Reklama

PRASA. „Powoływać polskich sportowców z Rosji? Mimo wszystko powoływać”

redakcja

Autor:redakcja

17 marca 2022, 09:18 • 8 min czytania 21 komentarzy

Czwartkowa prasa to rozmowa z Markiem Papszunem, temat polskich sportowców z Rosji, katowicki etap Patryka Kuna i rozmówka z Juergenem Klinsmannem o Lewandowskim.

PRASA. „Powoływać polskich sportowców z Rosji? Mimo wszystko powoływać”

PRZEGLĄD SPORTOWY

Dłuższa rozmowa z Markiem Papszunem.

Reprezentantów w różnych kategoriach wiekowych jest ostatnio w Rakowie prawdziwy wysyp. Powołanie do kadry Bośni i Hercegowiny otrzymał Vladan Kovačević.

To jest duża sprawa dla naszego klubu. Powołania Patryka, Vlada, wcześniej Tomka Petraška, Bena Ledermana, a dostajemy sygnały, że blisko kadry jest też Andrzej Niewulis. To są dla mnie wyjątkowe sytuacje, bo wiem, jak to wyglądało od środka i skąd ci zawodnicy przychodzili. Wiemy też, na jakim poziomie wspólnie zaczynaliśmy. To naprawdę są piękne historie, których w piłce nożnej jest coraz mniej. Nie są to już jednostkowe sytuacje, tylko dziś stanęliśmy w obliczu siedmiu powołań do reprezentacji. Sześciu do pierwszej i Lederman do młodzieżówki. Przyznam szczerze: w ogóle sobie nie wyobrażałem, że może dojść do takiego momentu w Rakowie. Przeanalizowałem to sobie pod takim kątem, że jak mam wykorzystać ten czas na reprezentację, skoro wyjeżdża mi pół drużyny? Dzisiaj staję przed problemem, że po powołaniach do różnych reprezentacji zostaje mi dwunastu zawodników.

Reklama

A zakładał pan, że po 25 kolejkach, a więc w ważnym momencie sezonu, to Raków będzie patrzył z góry tabeli na wszystkich ligowych rywali?

O tym nigdy się nie myśli w taki sposób. Nie zastanawiałem się nad tym wcześniej. Nawet nie prowadzę takich wyliczeń, nie robię założeń. Czasami się to oczywiście zdarza, ale patrząc bardziej długofalowo, kiedy trzeba sobie wyznaczyć cel. Trudno byłoby zakładać, że zdobywając wicemistrzostwo w poprzednim sezonie, w tym mielibyśmy grać na przykład o ósme miejsce. Nie zapominamy, że mimo iż ciągle jesteśmy w fazie budowy klubu, to i tak do sprawy trzeba podejść ambitnie. Chcieliśmy się utrzymać w czołówce i w niej jesteśmy. W tym momencie miejsce w tabeli nie ma aż takiego znaczenia, ważne będzie to co będzie na koniec dnia. A koniec dnia wypada w tym roku 22 maja.

Wiosną pana drużyna praktycznie nie gubi punktów, traci mało goli. Nie ma obaw, że kryzys w pewnym momencie przyjdzie? Obecnie przeżywają to chyba w Poznaniu.

Ja już kiedyś mówiłem, że wbrew temu, co się sądzi, my nie mamy tak szeroko rozbudowanej kadry, przynajmniej nie na wszystkich pozycjach. Na niektórych mamy naprawdę duże problemy, kto dokładnie to przeanalizuje, ten będzie wiedział, o czym mówię. W przypadku absencji podstawowych graczy pojawia się problem. Jeśli czegoś się obawiam, to kłopotów zdrowotnych. Na początku rundy wypadło nam dwóch kluczowych zawodników, bo Racovitan i Cebula to byli gracze wyjściowej jedenastki.

Powoływać czy nie? Pytania o polskich sportowców występujących w Rosji.

Reklama

Tomasz Łapiński (były obrońca piłkarskiej reprezentacji Polski):

Nie jest to proste pytanie, prosta nie jest odpowiedź, bo i problem złożony. Jeśli muszę zająć stanowisko, to uważam, że mimo wszystko takich sportowców można powoływać. Nie da się ich wrzucić do jednego wora, bo każdy z Polaków reprezentujących rosyjskie kluby znajduje się w innej sytuacji. To są indywidualne kwestie i, co najważniejsze, oni nie do końca są panami własnego losu, zaś pracownikami, z umowami, a niektórzy nawet rodzinnie związani z Rosją. Zerwanie kontraktu grozi konsekwencjami w długiej perspektywie. To, że ktoś gra na przykład w Moskwie lub ma tam rodzinę, nie musi zmieniać jego oceny tego, co Rosjanie wyczyniają na Ukrainie. Nie powoływać sportowca do reprezentacji wyłącznie z tego powodu, że na co dzień występuje na terenie agresora, chociaż jego stosunek do wojny jest negatywny? Nie zaskakuje mnie, że w tym temacie zdanie ludzi nie jest jednoznaczne. To „trudne sprawy”, ale powtórzę – mimo wszystko – powoływać.

SPORT

Polscy piłkarze podejmą 29 marca w Chorzowie Szwedów lub Czechów w barażowym meczu, decydującym o awansie do mistrzostw świata 2022. – Najważniejsze było przygotowanie murawy i nie mamy żadnych obaw o jej stan – mówi dyrektor generalny stadionu Bartłomiej Kowalski.

Chorzowska arena poprzednio gościła biało-czerwonych w listopadzie 2019. Wtedy drużyna prowadzona przez trenera Jerzego Brzęczka wygrała towarzysko z Ukrainą 2:0 i uległa Holandii 1:2 w Lidze Narodów. Po spotkaniu z Ukrainą trenerzy obu zespołów Andrij Szewczenko i Jerzy Brzęczek zwracali uwagę na nie najlepszy stan murawy.

Tamte spotkania zostały rozegrane przy pustych trybunach z uwagi na pandemię koronawirusa. Teraz będzie komplet (54 tysiące), bo bilety rozeszły się błyskawicznie. – Na stadionie odbyła się impreza sylwestrowa, a każde przykrycie murawy wpływa na pogorszenie jej stanu. Dlatego nasi stadionowi greenkeeperzy, wspólnie z osobą wyznaczoną przez PZPN, opracowali harmonogram przygotowań boiska do tego bardzo ważnego meczu – mówi Bartłomiej Kowalski, dyrektor Stadionu Śląskiego. Wyjaśnił, że od początku lutego murawa jest podgrzewana, wykonano też szereg prac, m.in. nawożenie.

– Przeprowadzone badania zrywalności, przenikalności murawy wskazały, że parametry trawy są w normie, a niektóre – powyżej. Nie mamy żadnych obaw o stan boiska, spokojnie można byłoby u nas rozegrać także wcześniejsze spotkanie towarzyskie – twierdzi Kowalski. 

Tekst o czasach Patryka Kuna w Rozwoju Katowice.

Lista klubów, które mniej więcej dekadę temu interesowały się Patrykiem Kunem, zdolnym młodzieżowcem Stomilu Olsztyn, była całkiem pokaźna. Cracovia, Jagiellonia, Pogoń, Ruch… Żaden nie był jednak w stanie dogadać się w sprawie odstępnego i ekwiwalentu, dlatego ten zamiast ruszać w Polskę, jesienią 2014 musiał wrócić w rodzinne strony. Vęgoria Węgorzewo. Poziom rozgrywkowy nr 6, mecze ze Śniardwami Orzysz, Granicą Bezledy, Tęczą Biskupiec. Po takim półroczu grono chętnych na jego usługi skurczyło się – by nie powiedzieć, że znikło. Traf chciał, że menedżerem Kuna był Przemysław Pańtak, reprezentujący też interesy Arkadiusza Milika i żyjący w bliskich relacjach z częścią działaczy Rozwoju.

– W przerwie zimowej sezonu 2014/15 Przemek zadzwonił z informacją, że ma dobrego chłopaka. Zaufaliśmy mu, bo Kun nie był dla nas anonimowy, wcześniej graliśmy nawet ze Stomilem mecz Pucharu Polski. O ile nikt nie podważał jego piłkarskich umiejętności, to problemem okazywały się warunki fizyczne, niewielki wzrost. Czas pokazał, jak dobrze się obronił – wspomina Marcin Nowak, wiceprezes klubu. Kun dołączył do zespołu prowadzonego wtedy przez Dietmara Brehmera i liczącego po cichu na awans do I ligi bez testów – a wcześniej tamtej zimy przechodził takowe bez powodzenia w Zniczu, Cracovii, Tychach i GieKSie u trenerów Banasika, Podolińskiego, Hajty i Skowronka.

– Od pierwszego dnia Patryk dał się poznać jako chłopak skromny, ambitny, z przeogromnym sercem, no i dużym dystansem do samego siebie. Jak to w szatni, śmiano się, że to taki „breloczek”, albo że w autobusie można chować go do torby i oszczędzić na jednym bilecie. Wszyscy bardzo szybko go polubili – mówi Marek Kolonko, trener bramkarzy Rozwoju. Gdy drużyna w pierwszej lidze wracała ze zwycięskiego meczu w dalekich Chojnicach, Kun wysiadł z autokaru bardzo wcześnie, by korzystając z okazji zahaczyć o rodzinne strony. Kompani pożegnali go wtedy chóralnym „Patryk Kun allez allez!”. Jeśli Rozwój wygrywał – to zazwyczaj przy jego dużym udziale.

Już tylko kilku meczów brakuje Rafałowi Janickiemu do przekroczenia granicy trzystu występów w ekstraklasie.

Doświadczony obrońca na swoim koncie ma już 296 ligowych występów, do jubileuszowego trzysetnego brakuje już naprawdę niewiele. Jeżeli nie wydarzy się nic złego, to 29-letni piłkarz zagra go tuż przed wielkanocnymi świętami z Lechią Gdańsk, a więc z klubem, w którym na boiskach ekstraklasy debiutował, a było to w listopadzie 2010 roku w starciu z Widzewem Łódź. Jeszcze przed wiosenną częścią rozgrywek Janicki z uśmiechem mówił nam, pytany o przekroczenie magicznej granicy 300 gier w ekstraklasie, że nawet nie wie, że tyle tych jego meczów się uzbierało.

– Ważne, żeby było zdrowie, bo jak ono jest, to te trzysta meczów w lidze na pewno się uzbiera – podkreśla. – Debiut w lidze? Oczywiście, że pamiętam, tym bardziej, że trenerem Widzewa był wtedy obecny selekcjoner. W defensywie nie było łatwo, bo trzeba było grać na takich zawodników, jak Robak i Szernas. Wygraliśmy jednak tamto spotkanie 3:1 – przypomina.

SUPER EXPRESS

Rozmóweczka z bratem Arkadiusza Milika, Łukaszem.

„Super Express”: – Niedawno mówił pan nam o bracie: „Wierzcie w Arka, będzie dobrze”. Już jest dobrze?

Łukasz Milik: – Jest. Ba, myślę, że będzie… jeszcze lepiej. Arek dobrze się czuje, jest uśmiechnięty. Wygląda świetnie motorycznie, jest głodny piłki, mecze i gole – a ostatnio, jak kibice wiedzą, ich nie brakuje – sprawiają mu frajdę.

– Przed Marsylią dwa poważne wyzwania: rewanż z Basel i mecz o drugie miejsce w lidze francuskiej z Niceą. To dobrze, że przed kadrą tak dobrze się brat „przetrze”?

– Kalendarz faktycznie jest napięty, bo przecież zaraz potem początek zgrupowania kadry i mecz towarzyski ze Szkocją. Ten rytm meczowy jest ważny.

I nieco większa rozmowa z Juergenem Klinsmannem o Robercie Lewandowskim.

– Bayern wciąż zwleka z przedłużeniem umowy z Lewandowskim. Czy to oznacza, że wkrótce go straci?

– Rozmowa o jego nowym kontrakcie w Bayernie będzie bardzo łatwa i szybka. Uwielbia Monachium, ludzie też go kochają. Nie powinno być powodu, żeby nawet myślał o pójściu gdzie indziej. Tak długo, jak chce, i tak długo, jak zachowuje formę, sprawność, zdrowie i głód, może być w Bayernie. Ale w ciągu ostatnich 15 lat udowodnił, że jest niezwykle zmotywowany i głodny, aby kontynuować zdobywanie goli.

– Czego brakuje Lewandowskiemu, aby dogonić Ronaldo czy Messiego pod względem nagród indywidualnych i popularności?

– To brakujące ogniwo może być w przypadku reprezentacji. Bo grając dla Polski, prawdopodobnie nie będzie miał szans na zdobycie mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata. Messiemu czy Mbappe łatwiej osiągnąć te sukcesy. Messi w Katarze prawdopodobnie będzie miał ostatnią szansę na wygranie czegoś z reprezentacją. Natomiast Ronaldo zdobył mistrzostwo Europy.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Liga Narodów

Po co komu Mbappe, gdy pod bramką szaleje Rabiot? Francja wygrywa z Włochami w Lidze Narodów

Michał Kołkowski
1
Po co komu Mbappe, gdy pod bramką szaleje Rabiot? Francja wygrywa z Włochami w Lidze Narodów

Komentarze

21 komentarzy

Loading...