Reklama

A dzisiaj dla odmiany będzie o polityce…

redakcja

Autor:redakcja

26 września 2011, 11:59 • 5 min czytania 0 komentarzy

Wiele osób zarzuca nam takie lub inne sympatie polityczne, inni z kolei po prostu pytają: a na kogo wy będziecie głosować? Chociaż Weszło jest portalem piłkarskim, to raz na jakiś czas – kiedy mamy na to chęć – poruszamy też inne tematy, także polityczne. Dzisiaj właśnie taka chęć nas naszła. W związku ze zbliżającymi się wyborami postanowiliśmy napisać wam, na kogo być może będziemy głosowali, a na kogo na pewno nie. Chociaż tak naprawdę wcale nie jesteśmy pewni, czy w ogóle do wyborów pójdziemy. Odpuszczenie wycieczki do urn jest podobno zbrodnią wobec wolnej Polski, ale niewykluczone, że z czystym sumieniem ją popełnimy.
Po pierwsze – na pewno nie będziemy głosować na Platformę Obywatelską. Po drugie – na pewno nie będziemy głosować na Prawo i Sprawiedliwość.

A dzisiaj dla odmiany będzie o polityce…

Dość mamy kraju, w którym głosować trzeba albo na jednych, albo na drugich i w sumie nie wiadomo, dlaczego. Nie interesuje nas polityka mniejszego zła. Nie uważamy, by strach przed Jarosławem Kaczyńskim miał automatycznie zmusić nas do poparcia Donalda Tuska i by strach przed wilczymi oczami Tuska miał z miejsca kierować nas w objęcia Kaczyńskiego. To wybór między ojczymem i macochą, gdy ojczym leje co noc pasem, a macocha sznurem od żelazka. Dość mamy tych samych mord, którym tak naprawdę chodzi tylko o jedno – budżety, dotacje, wypłaty.

Nie mamy poczucia, by Platforma Obywatelska zrobiła przez ostatnie lata cokolwiek, co by nasze życie zmieniło na plus (a co nie zrobiłoby się bez niej, samo), więc wszystkie obietnice, które padają teraz, w czasie kampanii wyborczej, traktujemy jako kiepski żart. W ogóle uważamy, że politycy powinni ponosić odpowiedzialność karną za obietnice, których jednak nie spełniają (Wałęsa i jego sto milionów, Kaczyński i trzy miliony mieszkań, Tusk i „jedno okienko”). Dziś jest tak, że politycy dochodzą do władzy dzięki cynicznym kłamstwom, na które nabiera się najgłupsza i najbardziej naiwna część społeczeństwa, ale gdyby groził im rok pozbawienia wolności za świadome wprowadzenie wyborców w błąd, to by się dwa razy zastanowili.

Obiecać można wszystko. Nawet zniesienie podatku dochodowego lub podwyżkę emerytur o 5 tysięcy procent – część emerytek uwierzy i zagłosuje, bo w sumie co im pozostało? A nuż się uda? Denerwuje nas ta wyborcza aktywność polityków, którzy przez całe lata nie potrafili zająć się normalną robotą, a teraz kreują się na tytanów pracy. Denerwuje nas pajac, który opowiada, że wszystkim dzieciom trzeba rozdać laptopy, ale jeszcze się nie zdecydował, skąd wziąć na to pieniądze. Denerwuje nas facet, dla którego problemem politycznym jest obecność Nergala w telewizji. Denerwuje nas partia, która podobno z chęcią dokonałaby bolesnych reform, ale aktualnie nie może – bo wybory. Po wyborach też nie będzie mogła – bo następne wybory. Denerwuje nas dureń rozdający ludziom jabłka na ulicach.

Polityka nie jest walką o lepszą Polskę, tylko walką o utrzymanie posad i zapewnienie stałego dopływu gotówki. Zastawiamy się, czy jeśli nasza rola ma polegać nad wybraniem, któremu leniowi zasponsorujemy wysoką pensję, to czy w ogóle chce nam się w to bawić? Czy nie lepiej w dniu wyborów iść do kina albo na spacer? Co to za różnica, czy zagłosuje się na SLD czy na PO, jeśli po tygodniu poseł SLD może być już w PO i zmieni światopogląd o 180 stopni? Jak on się nazywał? Arłukowicz? Co to za różnica, czy zagłosujemy na obiecującą obniżyć podatki liberalną PO, jeśli potem PO te podatki podwyższa, a liberalizm polega na wprowadzaniu w życie ustaw ograniczających naszą swobodę (jak ustawa hazardowa)? Jak mamy głosować na faceta, który w czasie poprzedniej kampanii zachowywał się zupełnie inaczej, a potem stwierdził, że był na proszkach? Nie lubimy być oszukiwani.

Reklama

Na kogo więc zagłosujemy? Opcje są dwie.

Po pierwsze – możliwe, że nie zagłosujemy w ogóle, co wcale nie jest takie znowu głupie, skoro i tak wybór jakiejkolwiek opcji nie oznacza realizacji jakichkolwiek obietnic czy jakiegokolwiek programu (kto w ogóle zna programy partii?). W sumie wolelibyśmy, żeby Zbigniew Ziobro nie dorywał się znowu do koryta, ale Ä†wiąkalski czy Czuma też naszej szczególnej sympatii nie wzbudzają. Mamy świadomość, że idąc na wybory, ale głosując na kogoś innego niż PO i PiS znajdziemy się w obozie przegranych i ten nasz krzyżyk żadnego nie będzie miał znaczenia. Mentalnie pewnie bliżej nam do PO niż PiS-u, ale niewiele bliżej. Nie dość blisko, by maszerować do lokalu wyborczego.

Po drugie – jeśli już mielibyśmy głosować, to na kogoś nowego (bo na pewno nie PO, i na pewno nie PiS – co podkreślamy ponownie). Może na Palikota? Też ma facet wady i jest trochę sfiksowany, ale przynajmniej dostrzegamy jakieś różnice między nim i resztą polityków. Pytanie na dziś brzmi, czy też różnice są wystarczająco duże, by marnować czas i energię? W każdym razie nie chcemy przedłużać kontraktów „zawodowym” politykom, czyli tym wszystkim patafianom, którzy w sejmie są od lat. Poszukujemy nowych twarzy i wolimy się pomylić, szukając nowych, niż utrzymywać przy życiu te wszystkie miernoty, na których już się poznaliśmy.

Do was mamy jednak prośbę – podejmujcie świadomy wybór, czy głosować, czy nie, a jeśli głosować, to na kogo. Nie bądźcie niewolnikami preparowanych sondaży, które stanowią pułapkę dla demokracji. Dziś ludzie nie głosują wedle sumienia czy rozsądku, lecz wedle słupków, które sugerują: zagłosuj na PO lub PiS, bo w przeciwnym razie twój głos się zmarnuje. Nie. Sondaże nie mogą decydować, generalnie w ogóle powinno się ich zakazać, bo to narzędzie do manipulowania ludźmi. Głosujcie na tę partię, na którą chcecie – może i na PO, albo PiS, wasza sprawa – ale nie na skutek sondażowego szantażu. Nie dajcie sobie wmówić, że nie macie żadnego wyboru, poza dwiema partiami, które dorwały się lata temu do kasy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...