Powoli rozważamy zmianę nazwy tego cyklu. Zamiast “Niewydrukowanej Tabeli” będzie cykl “Jak co tydzień… zamieszanie z rękami w polu karnym”. Nie dziwimy się, że piłkarze na boiskach głupieją z tymi rzutami karnymi za zagrania ręką, bo nawet z książką z przepisami przed nosem można zgłupieć.
Ale postaramy się zweryfikować to, co powszechnie wiadomo z tym, co dzieje się na boiskach. W wyliczance rąk zaczynamy od meczu Legii z Rakowem. Tam piłka trafiła w rękę Maika Nawrockiego, a sędzia na wapno nie wskazał.
W naszym przekonaniu – błędnie. Nawrocki niby chowa te ręce, ale koniec końców zostaje trafiony – i to przy próbie blokowania strzału. To nie tak, że walczył o piłkę – on się rzucił, by zablokować uderzenie. Ergo – podjął ryzyko bycia trafiony w rękę odstającą od tułowia. Gdyby nie dostał w rękę, to piłka by przeszła dalej, co jest istotne w wymiarze przepisów. Raków powinien wykonywać rzut karny, dopisujemy gola gościom.
SPRAWDŹ OFERTĘ FUKSIARZA I POSTAW NA SIEBIE!
A co z rękami we Wrocławiu? Cóż, VAR uratował sędziego Musiała. Zajmijmy się kwestiami, co do których mamy mniejsze wątpliwości. Odwołanie karnego po zagraniu ręką Verdaski? Prawidłowe.
Obrońca Śląska trzyma łapy przy sobie, nie poszerza obrysu ciała – gdyby piłka nie trafiła go w tak ułożoną rękę, to dostałby w brzuch. Zatem nie ma tu mowy o wskazaniu na wapno. VAR prawidłowo skorygował początkowe wskazanie arbitra.
Rzut karny po zagraniu ręką Tomasika? Prawidłowa decyzja.
Ręka odstawiona od ciała, bez walki o piłkę – czyli zamiar blokowania, zatem znów piłkarz bierze na siebie ryzyko bycia trafiony w rękę. Gdyby ręce schował lub ustawił je wzdłuż tułowia, to byłaby kopia poprzedniej sytuacji. Ale ręce są ułożone nienaturalnie i poszerzają obrys ciała, więc wskazanie na wapno było słuszne.
Najwięcej wątpliwości mamy przy tym karnym po zagraniu ręką Krywociuka.
Nie ma dobrej powtórki tej sytuacji – takiej, która pokazywałaby w którą część ręki dostał stoper Wisły. Jeśli został trafiony w biceps, to karny i żółta kartka. Jeśli bardziej w bark – bez karnego. Bliżej nam wersji pierwszej. A skoro są wątpliwości, to nie ma też co weryfikować. Po prostu ufamy VAR-owcom, że mieli lepsze powtórki. Poza tym w sytuacjach spornych VAR nie powinien interweniować, a tu jest sytuacja z cyklu 60-40 na karnego.
Sporo działo się też w meczu Termaliki z Górnikiem Zabrze. Tam sędzia dwukrotnie wskazał na wapno i raz (słusznie) kazał powtórzyć rzut karny za to, że golkiper przedwcześnie opuścił linię bramkową. Ale skupmy się na zasadności rzutów karnych.
Tutaj sprawa jest jasna – nienaturalnie ułożone ręce w walce o piłkę. No, karny, co tutaj dużo dodawać. Też nie jesteśmy entuzjastami takich rzutów karnych, ale decydują przepisy, a nie nasze odczucia. Gdy ręce są ułożone w taki sposób, to piłkarz sporo ryzykuje. Bo jeśli zostanie trafiony w taką rękę, to sędzia nie za bardzo może być dla niego pobłażliwy. Karny słuszny.
Niesłuszny był za to naszym zdaniem rzut karny numer dwa.
Bądźmy poważni. Jeśli Podolski w ogóle dotyka twarzy Wasielewskiego, to raczej go trąca. To nawet nie jest pacnięcie. Jeśli piłkarz Górnika chociaż zacisnął jakoś mocniej pięść… Ale nie, nie róbmy z piłki sportu bezkontaktowego. To na pewno nie jest dotknięcie powodujące upadek. Nie rozumiemy też za bardzo czemu wtrącał się tu VAR, który przecież miał interweniować w przypadku “błędów jasnych i oczywistych”. Zabieramy Bruk-Betowi tego gola i uzupełniamy rubrykę “sędzia pomógł/zaszkodził”.
Zweryfikować musimy z kolei punkty za mecz Stali z Radomiakiem. Tam powinien być rzut karny za rękę Żyro.
Obrońca Stali rzuca się do zablokowania strzału i zostaje trafiony w rękę, która nienaturalnie poszerza obrys ciała. Analogiczna sytuacja jak np. przy Tomasiku. Ręka odstaje – gdyby jej nie było, to piłka poleciałaby w bramkę. Radomiakowi dopisujemy gola i zweryfikuje mecz na remis.