“Jesteśmy elastyczni w negocjacjach” – zapewnia agent Manuela Neuera.
“Zawodnicy Bayernu nie są zadowoleni z podejścia władz klubu do Neuera i jego zmiennika, Svena Ulreicha” – pisze Bild.
“Neuer ma odejść? Nie sądzę, żeby Bayern był aż tak głupi” – dziwi się Sepp Maier.
“Wszystkie szczegóły negocjacji wypływają do mediów. Kiedyś czegoś takiego nie było” – piekli się sam bramkarz.
Bez wątpienia obecna sytuacja w świecie futbolu nie sprzyja wywlekaniu na forum publiczne zakulisowych kłótni o sumy zapisane w kontraktach piłkarzy. Jednak coraz więcej wskazuje na to, że negocjacje Manuela Neuera z władzami Bayernu Monachium odnośnie przedłużenia umowy zakończą się po prostu jedną, wielką awanturą.
Na razie słychać dopiero niemrawe grzmoty, lecz zanosi się wyraźnie na potężną burzę z piorunami. A wszystko zaczęło się całkiem niewinnie, czyli w momencie, gdy władze bawarskiego klubu postanowiły wyciągnąć 23-letniego Alexandra Nübela z Schalke 04. Transfer został dopięty 4 stycznia 2020 roku i wywołał od razu sporo kontrowersji. Wydawało się dziwne, że rozchwytywany Nübel postanowił przenieść się akurat do klubu, gdzie czeka go konkurencja w postaci takiego giganta jakim jest Manuel Neuer, będący wszak grającą legendą niemieckiego futbolu. “Bild” pisał wtedy, że władze klubu zasugerowały doświadczonemu golkiperowi układ: Nübel będzie łapał doświadczenie w mniej istotnych spotkaniach, ale Neuer pozostanie golkiperem numer jeden przez większą część sezonu.
Mistrz świata z 2014 roku natychmiast zawetował tę decyzję. “Dopóki jestem piłkarzem Bayernu, chcę grać we wszystkich spotkaniach” – miał odpowiedzieć wedle relacji niemieckich dziennikarzy. Pogłoskom jednak nie było końca. Kolejna wersja przedstawiona przez wścibskich dziennikarzy głosiła, że sprytny agent Nübela zadbał o rozwój swojego podopiecznego i doprowadził do tego, iż w kontrakcie bramkarza zostały zawarte jasne ustalenia odnośnie minimalnej liczby spotkań rozegranych w sezonie. – W zawodowym sporcie nie ma mowy o takich zapis. Trener miałby sobie na to pozwolić? – kpił Neuer.
Sprawa na jakiś czas ucichła. Tym bardziej że Neuer ustabilizował dobrą formę, a Nübel zaczął walić regularne babole w barwach Schalke. Ale teraz wypada jednak temat odgrzać, ponieważ pozycja bramkarza Bayernu znowu wydaje się chwiejna.
Kontrakt Neuera z bawarskim klubem wygasa w 2021 roku. Wedle medialnych doniesień obie strony są zdecydowane, by kontynuować współpracę. Ale w tej chwili rozbieżności w negocjacjach są wręcz gigantyczne. Przedstawiciele 34-letniego bramkarza domagają się kontraktu opiewającego na około 20 milionów euro rocznie. Nowa umowa wygasałaby dopiero w 2025 roku. Działacze Bayernu nie mają zamiaru przystać na te warunki. Chcą płacić Neuerowi mniej i nie aż tak długo.
Co w zasadzie nie może dziwić. Skoro wierzą, że Nübel to potencjalny następca Manuela, to przecież nie będą go kisić na ławce przez kilka kolejnych sezonów, a Neuer wyraźnie zasugerował, co myśli o systemie gry “na zmianę”, który pamiętamy z innych europejskich klubów, między innymi Realu Madryt, FC Barcelony i Juventusu Turyn.
Neuer ostatnio zrobił się dość powściągliwy w swoich komentarzach, ale wyraźnie nie spodobało mu się, że szczegóły negocjacji wyciekają do dziennikarzy i to z regularnością, która wyklucza przypadek: – Przez lata moje negocjacje z Bayernem odbywały się z zachowaniem pełnego zaufania. Teraz jestem zły. Do mediów wypływają wszystkie szczegóły, często nieprawdziwe – powiedział bramkarz na łamach Bilda. Nie ukrywał rozczarowania. – W moim przypadku, nie mam prawa spodziewać się pięcioletniego kontraktu. Liczby, które pojawiają się w mediach nie są prawdziwe.
O kwestii wysokości wynagrodzenia nie chce mówić ani bramkarz, ani jego agent – Thomas Kroth. Jest jednak tajemnicą poliszynela, iż Neuer czuje się nieusatysfakcjonowany, gdy wypłata wpływająca na jego konto jest niższa od tej, na którą może liczyć choćby Philippe Coutinho. Niemiecki bramkarz chciałby, aby jego wkład w grę i historię klubu został finansowo doceniony.
‒ Te liczby odnośnie długości kontraktu i zarobków są po prostu błędne. Mogę śmiało powiedzieć, że zawsze byliśmy elastyczni, jeśli mowa o długości umowy w negocjacjach z Hasanem Salihamidziciem i Oliverem Kahnem ‒ powiedział agent Neuera, cytowany przez portal DieRoten.pl. ‒ Temat wynagrodzenia nie może być zredukowany tylko do liczby, jest o wiele bardziej złożony. Istnieją różne modele, w których zarówno długość umowy, jak i wynagrodzenie są elastyczne, a także uwzględniają obecny kryzys. Jednak Manu obecnie zależy zwłaszcza na jednej rzeczy: uznaniu. Nie chodzi o zostanie najlepiej zarabiającym graczem. To najlepszy bramkarz na świecie, kapitan Bayernu i niemieckiej kadry narodowej. Robi też wiele dobrych rzeczy w zespole. Jego wartość dla klubu jest znana kierownictwu FCB. Stąd pada termin: “uznanie”.
Gdyby w całej sytuacji chodziło tylko o telenowelę kontraktową, pewnie nie byłoby o czym gadać. Nie pierwsza to i nie ostatnia tego rodzaju sytuacja w świecie futbolu. Ale wiele wskazuje na to, że we wszystko angażują się również inni liderzy Bayernu. Najlepiej poinformowani dziennikarze “Bilda” nie mają wątpliwości – szatnia stoi za Neuerem. I nieco zapomnianym w tym zamęcie Svenem Ulreichem, który niechybnie straci pozycję golkipera numer dwa w klubie na rzecz Nübela.
– Pozyskaliśmy utalentowanego golkipera, który może się uczyć od Manuela – uspokaja Oliver Kahn.
Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że już kiedyś – i to całkiem niedawno – mieliśmy do czynienia z podobnym zamieszaniem wokół Manuela Neuera. Jesienią 2019 roku selekcjoner reprezentacji Niemiec, Joachim Löw, miał spory problem z rozstrzygnięciem, komu należy się bluza z numerem jeden w drużynie narodowej. Marc-André ter Stegen od co najmniej kilkunastu miesięcy prezentuje równą, świetną formę w barwach FC Barcelony i wielokrotnie wydawało się, że nadszedł już najwyższy czas, by to golkiper hiszpańskiego klubu na stałe zajął miejsce między słupkami w kadrze. Ter Stegen mówił zresztą otwarcie, że liczy na miejsce w wyjściowym składzie reprezentacji.
Doszło do słownej przepychanki między bramkarzami. – Nie można powiedzieć, że mamy rywalizację na pozycji bramkarza, a później oczekiwać, że zawodnicy będą z tej sytuacji zadowoleni, skoro nie grają. Szczęście i rozczarowanie to część futbolu – mówił ter Stegen. Neuer potępił te słowa i znowu spotkał się z ripostą. – Manuel Neuer nie musi komentować moich osobistych odczuć i ich mierzyć. To moja opinia. Jeśli popatrzycie na kilka ostatnich lat, to zauważycie, że zawsze byłem w porządku, a to co mówi Neuer i inni jest nieuczciwe. Jego słowa były nie na miejscu i nie chcę się już w to zagłębiać.
Kto się wówczas wmieszał w ten spór? Oczywiście włodarze Bayernu, na czele z Ulim Hoeneßem, który głos zabrał w typowy dla siebie sposób, czyli z gracją słonia w składzie porcelany. – Jeśli Joachim Löw będzie wystawiał ter Stegena kosztem Neuera, to Bayern przestanie wypuszczać piłkarzy na zgrupowania kadry – wypalił wówczas Hoeneß.
Dzisiaj, gdy wątpliwości nie przestają krążyć wokół przyszłości Neuera w Bayernie, pewnie już by swoich słów nie powtórzył.
fot. NewsPix.pl