażająca i wyciskająca łzy, ale i wesoła, bo jakimś cudem w ogóle udało mu się przetrwać. Jego matka oraz dwie siostry nie miały tyle szczęścia, tsunami pochłonęło ich życia. On przez kilkanaście dni błąkał się między tysiącami trupów, jedząc co popadnie. Byle tylko przetrwać.

Apele telewizyjne przyniosły błyskawiczny skutek. Pieniądze na budowę nowego domu, coś w okolicach 40 tysięcy dolarów, przeznaczyła portugalska federacja. Zafundowano mu też wycieczkę do Portugalii oraz zorganizowano wzruszające spotkanie z jej reprezentantami. Przez lata Martunis od czasu do czasu przewijał się przez świat futbolu. To na spotkaniu Cristiano Ronaldo, to z Seppem Blatterem. Był jednak traktowany wyłącznie jako maskotka, a teraz pozna wielką piłkę od strony, od której chciał poznać ją od zawsze. Do tej pory kopał w jednym z indonezyjskich klubów. Czas na niespodziankę przyszedł w środę wieczorem podczas gali z okazji obchodów 109-lecia Sportingu. Zaraz po tym jak nagrodę dla piłkarza roku odebrał Rui Patricio, na podest wkroczył Martunis – dziś już siedemnastoletni kawaler. Zamiast koszulki Rui Costy miał taką w biało-zielone paski, do której będzie musiał się teraz przyzwyczaić.

Ściągnęła go do siebie jedna z najlepszych szkółek w Europie. Będzie trenował w akademii Sportingu, chodził do szkoły sportowej. Klub załatwił mu także lekkie zajęcia, żeby mógł dodatkowo dorobić i żyć na stabilnym poziomie. Chłopak poprzez tłumacza podziękował za to, że znaleźli się ludzie, którzy spełnili jego wielkie marzenie – zagrać w klubie swojego mistrza. Sporting z kolei zapewnił, że pragnął zapewnić mu normalny rozwój – zarówno ten piłkarski, jak i ogólny – chociaż tak naprawdę najprawdopodobniej nikt nie widział, jak gra w piłkę.

Reklama

Klub zyskuje marketingowo, a chłopak spełnia marzenia i dostaje lepsze życie. A wszystko przez to, że podczas katastrofy miał na sobie koszulkę Rui Costy. Futbol to jednak niewyobrażalna siła.

Najnowsze

Ekstraklasa

Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty

Bartosz Lodko
0
Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty
Ekstraklasa

Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?

Michał Trela
1
Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?
EURO 2024

Bereszyński: Nie chcę tylko jechać na mistrzostwa. Chcę na nich grać

Bartosz Lodko
0
Bereszyński: Nie chcę tylko jechać na mistrzostwa. Chcę na nich grać

Komentarze

0 komentarzy

Loading...