Nigdy się nad tym nie zastanawialiśmy, ale Eva Carneiro musi być naprawdę silną kobietą. Silną fizycznie, z uwagi na wykonywany zawód, ale przede wszystkim gigantem psychicznym. Dążenie do marzeń o pracy w futbolu, ich stopniowa realizacja. W końcu praca w jednym z najlepszych klubów na świecie. Piękna historia, ale funkcjonowanie w środowisku zdominowanym przez facetów – nie ukrywajmy, na ogół prymitywnych – nie jest łatwe. Od czterech lat z trybun, szczególnie na meczach wyjazdowych, w jej stronę lecą rozmaite wiązanki. Dopiero teraz ktokolwiek zwrócił na to większą uwagę.
Klasyczne “pokaż cycki” to akurat jeden z najbardziej wyrafinowanych zwrotów i rzeczywiście – w zestawieniu z pozostałymi – brzmi jak komplement. Zdarzają się gorsze, znacznie gorsze. Na przykład z trybun Old Trafford czy Emirates. Incydenty w tym sezonie odnotowano również na Etihad Stadium. Na Stamford Bridge jeden z kibiców Arsenalu zapytał, a raczej wykrzyczał, czy “miała kiedyś Kanoniera między pośladkami”. Nieustające docinki, obelgi zakończone głośnym śmiechem. Prymitywy w grupie czują się pewnie, ale już pytany każdy z osobna odpowiadał, że ktoś musiał się przesłyszeć. Że nie ma dowodów. A jak już się przyznawali, to z bananem na twarzy, dodając, że to były tylko takie niewinne żarty.
W końcu tego nie można brać na poważnie. To nic złego. A w sumie to powinna się cieszyć i potraktować to jako komplement.
Miarka się przebrała i sprawę w swoje ręce wzięła nawet brytyjska minister sportu. Powiedziała, że byłaby szczęśliwa, gdyby w piłce pracowało więcej kobiet. Potępiła zachowania seksistowskie i obiecała, że sprawcy podobnych występków będą karani, inaugurując ogólnokrajową kampanię. Problem w tym, że w mentalności niektórych kibiców-półgłówków podobne traktowanie kobiet jest całkowicie normalne. A zwyzywanie panienki z wyszytym na dresie herbem znienawidzonego klubu? Wręcz obowiązek. Tak samo, jak 30 lat temu wielkim nietaktem nie było udawanie małpy, kiedy przy piłce był czarnoskóry piłkarz.
“Wyobraźcie sobie, że to wasza matka, siostra albo córka” – napisał w rozpaczliwym felietonie jeden z brytyjskich dziennikarzy.
Wrażliwość ludzi na tego typu historie jest coraz większa, ale rzeczywiste skargi to wciąż jedynie pojedyncze przypadki. W bieżącym sezonie wpłynęło ich zaledwie kilkanaście. A z przeprowadzonych rok temu badań wynika, że ponad dwie trzecie kobiet pracujących w futbolu doświadczyło seksizmu w miejscu pracy. Prawie jedna trzecia stwierdziła, że uniemożliwiało im to wykonywanie obowiązków. Klepanie po tyłku, gwizdanie, wiadome propozycje. Codzienność.
W jednym z wywiadów Carneiro powiedziała, że 90 procent maili w jej skrzynce to pytania od nastolatek chcących podążyć jej ścieżką. Dla zdecydowanej większości z nich problemem jest właśnie starcie ze środowiskiem. Z na ogół szowinistyczną masą o mentalności średniowiecznych Wikingów. I mowa tu też o szatniach, nie tylko tych z niższych lig.