Czy ktoś spodziewał się takiej jazdy bez trzymanki w wykonaniu Manchesteru United i Bournemouth? Można było zakładać, że obie ekipy będą grały bardziej do przodu, mniej myśląc o defensywie, ale chyba wyniku 4:4 nikt nie przewidział. Na Old Trafford mieliśmy aż trzy zwroty akcji!
To był od początku wesoły futbol, bo już w pierwszej połowie Czerwone Diabły oddały 17 strzałów, a w drugiej dołożyły kolejnych osiem. Wisienki się nie przyglądały, też robiły swoje i takich uderzeń zanotowały 15. To nam daje… 40 strzałów w meczu (18 celnych). No trzeba przyznać – nieźle!
W tym starciu działo się… wszystko. Mieliśmy niesamowite zwroty akcji. Podsumujmy sobie tak po kolei:
- Manchester United na 1:0
- Bournemouth na 1:1
- Manchester United na 2:1
- Bournemouth na 2:2
- Bournemouth na 2:3
- Manchester United na 3:3
- Manchester United na 4:3 (dwa gole w trzy minuty)
- Bournemouth na 4:4
- dwie parady Senne Lammensa na sam koniec
Manchester United zremisował po niesamowitym meczu
Manchester United na pewno nie gwarantuje nudy. Potrafi przegrać 0:1 z grającym przez niemal cały mecz w osłabieniu Evertonem, zremisować w wygranym spotkaniu z West Hamem, w którym tak naprawdę nic złego się nie może przytrafić, ale też i pokonać w spektakularny sposób Liverpool po golu w ostatniej minucie Harry’ego Maguire’a. No i przede wszystkim Czerwone Diabły lubią zarówno strzelać, jak i tracić. Kiedy włącza się mecz ekipy Rubena Amorima, to można mieć pewność, że będzie wesoło z przodu i wesoło z tyłu. Spotkanie z Bournemouth jest tego idealnym przykładem.
Najpierw – grający ostatnio regularnie na prawym wahadle – Amad Diallo zdobył pewnie jedną z łatwiejszych bramek w karierze. Wyrównał w 40. minucie Antoine Semenyo, którego podobno bardzo chciałby u siebie Pep Guardiola. Ghańczyk przełamał się aż po siedmiu spotkaniach z rzędu bez bramki. Duży błąd popełnił Luke Shaw, który przy linii bocznej stracił piłkę i Wisienki wyrównały z niczego. Gola do szatni strzelił jednak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Casemiro. Tym razem zawalił Djordje Petrović, bo piłka leciała prosto w niego.
Nie ma nudy na Old Trafford! 🔥
Diallo otworzył wynik spotkania, a Semenyo i Casemiro w końcówce pierwszej połowy błysnęli skutecznością 🎯
📺 Oglądaj: https://t.co/1wptvdwffH pic.twitter.com/aUgfS0JTg8
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 15, 2025
Tuż po przerwie Bournemouth odpaliło petardy i zadało dwa szybkie ciosy. Sytuacja zmieniła się diametralnie. Evanilson potrzebował dokładnie 37 sekund po wznowieniu. Później natomiast Marcus Tavernier wykorzystał dziurę w murze, trafił z rzutu wolnego i w 52. minucie mieliśmy 3:2 dla Wisienek.
Manchester United nie złożył broni i zaczął napierać. Efekt? Dwie jeszcze szybciej zdobyte bramki, w przeciągu trzech minut! Co prawda ponad 20 minut trzeba było dłubać w ataku, ale cierpliwość została wynagrodzona. Przepięknie z rzutu wolnego od poprzeczki przymierzył Bruno Fernandes, a Matheus Cunha wykorzystał niezbyt dobrą interwencję Adriena Trufferta w obronie. No i wydawało się, że Czerwone Diabły we wspaniały sposób wyszarpią trzy punkty na Old Traford.
𝐂𝐎 𝐙𝐀 𝐌𝐄𝐂𝐙! 🤯
Najpierw genialne uderzenie Bruno Fernandesa z wolnego, a chwilę później Cunha trafia do siatki i Old Trafford znów w euforii! 🔥
📺 Oglądaj: https://t.co/1wptvdwffH pic.twitter.com/e32TPZbuUt
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 15, 2025
A tu klops. Inne plany miała równie szalona i nieprzewidywalna drużyna Andoniego Iraoli, która śmiało mogła nawet… wygrać! Co tam się działo w końcówce! To nie tylko wyrównanie Kroupiego Juniora na 4:4, ale i dwie szanse w doliczonym czasie gry. Senne Lammens najpierw instynktownie nogą powstrzymał od celebracji Davida Brooksa. W 100. minucie (!) ten sam zawodnik Bournemouth miał piłkę meczową na lewej nodze, ale strzelił zdecydowanie za lekko. Tak więc nie ma wygranych i przegranych na Old Trafford.
𝐄𝐋𝐈 𝐊𝐑𝐎𝐔𝐏𝐈! 𝐂𝐎 𝐓𝐀𝐌 𝐒𝐈𝐄̨ 𝐃𝐙𝐈𝐄𝐉𝐄! 🤯
Bournemouth remisuje! Czy ktoś jeszcze zada decydujący cios na Old Trafford?
📺 Oglądaj: https://t.co/1wptvdwffH pic.twitter.com/AJjh5BTefK
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) December 15, 2025
Manchester United niby powinien się smucić, że dwa razy zaprzepaścił przewagę, ale musi też trzeźwo spojrzeć, że nowy bramkarz w końcówce ponadprzeciętnie wykonał swoją robotę.
Takie poniedziałki z Premier League mogą być. Są w porządku. Dajemy okejkę.
CZYTAJ WIĘCEJ O PREMIER LEAGUE NA WESZŁO:
- Maresce puściły nerwy. Trener Chelsea ma dość pytań o kryzys
- Salah wrócił na boisko i przeszedł do historii Premier League
- Kuriozalny samobój w derbach Premier League [WIDEO]
Fot. Newspix