Jak pewnie słyszeliście, nieciekawe wieści napłynęły z Holandii – Jakub Moder, który od dłuższego czasu nie gra w piłkę (konkretnie od czerwca), nie pogra w nią jeszcze trochę. Robin van Persie, trener Feyenoordu, przekazał bowiem: – Jakub w zeszłym tygodniu poddał się operacji. To wielkie rozczarowanie – i dla niego, i dla nas. Nie zobaczymy go na boisku w nadchodzących miesiącach. Jak widać nie ma nawet konkretnej daty, po prostu „nadchodzące miesiące”, czyli mogą być dwa, a może być pięć. Cholera wie. I to jest w zasadzie zdanie klucz, bo co dalej z karierą Modera… Cholera wie.

Niestety tytułowe porównanie jest jak najbardziej zasadne, kariera Modera zbliża się pod względem zdrowotnym do kariery Milika. Napastnik pauzował przez urazy 1265 dni, a licznik bije, skoro dalej jest kontuzjowany. Jeśli doliczycie do tego czas, kiedy Arek wracał po przerwie, łapał rytm, to spokojnie wyjdzie, że gość stracił cztery lata kariery przez kruche zdrowie. Moder w chwili obecnej ma – według Transfermarkt – 735 dni na aucie przez kontuzje, ale jak sami czytaliście – tutaj ta liczba też będzie tylko rosła (a to i tak już wychodzi dużo, ponad dwa lata).
I poza tym: Moder ma 26 lat, Milik 31, więc jakkolwiek brutalnie to zabrzmi… Jeszcze wszystko przed Moderem.
Taki Robert Lewandowski pauzował przez kontuzje niecały rok, 299 dni. Z tym że on jest 11 lat starszy od Modera, a 6 od Milika, więc jest to dla obu panów porównanie wręcz wstrząsające. Między innymi tutaj, to znaczy w zdrowiu, leży jeden z kluczy do zagadki, dlaczego Lewandowski jest wyjątkowy i na kolejnego poczekamy długi czas, o ile w ogóle się doczekamy za naszego życia.
Tak czy tak zdrowotnie Milika z Moderem można łączyć, bo na obu bardzo liczyliśmy, a jednego i drugiego los nie oszczędza. Cholera wie, gdzie by obaj byli, gdyby nie zdrowie. O Miliku już pisaliśmy, ale zastanówmy się nad Moderem: on przecież wszedł do Premier League bez kompleksów. Grał regularnie, był chwalony, doczekał się piosenki na swój temat (ech, jak to bujało) i po prostu miał przed sobą w tych rozgrywkach wszystko, co najlepsze.
Jakub Moder jak Arkadiusz Milik. Albo i gorzej
O niewielu Polakach można było coś takiego napisać. Jak trafiali do ligi angielskiej, to najczęściej od razu przepadali – Karbownik, Jach, to pewnie najlepsze przekłady. Przez długie lata staliśmy tam tylko i wyłącznie bramkarzami, aż pojawili się Bednarek i właśnie Moder. Tyle że Janek był zdrowy i uzbierał 184 spotkań w elicie, a Moder nie i skończył na 61. A spokojniej można zakładać, że przy większej sympatii niebios przebiłby Bednarka i to jeszcze grając w drużynach, które nie kopią się po czole.
Niestety – dopadło go. Potem nie potrafił wrócić na poziom Premier League, bo choć trochę jeszcze pograł, liga po zerwaniu więzadeł nie dała mu forów i musiał się przenieść na niższy szczebel, do Holandii. Tam znów był chwalony, od razu wrzucono go przecież do pierwszego składu na Ligę Mistrzów, ale miodowy czas szybko się skończył, bo po raz kolejny przyszła, kontuzja, tym razem nie więzadła, a plecy, lecz i to jak widać przy szczęściu Modera się babrze.
I tutaj należy zwrócić uwagę na rozjazd w historiach Milika i Modera: napastnik grał w wielkich klubach, Napoli, Juventus, Olympique Marsylia. Pomocnik, cóż, znane są gorsze miejsca na świecie niż Brighton czy Feyenoord, ale jednak nie są to marki na poziomie tych wyżej (szczególnie pierwszych dwóch). A wiemy, że Moder mógłby w takich mocnych klubach grać, bo miał ku temu wszelkie predyspozycje.
Mógłby. Ale nie może. I nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek będzie mógł.
Bo czy Moder podniesie się po takich przejściach i będzie dalej naprawdę dobrym piłkarzem? Zwróćcie uwagę, że gdy Milik pierwszy raz zrywał więzadła, to już był w Napoli, miał markę, strzelał wcześniej w Holandii, Włosi płacili ponad 30 milionów euro. A Moder trafił do Anglii z Lecha, chwilę pograł, ale dość szybko się posypał. I to jest różnica między oboma panami, która dla pomocnika pewnie będzie najboleśniejsza.
Wydaje się, że zdrowie już na amen zabrało Moderowi szansę na bycie świetnym, wielkim. Wciąż może być solidny, dobry. Ale zegar tyka i oby kontuzje nie wzięły nawet tego.
Zdrowia, Kuba.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jan Urban jasno o powrocie Jakuba Modera w listopadzie. Zero złudzeń
- Moder o przegranej z Finlandią: To problem bardziej złożony niż brak szczęścia
- Złe wieści z Holandii. Jakub Moder nie zagra przez kilka miesięcy
- Moder mógł iść do szejków i zarobić górę forsy
Fot. Newspix