Legia ograbiona z gola. Sędzia widział coś, czego nie było

Przemysław Michalak

11 grudnia 2025, 20:13 • 1 min czytania 6

Legia Warszawa na przerwę w wyjazdowym meczu z Noah schodziła z jednobramkowym prowadzeniem, ale powinna z dwubramkowym.

Legia ograbiona z gola. Sędzia widział coś, czego nie było
Reklama

Sędzia Bułat Sarijew z Kazachstanu zabrał Wojskowym gola w 38. minucie. Trudno uwierzyć, że nie zdecydowano się tu na interwencję VAR-u.

Legia Warszawa ograbiona z bramki Kapuadiego. Sędzia dopatrzył się faulu

A jak to wyglądało? Legia miała rzut rożny, piłka została wybita, ale Piątkowski ponownie wstrzelił ją w pole karne, gdzie znajdowało się czterech zawodników gości. O spalonym któregoś z nich nie było mowy.

Reklama

Najbardziej zdecydowany był Rajović, który ruszył do piłki w fizycznym starciu z Sualehe. We wszystko wmieszał się wychodzący Fayulu, który złapał piłkę, ale później ją wpuścił. Skorzystał z tego Kaupadi, który natychmiast trafił do siatki.

Sędzia jednak od razu anulował bramkę i nie wracał do tematu. Komentatorzy – i my także – początkowo sądziliśmy, że dopatrzono są faulu Rajovicia na bramkarzu. Kolejne powtórki pokazały, że nie było żadnego kontaktu. Okazało się, że chodziło o domniemany faul Rajovicia na obrońcy…

Bądźmy poważni. Nic nie było. To jest skandal. Panie Kazach, okulista pilnie wzywa.

Fot. 400mm.pl

6 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Konferencji

Reklama
Reklama