W ostatnich miesiącach karuzela trenerska w Bundeslidze nabrała niespotykanej dotąd prędkości. Ta rewolucja jest tym bardziej zaskakująca, bo na ten moment dotyczy większości zespółów z górnej części tabeli. Swoją drogą, to można już pogubić się w tych wszystkich rotacjach. Z całą pewnością najbardziej palącym tematem była rezygnacja Hansiego Flicka, a w jej następstwie wykupienie z RB Lipsk Juliana Nagelsmanna. Z tym że w innych klubach także doszło do ciekawych zmian. Co najlepsze, z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że to jeszcze nie koniec przetasowań.
Czy cokolwiek zwiastowało tak ogromną skalę tego zjawiska? Gdyby w grudniu ktoś powiedział, że dojdzie do takiej sytuacji, raczej zostałby uznany za co najmniej niepoważnego. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia robotę w BVB stracił Lucien Favre, lecz zanosiło się na to już od dłuższego czasu. Żadna tam niespodzianka. Raczej naturalna kolej rzeczy. Ale to, co wydarzyło się w minionych tygodniach, wykracza poza sferę wyobraźni. Ponadto niemieckie kluby zdecydowały się wyłożyć bardzo duże kwoty pieniężne na uruchomienie tzw. klauzuli wykupy. Trenerzy, tak jak piłkarze, zostali uczestnikami giełdy transferowej. W tym przypadku nie doszło do absurdalnych zwolnień. Kiedy tak naprawdę rozpoczął się huragan zmian? Jak wygląda cały ten łańcuszek zależności?
Marco Rose nagle ogłosił, że odchodzi do BVB
Cały efekt domina rozpoczął się de facto przy okazji pożegnania szwajcarskiego szkoleniowca Borussii Dortmund. Według niemieckich mediów już wtedy Marco Rose, trener imienniczki z Moenchengladbach, był rzekomo dogadany z włodarzami klubu z Zagłębia Ruhry. Swoją decyzję ujawnił w połowie lutego, czym zaskoczył dyrektora sportowego – Max Eberla. Szef pionu sportowego “Źrebaków” ponoć do samego końca łudził się, że człowiek, któremu zaufał i powierzył misję zbudowania zespołu, będzie kontynuował pracę w klubie. Zwłaszcza że przez półtora roku udało mu się zbudować solidną drużynę, która grała efektowny futbol i poczyniła znaczący progres. Jednak wizja pracy w dortmundzkiej ekipie okazał się bardziej rajcująca dla Rose. Na postawę jego podopiecznych wpłynęło to fatalnie – łącznie nie wygrali aż dziewięciu meczów z rzędu.
Od razu pojawiły się spekulacje na temat jego zastępstwa. Dziennikarze zaczęli nawet wymieniać w gronie kandydatów tymczasowego szkoleniowca BVB – Edina Terzicia. Na giełdzie nazwisk oczywiście nie mogło też zabraknąć Ralfa Rangnicka. Przez dłuższy czas wydawało się, że za sterami Borussii M’gladbach od lipca zasiądzie Xabi Alonso, ale ostatecznie został on zatrzymany przez Real Sociedad, w którym prowadzi zespół rezerw i przedłużył umowę.
Finalnie działacze “Źrebaków” wybrali opcję wykupu za około 7,5 miliona euro Adiego Hüttera z Eintrachtu Frankfurt. Można uznać to za spore zaskoczenie, ponieważ jego ekipa prezentuje się w tym sezonie znakomcie. Wprawdzie ostatnio nieco spuściła z tonu (ciekawe, dlaczego?), ale wciąż znajduje się na czwartej pozycji premiowanej awansem do Champions League. Pokład opuszcza także dyrektor sportowy – Fredi Bobić. Po sezonie udaje się budować “Big City Club”, tylko nie wiadomo, czy jego praca nie zacznie się od 2. Bundesligi. Hertha nie jest jeszcze pewna utrzymania.
Informacja miesiąca – Nagelsmann zastąpi Flicka
Jasne, ten oficjalny news hula dni już od kilku po całym świecie. Nie sposób kolejny raz o tym nie wspomnieć. Doszło bowiem do wydarzenia bez precedensu. Bawarczycy postanowili, że przeznaczą około 20 milionów euro (niektóre źródła podają nawet 30 milinów), by już od lata ściągnąć do siebie 33-letniego szkoleniowca. Już od momentu, gdy Flick rzucił papierami, wszystkie niemieckie media namaściły na jego następcę trenera “Byków”. Jedyną kwestią sporną pozostawało to, czy władze Bayernu zdecydują na puścić przelew opiewający na tak dużą kwotę. Jak widać, włodarze błyskawicznie doszli do konsensu w tej sprawie.
Wracając jeszcze do Flicka, to jego wybór może się wydawać się zaskakujący. Nawet mimo rzekomej propozycji objęcia kadry Niemiec. Ale odszedł na własnych zasadach. Skoro dyrektor sportowy, Hasan Salihamidzić, nie miał zamiaru ustąpić w kwestii wpływu na polityki transferowej, to stwierdził, że czas pakować mandżur, a nie wdawać się z notoryczne przepychanki. Wreszcie powiedział: stop.
W tym samym czasie działacze z Lipska także nie próżnowali. Doszli do porozumienia z Jesse Marchem – amerykańskim trenerem starszego brata z Salzburga. Ten ruch wydaje się w pełni logiczny. W dodatku szkoleniowiec austriackiej drużyny trzy lata temu pełnił funkcję asystenta Ralfa Rangicka w ekipie z Lipska. Zna ten klub od podszewki. Cała jego ścieżka trenerska była ukierunkowana na to, by w odpowiednim momencie objął pierwszy zespół “Byków”. Chrapkę na niego miał też Eintracht Frankfurt, lecz zdecydowanie przegrał wyścig. Na osłodę pozostaje mu zatrudnienie człowieka odpowiedzialnego za transfery w RB Lipsk – Markusa Krösche. Od nowego sezonu będzie pełnił funkcję dyrektora sportowego “Die Adler”. Nieźle pokręcone, prawada?
Early Payout gwarantuje wygranie zakładu w momencie objęcia dwubramkowego prowadzenia przez Twoją drużynę! Zarejestruj się w Fuksiarz.pl i zgarnij wysokie wygrane!
Dalsze zmiany wiszą w powietrzu
Tymczasem w innych zespołach z ligowych wyżyn także może dojść do zwrotów akcji. Nie jest pewne, czy Olivier Glasner pozostanie na stanowisku trenera VFL Wolfsburg. Ponoć tęskni za ojczyzną i jest zdecydowany, by przejąć schedę po Jesse Marchu. Natomiast “BILD” twierdzi, że podpisze umowę z Eintrachtem Frankfurt. A przecież podobnie, jak Hütter notuje w tej edycji Bundesligi bardzo dobre rezultaty, bez wątpienia ponad stan. Z kolei Hannes Wolf nie jest pewny dalszej pracy w Bayerze Leverkusen. Przypominamy: w marcu zastąpił zwolnionego Petera Bosza.
Rewelacja tego sezonu, Union Berlin, od lipca również może być prowadzony przez innego szkoleniowca. Niemieckie media donoszą, że Urs Fischer zastanawia się nad odejściem. Dziś prezes “Żelaznych” powiedział, że jest przekonany, iż szwajcarski trener będzie kontynuował współpracę z klubem. Aczkolwiek do tego typu deklaracji trzeba podchodzić z delikatnym dystansem. Jeżeli potwierdziłyby się te wszystkie pogłoski, wówczas w każdym klubie znajdującym się – na tę chwilę – w TOP8 Bundesligi doszłoby do zmian na ławce trenerskiej. Cóż, to też znak czasów. W przypadku, gdy kogoś stać na to, by zaproponować potencjalnemu nowemu sternikowi lepsze warunki od jego pracodawcy, plus zapłacić sumę odstępnego, nie ma żadnych ograniczeń w tej materii.
Aktualny stan giełdy trenerskiej w drużynach z TOP8:
- Bayern Monachium, odchodzi: Hansi Flick, przychodzi: Julian Nagelsmann
- RB Lipsk, odchodzi: Julian Nagelsamann, przychodzi: Jesse March
- VFL Wolfsburg, odchodzi: – , przychodzi: –
- Eintracht Frankfurt, odchodzi: Adi Hutter, przychodzi: ?
- Borussia Dortmund, odchodzi: Edin Terzić, przychodzi: Marco Rose
- Bayer Leverkusen, odchodzi: -, przychodzi: –
- Borussia M’gladbach, odchodzi: Marco Rose, przychodzi: Adi Hütter
- Union Berlin, odchodzi: -, przychodzi: –
Aktualnie trudno przewidzieć, czy nowi szkoleniowcy będą zmuszeni wkroczyć na plac budowy i konstruować zespół od nowa, czy też nastąpi sukcesja uniwersalna. Wszystko zależy od ostatecznych rozstrzygnięć w tabeli. Zapewne w przypadku braku awansu BVB do Ligi Mistrzów, Marco Rose zmierzy się z wyzwaniem posklejania drużyny na nowo.
Jesse March nie ma aż takich zmartwień, ale działacze będą musieli poszukać zastępstwa za Dayota Upamecano, a także obowiązkowo ściągnąć porządnego snajpera. Julian Nagelsmann stanie przed zadaniem ułożenia nowego bloku defensywnego. W Moenchengladbach zaś może dojść do wyprzedaży. Tak samo, jak we Frankfurcie, jeśli Eintracht ostatecznie nie dostanie się do raju finansowego zwanego Champions League. W każdym razie niezwykle ciekawie zapowiadają się pierwsze miesiące pracy nowych trenerów. Nie należy także spodziewać się, że to koniec całego ciągu przyczynowo-skutkowego w kwestii rotacji szkoleniowców i dyrektorów sportowych.
fot. Newspix