Jak co parę dni – Nenad Bjelica opowiada dyrdymały
Bjelica po przyjeździe do Polski robił wrażenie – CV miał okej, nie trenował wcześniej kangurów na australijskiej pustyni, tylko pracował na przyzwoitym poziomie we Włoszech i Austrii. Jak obiecał, że ogarnie język polski, to najwyraźniej korepetytor nie musiał go szukać po całym Poznaniu, bo trener nie ogranicza się do „dzień dobry”, odpowiada w naszym języku dość sprawnie. Wszystko byłoby na miejscu, gdyby tylko nie grać w piłkę, lecz niestety: Lech musi jeszcze wygrywać, a ostatnio ma z tym problem i odpada skąd […]