Legia Warszawa zmierzy się ze Slavią Praga w meczu, który ma dla stolicy wyjątkową wagę. Powrót do fazy grupowej europejskich pucharów, czyli cel-minimum na ten sezon, został osiągnięty już jakiś czas temu. Jak jednak przytomnie wskazywał Jan Sikorski w naszym wczorajszym wywiadzie – dla mistrza to tak naprawdę obowiązek, odkąd wprowadzono Ligę Konferencji – wystarczy wygrać jeden dwumecz, a przecież każdy mistrz ma zagwarantowane przynajmniej trzy próby.
Nie deprecjonujemy tego sukcesu. Ale w Warszawie swoją wymowę, swoją rangę i smak będzie miał dopiero powrót do fazy grupowej Ligi Europy. Powrót po latach w niebycie, bo przecież ostatni występ na tym etapie miał miejsce… jeszcze przed awansem do Ligi Mistrzów w sezonie 2016/17.
Nie twierdzimy, że będzie łatwo. Ale twierdzimy, że to jest zwycięstwo, którego Legia potrzebuje jak tlenu.
Legia Warszawa – Slavia Praga. Pokazać, że część błędów już za nimi.
Jeśli wsłuchać się w wywiady, których udziela Dariusz Mioduski, można odnieść wrażenie, że większość błędów, które popełnił przy Łazienkowskiej już sobie przepracował. Kadrę trzeba budować zimą, najlepszych piłkarzy zostawiać w składzie, do trenera podchodzić cierpliwie, ale też zatrudniać na tym stanowisku fachowca, budować zespół gotowy do występów na trzech frontach. Niestety, rzeczywistość trochę rozmija się z wywiadami, ale nie da się ukryć – część pracy domowej Mioduski wreszcie odrobił.
Za jego kadencji występy w Europie to właściwie pasmo porażek, częściowo spowodowanych przez dość irracjonalne ruchy pionu sportowego. Zatrudnianie w roli trenerów dyrektorów czy asystentów, zatrudnianie w roli piłkarzy emerytów czy rencistów, transfery spóźnione i nietrafione.
Jednak od jakiegoś czasu część legijnej rzeczywistości potwierdza: okres błędów za nami. Luquinhas, Juranović, Pekhart, Martins – Legia zaczyna udowadniać, że potrafi piłkarzy sprowadzać. Do tego zresztą wypada dodać sprytne ruchy – Mladenovicia, Nawrockiego, Slisza, Kapustkę. Matka wszystkich błędów, czyli zatrudnianie w roli trenera ludzi z plakietką “uczę się” też została już z Łazienkowskiej wyproszona – ściągnięto topowego fachowca, który udowadnia to od początku pracy z zespołem.
Natomiast nadal trzeba pamiętać – kadra jest wąziutka. Kompletowano ją często za pięć dwunasta, w najważniejszym meczu przeciw zespołowi Dinama Zagrzeb część nabytków nie była kompletnie gotowa na grę na pełnych obrotach. Ba, teraz legioniści cieszą się z części wzmocnień, choć przecież tak naprawdę ten najważniejszy bój już za nimi – gdy decydowały się losy gry w Lidze Mistrzów. Zdaje się też, że Legia jeszcze nie do końca nauczyła się sprzedawać. Juranović w takiej cenie, w takim momencie, bez wywalczenia sobie choćby prawa gry w rewanżowym meczu? Nie brzmi to jak deal życia.
Ale właśnie. Legia część swoich błędów z ostatnich lat naprawiła. Powrót do Ligi Europy byłby jasnym świadectwem, że faktycznie cała organizacja zaczyna powoli iść do przodu, a nie jedynie trwoni dorobek miodowych lat sprzed 2017 roku, ukoronowanych trzecim miejscem w fazie grupowej Ligi Mistrzów.
Legia Warszawa – Slavia Praga. Po ranking i pieniądze.
Ale przecież nie chodzi tylko o prestiż i o to, by cokolwiek komukolwiek udowadniać. Przede wszystkim Legia stoi przed możliwością zrobienia sporych pieniędzy i choć różnice dla europejskiej klasy średniej nie są wielkie – warszawiakom każda złotówka może zrobić potężną różnicę. Na przykład w zimowym okienku transferowym, gdy w teorii będzie się przygotowywać na bój o przyszłoroczne fazy grupowe.
– Finansowo klub awansujący do LE dostaje 3.63 miliona euro, klub w LK 2.94 miliona euro. To różnica, którą zauważy polski klub, ale dla europejskiej klasy średniej nie jest wielka. Za wyniki, w LK: 500 tysięcy euro za wygraną, 166 tysięcy euro za remis. W LE: 630 tysięcy euro za wygraną, 210 tysięcy euro za remis – tłumaczył nam wczoraj Jan Sikorski w dłuższej rozmowie.
Tak, to prawda – dla Legii Liga Konferencji nie będzie tragedią. Ba, jest nadal możliwość, że w Lidze Konferencji będzie losowana z drugiego koszyka, co zdecydowanie zwiększa szansę na łapanie pieniędzy za zwycięstwa czy remisy. Natomiast pamiętajmy też o prawach TV i umowach sponsorskich – Liga Europy to wciąż o wiele większy prestiż, choćby z uwagi na zestaw przeciwników.
Poza tym – Legii za moment odpadnie sezon 2016/17. Odpadnie z wyliczeń rankingowych remis z Realem, zwycięstwo nad Sportingiem. Trzeba ratować te strzępki dorobku, zwłaszcza, że bilans za lata 2017-2020 to właściwie ciąg rozczarowań – z pogubieniem punktów rankingowych remisem na Gibraltarze włącznie. To można odrobić też w Lidze Konferencji, ale… łatwiej nadrabianie rozpocząć już dzisiaj wieczorem, od premii za ogranie Slavii.
EARLY PAYOUT W FUKSIARZU! WYGRYWAJ PRZED KOŃCEM MECZU
Legia Warszawa – Slavia Praga. Już pokazali, że można!
To nie był może mecz najpiękniejszy, nie był to może mecz, w którym Legia kontrolowała rywala. Ale jednak – warszawski klub już pokazał, że ta Slavia to wcale nie są giganci z innej rzeczywistości piłkarskiej. Że mają swoje wady, że mają swoje ograniczenia i przy konsekwentnej realizacji własnego planu – można nawet stuknąć im dwie bramki w Pradze.
Teraz trzeba tylko powtórzyć w Warszawie swój wyczyn ofensywny przy zachowaniu większej koncentracji z tyłu. Tylko. Czy naprawdę prosimy o tak wiele?
Poza tym biorąc pod uwagę ścieżkę obu klubów, ich status, doświadczenie i szereg innych czynników – wypadałoby, by Legia grała wyżej niż Raków. A przecież plan dla polskiej piłki jest prosty – mieć w fazie grupowej dwa rodzime kluby.
Legia Warszawa – Slavia Praga. Typy redakcji Weszło!
Jakub Olkiewicz: Pachnie mi to trochę scenariuszem, który przerabialiśmy już kilka razy – np. w trakcie młodzieżowego Euro reprezentacji U-21 czy walki o Igrzyska Olimpijskie. Czesław Michniewicz był w stanie wtedy rozpracować i pokonać mocniejszych od siebie, Portugalczyków, Włochów, Belgów. Ale już na Hiszpanię nie udało się zebrać sił, również z uwagi na dość niewielki wybór wykonawców. Potem Polska walczyła o awans na turniej w 2021 roku, ale skończyła na szóstym miejscu w tabeli drugich miejsc – gdzie do kolejnej fazy przechodziło pięć zespołów. Często brakowało tej kropki nad i, tego ostatniego kroku i w żaden sposób nie winię za to trenera. Po prostu, gdzieś już to widziałem – wąski skład, parę niezłych występów, a ostatecznie zawód. 1,63 na awans Slavii Praga. Kurs też trochę oddaje, w jakiej pozycji jest Legia przed rewanżem…
Jan Piekutowski: To ja w kontrze do Kuby. To dla nas sytuacja win-win, bo przynajmniej jeden z nas wygra, więc wiele nie ryzykujemy. Jasne, gdybym miał postawić duże pieniądze, to pewnie bym się wstrzymał, ale moje myśli niezmiennie kierują się w stronę awansu Legii. Wierzę, że uda się znowu Czechów zaskoczyć, że Legia będzie miała trochę szczęścia, bo ono zawsze jest potrzebne. No i że trybuny poniosą. W Fuksiarz.pl kurs na awans gospodarzy to 2.30.
Fot.Newspix