Dostaje piłkę na 28. metrze, ma przed sobą obrońcę i bramkarza. Mija go prostym, błyskawicznym zwodem i strzela tuż obok ręki Miguela Moyi. – Podanie było dobre, ale to arcydzieło… Ta zmiana kierunku biegu. Jak łamie Godina… Niesamowite. Niesamowite! – emocjonuje się komentator. Jest 14. grudnia 2014. 84. minuta konfrontacji Villarrealu z Atletico. O Luciano Vietto mówi cała piłkarska Europa. To on przerywa passę 27 domowych meczów bez porażki „Rojiblancos”. Sędzia kończy spotkanie. Vietto podchodzi serdecznie uściskać Simeone. Wygląda tak, jakby chciał go przeprosić. – Będę mu wdzięczny przez całe życie – powie po kilku minutach reporterowi.
Piłkarz grudnia w La Liga. Jedno z największych odkryć tego sezonu. Przyszłość ataku reprezentacji Argentyny. Obiekt zainteresowania Liverpoolu, Realu i Interu. Nazwisko znane każdemu szanującemu się skautowi od dobrych czterech lat. Snajper nazywany drugim Saviolą, argentyńskim „El Guaje” lub nową wersją Aguero. A prywatnie? Prywatnie spokojny chłopak, który po meczu prosi Messiego o zdjęcie, a wrzucając je na Instagrama, dziękuje za tę możliwość, natomiast pytany o Kuna, odpowiada: „Obym osiągnął połowę z tego, co on”. Cały Luciano Vietto.
Rocznik 1993. 10 goli i 2 asysty w 20 meczach La Liga. 5 trafień i 4 otwierające podania w pucharach. Oto dorobek gościa, o którym – gdy trafiał do Villarreal – mówiło się, że będzie potrzebował sporo czasu na adaptację. Gościa, którego transfer był obarczony sporym ryzykiem. 5,5 miliona euro to spory wydatek dla klubu o budżecie nieporównywalnym do największych hiszpańskich potęg. I to tylko za 80% praw do zawodnika. 20% bowiem wciąż formalnie należy do agenta, Jorge Cyterszpilera (niegdyś menedżera Diego Maradony). Villarreal zagrał va banque, pamiętając o dewizie jednego z byłych klubowych działaczy, Manuela Llanezy: Za cenę zwyczajnego hiszpańskiego piłkarza dostaniesz reprezentanta Argentyny.
Marcelino, trener klubu, wprost przyznaje, że do niedawna nawet go nie znał. – Zaskoczył nas wszystkich, że tak szybko się zaadaptował. Doszliśmy do wniosku, że taki zawodnik będzie pasował do stylu naszej drużyny – stwierdził na antenie radia Cadena Ser, potwierdzając doniesienia „El Pais”. Z nich wynika, że Vietto trafił na celownik skautów klubowych skautów kilka lat wcześniej i stał się wręcz ich obsesją. Trzeba było jednak poczekać na odpowiedni moment. Villarreal zagrał va banque, ale zagrał też sprytnie.
Kiedy Vietto wbił 13 goli w 32 spotkaniach Racingu de Avellaneda, interesowała się nim cała Europa, a sam Cyterszpiler nazywał go najmocniejszym i najbardziej obiecującym graczem Argentyny. Po przejęciu Racingu przez Reinaldo Mostazę Merlo, drużyna zaczęła grać topornie, na czym ucierpieli najbardziej kreatywni zawodnicy. Valencia zrezygnowała z prawa pierwokupu i zgłosił się Villarreal. Kto powiedział, że słabszy sezon na dłuższą metę musi skutkować regresem na piłkarskim rynku?
21-latek sam też wiedział, że czasem warto zacisnąć zęby i poczekać na swoją szansę. Tak jak wtedy, gdy w 2010 został odpalony z Estudiantes, którego trener stwierdził, że dzieciak jest zbyt drobny. Vietto poczuł się upokorzony. Wrócił do domu, chciał zakończyć karierę, ale rodzice namówili go, by nie rezygnował swoich marzeń. Z kartą na ręku udał się do Racingu. Rok później Argentyna usłyszała o nim po raz pierwszy. Diego Simeone dał mu zadebiutować z Lanus. Po sezonie przebił się do drużyny na stałe. Hat-trick z San Martin de San Juan. Dziś zna go cała Europa, a Gerardo Martino rozważa powołanie do dorosłej kadry.
Skauting Villarreal w dobie kryzysu nie mógł się mylić. I się nie pomylił.
TĆ
Fot. FotoPyK