Legia puka w dno od spodu

Michał Kołkowski

11 grudnia 2025, 20:56 • 5 min czytania 19

Kiedy tylko zaczynamy przypuszczać, że Legia Warszawa niżej już tej jesieni nie upadnie, piłkarze z Łazienkowskiej natychmiast żądają, by potrzymać im piwo. Dzisiejsze starcie Wojskowych z Noah FC w Lidze Konferencji zaczęło się wprawdzie od przełamania Milety Rajovicia, ale sama Legia już się nie przełamała i zaliczyła kolejną kompromitację. Podopieczni Inakiego Astiza przegrali w Erywaniu 1:2. To nie przekreśla jeszcze szans stołecznej ekipy na udział w play-offach Ligi Konferencji, jednak zostawmy na razie na boku wyliczenia i spekulacje. Przecież Legię czeka jeszcze starcie z Lincoln Red Imps, a tak dysponowanych Wojskowych zespół z Gibraltaru po prostu rozniesie w pył.

Legia puka w dno od spodu
Reklama

Trzeba to napisać wprost – Legia w tej chwili jest zespołem upadłym. W jej grze, poza sporadycznymi przebłyskami talentu poszczególnych graczy, nie zgadza się absolutnie nic. Marek Papszun będzie wyciągał warszawską drużynę nie z dołka, nie z dołu, nie z leja po bombie, tylko z Rowu Mariańskiego.

FC Noah – Legia Warszawa. Mileta Rajović z golem

Dzisiejsze spotkanie zaczęło się jednak od prawdziwego trzęsienia ziemi. Mianowicie – Mileta Rajović zdobył bramkę dla Legii. Dacie wiarę?

Reklama

Pierwszą od 28 września. Pierwszą z akcji od 14 września. Niech to wybrzmi.

Rajović spędził na murawie 1152 minuty (!) w oczekiwaniu na gola z akcji. Wygląda jednak na to, że obrońcy Noah są piłkarzami o miękkich sercach, dlatego w bezprecedensowym przypływie dobrotliwości postanowili oni ukrócić boiskowe męczarnie napastnika Wojskowych. A konkretnie – uczynił to Goncalo Silva, kapitan ekipy z Armenii we własnej osobie (na marginesie: były gracz Radomiaka Radom). Portugalczyk po prostu wyłożył Duńczykowi patelnię na jedenasty metr, no a czegoś takiego spartolić nie mógł już nawet Rajović. 26-latek skierował zatem futbolówkę do pustaka i Legia od trzeciej minuty mogła się cieszyć z prowadzenia.

Wielki był to gest ze strony gospodarzy. To wspaniale, że są jeszcze wśród nas tak bezinteresowni ludzie.

Niestety, na tym się miłe gesty ze strony Noah zakończyły. Udany początek spotkania w ogóle nie dodał Legii animuszu, natomiast mistrzowie Armenii z dużym zapałem zabrali się do odrabiania strat i gładko zepchnęli Wojskowych do defensywy. Gospodarzom brakowało jednak skuteczności. Choć do okazji bramkowych dochodzili z niepokojącą łatwością, zwłaszcza po dośrodkowaniach posyłanych z prawej strony boiska na wiecznie osamotnionego w polu karnym Marina Jakolisa.

Serio, jesteśmy w stanie zrozumieć, że można gościa nie upilnować raz. Ale trzy, cztery razy? W analogicznych sytuacjach? Kryminał, recydywa.

Ruben Vinagre – sabotażysta. Koszmarny błąd Portugalczyka

Z drugiej strony, to Legia jeszcze przed przerwą przytomnie wykorzystała kolejne błędy gospodarzy w obronie i podwyższyła prowadzenie. Tylko że sędzia Bulat Sarijew tej bramki nie uznał i – szczerze powiedziawszy – nie mamy pojęcia, jakiego przewinienia Wojskowych on się tam doszukał. A tym bardziej nie jesteśmy w stanie pojąć, dlaczego analiza całej tej sytuacji potrwała plus-minus pięć sekund. Przecież to aż się prosiło, żeby VAR wziął tę akcję porządnie pod lupę.

Krótko mówiąc – albo coś nam umyka, albo mamy do czynienia ze skandalicznym babolem zespołu sędziowskiego.

No a po zmianie stron Ormianie przestali się z Legią cackać i już w 57. minucie zanotowali wyrównujące trafienie. Świetną szarżą i jeszcze lepszym dograniem w pole bramkowe popisał się Nardin Mulahusejnović, a bardzo dziś aktywny Matheus Aias nie dał Kacprowi Tobiaszowi najmniejszych szans na skuteczną interwencję. A wszystko zaczęło się od katastrofalnego zachowania Rubena Vinagre na własnej połowie. Nawet przesunięcie 26-latka na skrzydło i ustawienie za jego plecami Arkadiusza Recy na lewej obronie nie uchroniło jak widać Wojskowych przed sabotażem w wykonaniu Portugalczyka.

Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć – Noah na tego gola w stu procentach zasługiwało. Gospodarze w ofensywie grali bowiem z polotem i pomysłem, na dużej intensywności i w odpowiednim tempie. Legia w Erywaniu wyglądała natomiast jak słabeusz, który marzy tylko o wyszarpaniu remisu na terenie potężniejszego rywala.

Piłkarsko – Noah było po prostu o klasę lepsze.

Legia pokonana. Kolejna kompromitacja Wojskowych

Było lepsze i… zasłużenie wygrało. Trafienie na wagę triumfu dla gospodarzy padło w 84. minucie, a jego autorem w teorii był Mulahusejnović, ale tak naprawdę Legia tego gola strzeliła sobie sama. Co też podopieczni Inakiego Astiza naodpieprzali w tej jednej akcji w defensywie, to się naprawdę w głowie nie mieści.

Powiedzielibyśmy, że to szkolne błędy – zwłaszcza Steve’a Kapuadiego – ale nie chcemy obrażać chłopaków ganiających za piłką na wuefie.

A zatem – stało się.

Legia Warszawa notuje dziesiąty występ bez zwycięstwa z rzędu we wszystkich rozgrywkach i ma zaledwie trzy punkty na koncie w Lidze Konferencji na kolejkę przed końcem zmagań w fazie zasadniczej. A gdyby nie zupełnie niespodziewana strzelecka eksplozja Rafała Augustyniaka w konfrontacji z Szachtarem Donieck, to przecież Wojskowi byliby już na sto procent poza Europą, a ich seria występów bez wygranej rozciągnęłaby się do trzynastu spotkań.

Legia na dnie? To chyba za mało powiedziane. W tej chwili Legia puka już w dno od spodu.

FC Noah – Legia Warszawa 2:1 (0:1)

  • 0:1 – Rajović 3′
  • 1:1 – Matheus Aias 57′
  • 2:1 – Mulahusejnović 84′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

19 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

LIVE: Czy Mainz dostanie w trąbę? Lech i Raków grają o uratowanie wieczoru

Duda  &  Górski
4
LIVE: Czy Mainz dostanie w trąbę? Lech i Raków grają o uratowanie wieczoru
Reklama

Liga Konferencji

Liga Konferencji

LIVE: Czy Mainz dostanie w trąbę? Lech i Raków grają o uratowanie wieczoru

Duda  &  Górski
4
LIVE: Czy Mainz dostanie w trąbę? Lech i Raków grają o uratowanie wieczoru
Reklama
Reklama