Kalinka (4). Jak tak dalej pójdzie, Rosjanie będą sobie doklejać wąsy
Do sklepu, w którym prawie codziennie robię zakupy, wpada postawna babka, na oko lat pewnie pięćdziesiąt. – Mój już był? – pyta mnie, ale widząc zdezorientowanie na twarzy, bez słowa szuka kogoś, kto udzieli odpowiedzi. Jak się później dowiaduję, „jej” to lokalna legenda i trzeba pilnować, by trafił do domu, a nie pod półkę z wyskokowymi napojami. To tylko głupia pomyłka, ale w Soczi powoli przestaję czuć się jak obcy element. Staję się częścią społeczności. […]