Holandia: „Lekarze mówili, że już nigdy więcej nie zagram w piłkę”

Maciej Piętak

15 grudnia 2025, 16:23 • 3 min czytania 0

To, co wydarzyło się w weekend na boiskach holenderskiej Eredivisie, można nazwać małym medycznym cudem. Samuel Bastien, 29-letni pomocnik Fortuny Sittard, pojawił się na murawie po raz pierwszy od marca. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeszcze kilka miesięcy temu piłkarz leżał w śpiączce po udarze mózgu, a lekarze wieszczyli mu koniec kariery.

Holandia: „Lekarze mówili, że już nigdy więcej nie zagram w piłkę”
Reklama

Bastien: Niewiele brakowało, a nie byłoby mnie już na tym świecie

Sobotnie spotkanie pomiędzy PEC Zwolle a Fortuną Sittard zakończyło się zwycięstwem tych pierwszych 1:0. Wynik jednak zszedł na drugi plan w 83. minucie meczu. Wtedy na boisku zameldował się Samuel Bastien. Dla 29-latka był to pierwszy występ od 16 marca. Przerwa ta nie wynikała jednak z kontuzji sportowej, lecz z dramatycznej walki o życie.

Przez wiele miesięcy wokół nieobecności Bastiena panowała cisza. Dopiero we wrześniu zawodnik wyznał, co naprawdę się stało. Zaczęło się niewinnie – od bólu głowy.

Reklama

Dopadł mnie silny ból głowy i poszedłem spać, mając nadzieję, że przejdzie. Ale to nie pomogło, a środki przeciwbólowe też nie pomagały – mówił Bastien.

Sytuacja jednak błyskawicznie stała się krytyczna – piłkarz doznał udaru mózgu i zapadł w śpiączkę na trzy dni.

Niewiele brakowało, a nie byłoby mnie już na tym świecie. Byłem o krok od śmiercipowiedział, cytowany przez HLN.be.

Bastien: Lekarze mówili, że już nigdy więcej nie zagram w piłkę

Bastien musiał przejść operację, a pierwsze dni po wybudzeniu spędził na wózku inwalidzkim. Spędził dwa tygodnie w szpitalu, gdzie diagnoza lekarzy brzmiała jak wyrok. O zawodowym uprawianiu sportu miał zapomnieć.

– Lekarze mówili, że już nigdy więcej nie zagram w piłkę – mówił Bastien.

Pomocnik wykazał się jednak niesamowitą determinacją. W ośrodku rehabilitacyjnym musiał na nowo uczyć się chodzić, ale postępy robił znacznie szybciej niż zakładały scenariusze medyczne.

– Każdego dnia starałem się być silny właśnie dla tego momentu – mówił wzruszony Bastien w rozmowie z ESPN po meczu, w którym rozegrał siedem minut z PEC Zwolle. W tym czasie miał pięć kontaktów z piłką.

Radości z powrotu podopiecznego nie krył również trener Danny Buijs, nazywając ten występ ogromnym impulsem po długiej i ciężkiej rehabilitacji. Sam zawodnik przyznaje szczerze, że nie jest jeszcze gotowy na sto procent, ale sam fakt bycia z drużyną i powrotu do gry jest dla niego olbrzymim sukcesem.

Ośmiokrotny reprezentant DR Konga był w przeszłości zawodnikiem takich klubów jak Chievo Werona, Standard Liege, Burnley czy Kasimpasa. Od 2024 roku reprezentuje barwy holenderskiej Fortuny Sittard, w której rozegrał łącznie 26 meczów i zanotował dwie asysty.

Choć jego drużyna przegrała sobotni mecz, on sam odniósł w miniony weekend największy sukces w karierze.

I w życiu.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

0 komentarzy

Liczy, pisze i komentuje - nie zawsze w tej kolejności. Studiuje matematykę, a wcześniej przewinął się przez redakcje 90minut, FutbolNews oraz Żyjemy Futbolem. Prywatnie kibic Wisły Kraków oraz Chelsea. Ma beznadziejny gust muzyczny, jeszcze gorsze poczucie humoru, ale tyle dobrego, że czasem napisze jakiś niezły tekst

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Inne ligi zagraniczne

Reklama
Reklama