Reklama

Mamy pewne baraże. Finlandia ośmieszona w meczu polskiej grupy!

Mikołaj Duda

14 listopada 2025, 20:12 • 4 min czytania 21 komentarzy

Jako przedsmak wieczornego starcia Polski z Holandią mierzyły się dwa inne zespoły z grupy, w której znajdują się Biało-Czerwoni. Starcie w Helsinkach należało do kategorii tych dla koneserów. Finlandia tak długo męczyła się, by wpakować Malcie choćby tego jednego gola, że aż go straciła i przegrała 0:1. Dla Jana Urbana jest to na tyle dobra informacja, że razem ze swoimi podopiecznymi na pewno poniżej drugiego miejsca już nie spadnie

Mamy pewne baraże. Finlandia ośmieszona w meczu polskiej grupy!

Finlandia podejmowała Maltę, ale mówiąc językiem bardziej zrozumiałym dla kibiców Ekstraklasy, Benjamin Kallman stanął naprzeciw Matthew Guillaumiera. Dla spragnionych wrażeń z najlepszej ligi świata z braku laku dobre było i to. Na szczęście, równo tydzień później o tej samej porze w Niecieczy dojdzie do hitowego starcia beniaminków. Termalica zagra z Arką Gdynia. Zanosi się na prawdziwy szlagier, bowiem w ostatniej kolejce przed przerwą reprezentacyjną oba zespoły upokorzyły kolejno Legię Warszawa i Lecha Poznań.

Reklama

Finlandia – Malta 0:1. Benjamin Kallman i spółka brutalnie upokorzeni

Skąd wziął się ten przydługi wstęp, w którym zaczynając od kadry Finlandii skończyliśmy na mistrzu Polski, kompromitującym się w Gdyni? Oczekując na mecz dwóch reprezentacji z polskiej grupy spodziewaliśmy się, że wielkiego widowiska nie ujrzymy, ale to, co zaserwowali nam piłkarze w Helsinkach przekroczyło nawet nasze „najśmielsze” oczekiwania. Co to był za paździerz! Musielibyśmy się mocno wysilić, by opisać przynajmniej jedną składną akcję, zagraną w tempo, z polotem i pomysłem.

Spotkanie stało na niezwykle niskim poziomie. Kibice, którzy je włączyli po starciu polskiej młodzieżówki z włoskimi rówieśnikami mogli doznać szoku poznawczego. Zamiast popisów Oskara Pietuszewskiego, Jana Faberskiego czy Tomasza Pieńki oglądali piłkę odbijającą się od nóg kolejnych zawodników jak od kłód drewna, niecelne podania i przeciągnięte dośrodkowania. Niezależnie od tego, co wydarzy się na PGE Narodowym byliśmy pewni, że gorzej na pewno nie będzie.

Malta to najsłabszy zespół w grupie i to, że z jej strony zbytnio ofensywnych zapędów nie oglądaliśmy jest w pełni zrozumiałe. Dla niej remis wywieziony z Helsinek byłby jak dla Polaków wywalczenie jednego punktu w Rotterdamie. Co prawda Henry Bonnello kilka razy został zmuszony do interwencji, ale zdecydowanie nie były to zmasowane ataki, jakich byśmy w takim meczu oczekiwali od Finów.

Remis Malta brała w ciemno, ale gdy zobaczyła, jak fatalny jest przeciwnik to pokusiła się powalczyć o pełną pulę. Wiele jej do tego potrzebne nie było. Jedna indywidualna akcja Ylyasa Chouarefa, odegranie do Jake’a Grecha i od razu wymierny efekt. Goście wyszli na prowadzenie na stadionie w Helsinkach. Do końcowego gwizdka nie musieli się specjalnie natrudzić, by sensacyjny wynik utrzymać.

Jak my mogliśmy z nimi przegrać?

Po obejrzeniu tego wątpliwej jakości spektaklu zastanawia nas, co w późne piątkowe popołudnie robił Michał Probierz. Pogoda na golfa raczej już nie ta, więc być może w zaciszu swojego domu zasiadł przed telewizorem i stwierdził, że zobaczy, jak radzi sobie Benjamin Kallman razem z kolegami. Z niewątpliwą dumą mógł wrócić wspomnieniami do swojej czerwcowej wizyty na tym stadionie w Helsinkach. Zapewne humor byłego trenera Cracovii opuścił w tym samym momencie, gdy przypomniał sobie, że wyłapał tam spektakularnego gonga.

Z przebiegu gry Suomi byli stroną dominującą, ale co z tego? No właśnie nic. Jako jedyny względnie zadowolony z występu może być Oliver Antman, który uciekał obrońcom przeciwnika i swoimi zrywami starał się coś zrobić. Bezskutecznie. Finowie mogliby tak grać jeszcze następne trzy godziny, a wynik byłby taki sam. Pojedyncze próby były zdecydowanie zbyt słabe, by jakkolwiek przechytrzyć zwartą obronę Malty.

To, co w głównej mierze zapamiętany z tego meczu. to wejście na ostatnie kilkanaście minut Teemu Pukkiego. Dla doświadczonego Fina był to ostatni występ w spotkaniu o punkty. Przez kibiców został powitany głośnymi brawami, a w jego oczach pojawiły się łzy. Nie zdziwi nas, jeśli ich przyczyną był także stan jego kadry, którą zostawia, kończąc reprezentacyjną karierę.

Finlandia – Malta 0:1 (0:0)

  • 0:1 – Jake Grech 82′

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

21 komentarzy

Legenda w rodzinie głosi, że piłka podobno towarzyszyła mu już podczas narodzin. Jego pierwsze wspomnienia sięgają do MŚ w Brazylii w 2014 roku, kiedy jako siedmiolatek z zafascynowaniem oglądał jak przyszły piłkarz Górnika Zabrze sięga po trofeum. 100% na 100% jego uwagi zajmuje polska piłka. Przy trzeciej godzinie monologu o rezerwowym Radomiaka jego słuchacze często tracą cierpliwość. We wtorek i środę zbiera siły przed czwartkowym wieczorem, spędzanym wspólnie z jego ulubioną Ligą Konferencji. Gdy ktoś się go zapyta o piłkarza o imieniu Lamine, to bez zawahania odpowie Diaby-Fadiga

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Mistrzostwa Świata 2026

Reklama
Reklama