Wielokrotnie narzekaliśmy na atmosferę na Stadionie Narodowym. Że nudno, że nijak, że przaśnie. Na trybuny w końcu wrócił jednak zorganizowany doping i… chyba już lepszy piknik niż chlew, bo inaczej obrzucania racami murawy i przerwania meczu nazwać nie można.

Są, wrócili. Niestety. Liczyliśmy na to, że Stadion Narodowy będzie żywszy, poniesie reprezentację Polski do zwycięstwa. Zamiast tego dostaliśmy przerwanie gry w momencie, gdy łapaliśmy słynne momentum i szukaliśmy kolejnego gola. Polska kibolska wydurniła się, wyzłośliwiła, bo ktoś zrobił coś nie po jej myśli. Jasne, to kiepsko, że umawiano się na coś, uzgadniano pewne rzeczy i na końcu okazało się, że jednak:
- nie można na mecz wnieść oprawy (według deklaracji jej twórców – nieszkodliwej, patriotycznej),
- wejście na stadion nie wyglądało jak należy,
- nie zostanie zamontowane gniazdo, z którego miał być prowadzony doping.
Kibice bez zgody na wniesienie oprawy. „Zostaliśmy zdeptani”
To były decyzje głupie i niezrozumiałe, ale kibice sami dali teraz podkładkę pod ich słuszność. Bo skoro race wylądowały na murawie i mecz został przerwany, to służby mundurowe, które obawiały się o bezpieczeństwo, mogą powiedzieć: racja po naszej stronie. I więcej rozmów o zorganizowanym dopingu nie będzie. A już było dobrze, już wracał klimat, przejmowaliśmy stadiony rywali na wyjazdach…
Reprezentacja Polski. Kibole przerwali mecz z Holandią, wrzucili race na murawę
Czasami nabijamy się z tego, że kibiców prowokują agresywne pisuary, ale po prawdzie to musi być naprawdę wrażliwa grupa społeczna. Byle głupota stanowi dla niej pretekst do rozpieprzenia albo tego, co akurat znajduje się w zasięgu ręki, albo po prostu porządku publicznego. Wygląda to jak gra w szachy z gołębiem – cokolwiek pójdzie nie po ich myśli, wywracają planszę, figurki i obsrywają wszystko dookoła.
Panowie, może jednak ktoś wpadłby czasem na pomysł, że warto zagrać w szachy, ale w wersji 5D. Takiej, w której w przypadku rzucania wam kłód pod nogi odpowiadacie spokojem, rozsądkiem i pokazujecie, że jesteście partnerem do rozmów, współpracy. Jakby nie patrzeć z każdą racą na murawie nie poprawiacie swojej pozycji ani wizerunku w oczach reszty społeczeństwa.
Po prostu spróbujcie czasem nie zachowywać się jak dziecko, które nie dostanie zabawki i kręci aferę na środku sklepu. Wszystkim nam wyjdzie to na dobre. Tak, wam też pomoże, bo mogliśmy po tym meczu dyskutować o tym, dlaczego PZPN i służby gnębią zwykłych ludzi, niszczą ich pracę (oprawa) i przeszkadzają w święcie piłkarskim. Teraz nie będziemy, bo każdy taki głos ma oczywistą ripostę:
– Widzicie, to bydło nie umie się zachować, z nimi trzeba sztywno, twardo, bez ustępstw i rozmów.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Z Włodawy do pracy z Lewym. „Nie ma nic za nic”
- Doping wrócił na Narodowy! Dostało się PZPN i Tuskowi
fot. FotoPyK