Reklama

Fenomenalny Doku bohaterem City. Liverpool był bezradny

Maciej Piętak

09 listopada 2025, 19:58 • 5 min czytania 1 komentarz

Piłkarze Manchesteru City udanie uczcili jubileusz Pepa Guardioli. Mecz z Liverpoolem był dla Hiszpana tysięcznym w roli trenera. Obywatele zasłużenie wygrali 3:0 w hicie 11. kolejki Premier League. Bohaterem został Jeremy Doku, który świetnie czuł się z piłką przy nodze, a do tego dołożył przepięknego gola.

Fenomenalny Doku bohaterem City. Liverpool był bezradny

Manchester City chciał rewanżu

Liverpool nie przegrał czterech ostatnich spotkań z Manchesterem City, a w mistrzowskim sezonie dwukrotnie wygrał 2:0. Ponadto wszystko wskazywało, że The Reds odbudowali się po serii koszmarnych wyników. W miniony weekend pewnie pokonali Aston Villę, a w środku tygodnia byli o dwie klasy lepsi od Realu Madryt.

Reklama

W tabeli ligowej pozostawali jednak punkt za swoim niedzielnym rywalem. Sukces lubi ciszę, a w ostatnich dniach nie mówiło się o The Citizens. Tymczasem po przeciętnym starcie sezonu (dwie porażki w trzech pierwszych meczach) ślad pozostaje tylko w tabeli. Zespół Pepa Guardioli prezentuje się bardzo dobrze, a obrońcy przeciwników wciąż nie znaleźli sposobu na Erlinga Haalanda. Norweg przed spotkaniem zdobył 27 bramek we wszystkich rozgrywkach.

Haaland coraz bliżej setki

Po uczczeniu pamięci żołnierzy poległych w wojnach, rozpoczął się hitowy mecz. Od początku rywalizacji piłkarze Liverpoolu nie potrafili przenieść się z piłką na połowę rywala. Popełniali sporo błędów – a to niecelne zagrania, a to nieudany drybling, ale hitem było podanie Mamardaszwiliego zewnętrzną częścią stopy… w aut.

Gruzin był zresztą jednym z bohaterów pierwszej połowy – w 8. minucie musiał naprawić spory błąd w komunikacji Bradleya oraz Konate (o nich później) i starał się skrócić kąt tak, by Jeremy Doku nie miał miejsca na oddanie strzału. Dynamika akcji była jednak na tyle duża, że pomimo iż golkiper The Reds tylko lekko zahaczył rywala, sędzia Chris Kavanagh po interwencji VARu wskazał na jedenasty metr.

Do piłki podszedł Erling Haaland i uderzył… fatalnie. Słaby strzał, po którym piłka leciała na idealnej wysokości dla Mamardaszwiliego. Gruzin sparował ją do boku. Norweg jest niesamowity jeśli chodzi o wykończenie lewą nogą, prawą nogą, głową, brzuchem, plecami, ale od początku poprzedniego sezonu bardzo źle wychodzą mu rzuty karne. Wykorzystał zaledwie siedem na 12 prób.

Ale co się odwlecze, to nie uciecze – w 29. minucie Matheus Nunes dośrodkował w kierunku Haalanda, który strzałem głową dał prowadzenie gospodarzom. Stojący przy nim Konate musnął piłkę, ale zrobił to w taki sposób, że Norweg i tak wpakował ją do bramki. To był 99. gol Norwega w Premier League. Konate zresztą nie wyglądał zbyt pewnie na boisku.

Słabszy mecz Liverpoolu

Co do występu Liverpoolu – do wszystkiego można dodać „ale”. Sytuacja przy karnym – Konate wybił piłkę, ale tak, że ta odbiła się od Bradleya i spadła znowu do Doku. Piękne podanie Bradleya do Gakpo w drugiej połowie? Prawda, ale Holender w korzystnej sytuacji koszmarnie się pomylił. Gol na 1:1 Virgila van Dijka? Piękna główka po rzucie rożnym, ale sędziowie odgwizdali kontrowersyjnego spalonego Robertsona. Kontrowersyjnego, bo Donnarumma nie sięgnąłby piłki, nawet gdyby Robertsona wymazać z boiska, a sam Szkot się uchylił.

Ta bramka mogła zupełnie zmienić losy spotkania, ale gdybanie zostawiamy sobie na zbliżającą się przerwę na reprezentacje. Niedługo po nieuznanym golu dla Liverpoolu, piłkę z siatki musiał wyciągać Mamardaszwili. Jego koledzy zostawili mnóstwo miejsca Nico Gonzalezowi, a ten posłuchał się kibiców, którzy od razu, gdy Hiszpan przyjął piłkę, krzyknęli „SHOOOOOOOOOOOOOOOT”, no i ten strzelił. Futbolówka leciała dosyć blisko środka bramki, ale van Dijk zmienił jej tor lotu i zaskoczył gruzińskiego golkipera.

Inny udany jubileusz

Po zmianie stron Liverpool się obudził, ale to City a) miało zaliczkę z pierwszej połowy, b) posiadało w swoich szeregach Jeremiego Doku. Belg zasługuje na kilka zdań na swój temat. Siedem udanych dryblingów na osiem prób (dla porównania wszyscy piłkarze The Reds mieli ich cztery), czterokrotnie dał się sfaulować, trzy kluczowe podania, wywalczony rzut karny, trzy strzały celne, w tym TAKI gol, który ustalił wynik meczu.

Jednym słowem – masterclass.

Żadne liczby nie są w stanie opisać, jak dobrze prezentował się na boisku Doku. Wychodziło mu dosłownie wszystko. Momentami Bradley był jak przeciętny student na wykładzie – nie wiedział, co się dzieje. Nie był w stanie powstrzymać kapitalnie dysponowanego Belga. Skrzydłowy Manchesteru City idealnie uczcił swój setny występ w barwach klubu. MVP tego meczu – bez dwóch zdań.

Manchester City wysyła jasny sygnał – walczymy o mistrza

Zmiażdżenie Liverpoolu, który dopiero co nie pozostawił żadnych złudzeń Realowi – to może robić wrażenie. Inna sprawa, że momentami The Reds wyglądali na zmęczonych trudami spotkania Ligi Mistrzów. Brakowało intensywności i dobrego pressingu. Defensywa nie spisała się najlepiej, słabiutko zagrał Ibrahima Konate, który nie popisał się przy dwóch golach. Mohamed Salah z kolei dalej nie jest w najlepszej formie, bo po raz kolejny zmarnował dogodną okazję – tym razem minimalnie chybił po próbie przelobowania Donnarummy. Kasował go Nico O’Reilly.

Wracając jednak do Obywateli – trzeba pochwalić przede wszystkim Pepa Guardiolę, którego plan na, przypomnijmy, tysięczny mecz w roli trenera i 550. jako szkoleniowiec Manchesteru City, zdał egzamin na szóstkę z plusem. Kibice klubu muszą teraz żałować, że po tak dobrym spotkaniu ich ulubieńców czeka przerwa reprezentacyjna.

Po zwycięstwie Manchester City awansował na drugie miejsce w tabeli, natomiast Liverpool pozostał na ósmej lokacie.

Manchester City – Liverpool 3:0 (2:0)

  • 1:0 – Haaland 29′
  • 2:0 – Gonzalez 45+3′
  • 3:0 – Doku 63′

Fot. Newspix

1 komentarz

Liczy, pisze i komentuje - nie zawsze w tej kolejności. Studiuje matematykę, a wcześniej przewinął się przez redakcje 90minut, FutbolNews oraz Żyjemy Futbolem. Prywatnie kibic Wisły Kraków oraz Chelsea. Ma beznadziejny gust muzyczny, jeszcze gorsze poczucie humoru, ale tyle dobrego, że czasem napisze jakiś niezły tekst

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Anglia

Anglia

Środa dniem polskich asyst. Udane występy naszych reprezentantów

Braian Wilma
3
Środa dniem polskich asyst. Udane występy naszych reprezentantów
Anglia

Pub, punk i Premier League – Sean Dyche bez filtra [FourFourTwo]

Wojciech Piela
3
Pub, punk i Premier League – Sean Dyche bez filtra [FourFourTwo]
Reklama
Reklama