Może i w Serie A gra więcej Polaków. Może i La Liga ma Real oraz Barcelonę. Może i Premier League jest najbardziej konkurencyjną ligą świata. Ale Bundesliga w tym roku zapowiada się ekscytująco. W powietrzu wisi przerwanie dominacji Bayernu, bo Borussia zmontowała pakę na mistrzostwo. Ponadto w Lipsku swój nowy projekt buduje Julian Nagelsmann, walka o miejsca w Lidze Mistrzów może być niezwykle zacięta, a i kibicować będzie komu, bo może być i tak, że co kolejkę będziemy oglądać czterech Polaków.
Bo Borussia zmontowała taką pakę, że Bayern musi się bać
Tylko sześciu piłkarzy Bundesligi zdołało w poprzednim sezonie przeprowadzić ponad 50 udanych dryblingów i wykonać więcej niż 50 udanych kluczowych podań. Czterech z nich gra dziś w Borussii Dortmund. Mowa o Thorganie Hazaradzie, Jadonie Sancho, Julianie Brandtcie, Danielu Caligiurim, Keremie Demirbayu i Nico Schulzu.
Sprowadzenie przez BVB Hazarda, Schluza i Brandta za łączną kwotę 77 milionów euro wydaje się rozbojem w biały dzień. Gdy w Premier League rzuca się dziesiątki milionów za zawodników przeciętnych w skali ligi, to Borussia za 20 baniek wykupuje być może najlepszego lewego obrońcę ligi (Schulz), za kolejne 20 milionów sprowadza reprezentanta Niemiec i jednego z najciekawszych pomocników świata w swoim roczniku (Brandt), a także 26-latka z trzema bardzo udanymi sezonami w Bundeslidze, który w dwóch poprzednich latach zdobył 45 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (Hazard).
Wydaje się, że Borussia nie tylko zwiększyła siłę ognia, ale i transferem Matsa Hummelsa dała wyraźny sygnał – nie obchodzi nas drugie miejsce, chcemy zaśpiewać na koniec sezonu “wer wird deutsche meister, BVB Borussia”. Nie kupujesz przecież obrońcy po 30-stce za ponad 35 milionów euro tylko po to, by nieco poprawić obronę. Powrót Hummelsa do Dortmundu jest wyjątkiem w polityce transferowej “ściągamy młodych, których promujemy i sprzedajemy za bimbaliony”, ale i wyjątkiem, który deklaruje jasno cele wicemistrzów kraju na ten sezon.
BVB jest silniejsze niż przed rokiem. Jest lepiej przygotowane na falę kontuzji, która w poprzednim sezonie przyszła wiosną i zmyła nadzieje na sięgnięcie po tytuł. Drużyna jest też o rok starsza (istotne w przypadku młokosów typu Sancho) i o rok czekania bardziej głodna. Gdy patrzymy sobie na Marco Reusa, to po głowie krąży nam jedno pytanie – co ten chłop zrobi, gdy już wreszcie sięgnie po wyczekiwany tytuł.
A Bayern? Nie posuniemy się do stwierdzenia, że mistrzowie kraju wyglądają słabo. Patrząc wyłącznie na wyjściowy skład, widzimy zespół, który może nie tylko sięgnąć po mistrzostwo, ale i rzucić poważne wyzwanie Hiszpanom, Anglikom, Juventusowi czy Paris Saint-Germian w walce o Ligę Mistrzów. Natomiast w futbolu nie da się przejść przez sezon grając jedenastoma zawodnikami na trzech frontach.
Kto będzie mistrzem Niemiec? Kursy w ETOTO – Bayern (1,23), Borussia (4,85), RB Lipsk (15), Bayer (34,0)
Szkielet zespołu został zachowany – może nie kręgosłup, bo ten przebiega przez sam środek ciała, ale szkielet na pewno. Zostali świetni Alaba i Kimmich, w środku jest Thiago, na szpicy Lewandowski, dorzućmy do tego wchodzących na topowy poziom Sule i Goeretzkę, sprawdzonego w boju Muellera. Problem robi się na skrzydłach, które wciąż nie bez ran przechodzą przez wymianę pokoleniową i w tym sezonie nie będzie już ratowania się duetem Robbery, bo Holendera i Francuza już próżno wypatrywać na ławce. Perisić, Coman i Gnabry muszą wziąć na barki odpowiedzialność za to, by dostarczyć panu Lewandowskiemu tyle dośrodkowań, ile sobie tylko zażyczy. I tyle prostopadłych podań, ile pan Robert będzie chciał. A jak będzie chciał iść do Muzeum Lotnictwa, to… No, wiecie co.
Gdybyśmy spośród Bayernu i Borussii mieli wybrać zespół z silniejszym wyjściowym składem, to postawilibyśmy pewnie na aktualnych mistrzów. Lepszy napastnik, porównywalne skrzydła, lepszy środek pola, słabsza “dziesiątka”, pewnie i lepsza obrona. Natomiast coś nam podpowiada, że dużym atutem BVB będzie szeroka ławka, duża rotacja i zabezpieczenie się na kilku kluczowych pozycjach. No i chyba nie powtórzy się już sytuacja z wczesnej wiosny, gdy na stoperze grała musiała grać ciotka Favre’a i trener z Goczałkowic.
Borussia wygra mistrzostwo i puchar Niemiec? Kurs w ETOTO wydaje się wart ryzyka – aż 25,0!
Bo Polacy mają o co walczyć
Robert Lewandowski i Łukasz Piszczek powalczą o mistrzostwo Niemiec, ale Polaków w Bundeslidze mamy więcej. Chodzi nam o takich grających, nie juniorów młodszych z Freiburga. Z ligi spadł Marcin Kamiński… No, właściwie, to on się utrzymał, ale spadł Stuttgart, z którego był wypożyczony.
Jednak liczba naszych stranieri w niemieckiej ekstraklasie wciąż się zgadza, bo w drzwiach z Kamińskim minął się Rafał Gikiewicz. Gość, który nigdy w Polsce nie zagrał jakiegoś spektakularnego sezonu i który wyjeżdżał jako 27-latek bez większych perspektyw na niezłe granie. W poprzednim sezonie zaliczył czternaście czystych kont, został bramkarzem roku w 2. Bundeslidze, w Kickerze miał drugą najwyższą średnią not. Nic dziwnego, że w Unionie nadal będzie “jedynką”.
Ile czystych kont zachowa Rafał Gikiewicz? Kurs na więcej niż 4,5 czystych kont – 2,0 w ETOTO
Sporo obiecujemy sobie też po Dawidzie Kownackim, który ma już za sobą koszmar Genui, uwolnił się od Sampdorii i spróbuje odnaleźć się tam, gdzie już pokazał, że grać potrafi. O tym, jak bardzo liczą na niego w Dusseldorfie, niech świadczy fakt, że na sprowadzenie Polaka Fortuna pobiła swój rekord transferowy. Kownacki jednak o tyle pechowo zaczął pełnoprawną przygodę w Niemczech, że przez uraz mięśnia opuścił osiem sparingów oraz mecz pucharowy. Wrócił na ostatni mecz towarzyski przed startem ligi i… po wejściu w przerwie strzelił dwa gole. Trener Funkel mówił: – Dawid często zbyt szybko chce wrócić do gry. Musimy rozsądnie go wprowadzać, bez pośpiechu. Jego częste urazy być może brały się właśnie z tego, że był zbyt pospiesznie wprowadzany na boisko.
Kto do spadku? Kursy w ETOTO: Paderborn (1,51), Union Berlin (1,64), Augsburg (2,90), Fortuna (5,0)
Jego rola w Fortunie na pewno wzrośnie, bo latem odszedł Dodi Lukebakio – wrócił do Watfordu i za 20 milionów euro odszedł do Herthy. Kownacki wydaje się jego naturalnym zastępcą – też może grać w ataku i na skrzydle, wciąż ma perspektywę rozwoju, w klubie go chwalą i liczą na niego. Niemniej i Fortuna Kownackiego, i Union Gikiewicza są wymieniani w gronie potencjalnych spadkowiczów. Ale ekipa z Dusseldorfu w poprzednim sezonie też była skazywana na pożarcie, a gdyby nie kiepski początek sezonu, to jeszcze włączyłaby się do walki o europejskie puchary.
Bo Bundesliga zachowała Jadona Sancho
– Ludzie myślą, że to wielkie akademie produkują takich graczy. Ale to nie prawda. Faktycznie robią wiele rzeczy, bo wspierają tych chłopców, rozwijają, pielęgnują. Ale oni odziedziczają cechy wrodzone tych zawodników i to, co wykształcili na podwórku. 90% piłkarza to jego cechy, jego styl, jego sposób poruszania się. Akademia daje pozostałe 10%, które sprawi, że piłkarz stanie się kompletny albo przepadnie. Jadon miał te 90% z piłki ulicznej, gier swobodnych – mówi Dan Micciche, był trener juniorski kadr Anglii, który prowadził Sancho w kadrach U15 i U16.
Kto raz zobaczy w akcji tego chłopaczka, ten zawsze będzie już widział w nim bezczelnego dryblera wychowanego na nierównych boiskach południowego Londynu. Południe stolicy jako trampolina do futbolu sprawdza się znakomicie – obecnie ponad 10% angielskich zawodników w Premier League pochodzi właśnie z tego regionu. Na jednym z ostatnich zgrupowań kadry do lat 21 aż ośmiu zawodników było z tych okolic. – Gdy biegałem po podwórkach i parkach, wokół nas kręciło się trochę podejrzanych typków. Nie mieszałem się w to, skupiałem się na zabawie i grze w piłkę – mówi sam Sancho.
Niesamowity drybler (jeden z dziesięciu piłkarzy z TOP5 lig Europy, którzy wykonali ponad 100 dryblingów, w tym gronie m.in. Eden Hazard, Lionel Messi, Nicolas Pepe i właśnie Sancho), świetny asystent (w poprzednim sezonie 14 asyst w lidze, nikt ani rok temu, ani dwa lata temu nie miał więcej), skuteczny strzelec. I nie mówimy tutaj o 24-latku wchodzącym przebojem do ligi, a o dzieciaku z rocznika 2000, który w poprzednim sezonie zebrał najwięcej nagród dla zawodnika meczu według WhoScored.
Jadon Sancho strzeli w tym sezonie więcej niż 11,5 gola? Kurs w ETOTO na to zdarzenie – 1,95
– Ma coś takiego, co rzadko widuję. I jest to brutalnie dobre – Michael Zorc, dyrektor sportowy Dortmundu.
– Wystarczy, że zobaczysz kwadrans jego gry i wiesz, że jest wielkim talentem. Ma wspaniałą technikę, szybką nogę. Uwielbiam takich zawodników – Lothar Matthaeus, legenda niemieckiej piłki.
– Jest świetny. A fakt, że zaryzykował i przeniósł się do Bundesligi, wiele mówi o jego charakterze. Fizycznie jest gotowy na międzynarodowy futbol, a przy tym rozwija się błyskawicznie – Gareth Southgate, selekcjoner reprezentacji Anglii.
Nic dziwnego, że Sancho był jednym z najgorętszych towarów na rynku w letnim okresie transferowym. – Prezes jednego z “super klubów” pytał mnie wiosną, czy istnieje szansa na kupno Jadona. Od razu powiedziałem mu, że ma o tym zapomnieć, bo nie bierzemy tego pod uwagę. Koniec, kropka – mówił niedawno Hans-Joachim Watkze, dyrektor BVB.
Anglik o swoim spektakularnym talencie przypomniał w meczu o Superpuchar Niemiec, gdzie niemal w pojedynkę wygrał Borussii to trofeum. I być może utrzymanie Sancho w Dortmundzie będzie tym języczkiem u wagi, który sprawi, że i ten najważniejszy puchar na niemieckiej ziemi trafi do muzeum BVB.
Bo Nagelsmann wreszcie dotarł do Lipska
– Jako klub jesteśmy gotowi rzucić wyzwanie Bayernowi. Skupiamy się na własnej wydajności, na poprawie jakości Lipska. Nie powiem: “szóste miejsce nam wystarczy”, nie tutaj. Ale podchodzimy do sezonu z wielkimi ambicjami i chcemy zdobywać tytuły. To na pewno miłe, że wiele osób widzi nas jako głównego konkurenta dla Bayernu i Borussii, natomiast nasze szanse zależą od wielu różnych czynników. Nie mamy takiego doświadczenia, jak wspomniana dwójka, a to może być niezwykle istotne. Niemniej spodziewam się bardzo, bardzo zaciętego sezonu. Może nawet bardziej zaciętego od tego poprzedniego – przyznawał ostatnio Nagelsmann na łamach Kickera.
Najbardziej ekscytujący trener młodego pokolenia w Niemczech opuścił latem Hoffenheim, który zbudował na własną modłę i wskoczył na wyższą półkę, jeśli chodzi o potencjał sportowo-finansowy. Lipsk jest po okresie przejściowym, bo w poprzednim sezonie prowadził ich nominalny dyrektor sportowy Ralf Rangnick. Klub ze stajni Red Bulla był do tego stopnia napalony na Nagelsmanna, że wolał dać na rok drużynę pod władanie Rangnicka i podpisać trenera Hoffenheim już wcześniej, niż bawić się w krótkoterminowe eksperymenty.
A o zaufaniu do Nagelsmanna niech świadczy fakt, że Ibrahima Konate, jeden z najbardziej obiecujących stoperów Europy, mógł latem odejść z Lipska. Miał oferty z wielu topowych klubów, ale po rozmowie z nowym trenerem przekonał się do tego nowego projektu.
Lipsk wygląda na zespół silniejszy kadrowo od tego sprzed roku. Latem odszedł tylko Bruma (15 mln €, PSV), sprowadzono za to: Christophera Nkunku (21-letni talenciak z Paris Saint-Germain, idealny do gry jako ósemka lub dziesiątka w systemie Nagelsmanna), Hannesa Wolfa (20-latek, jeden z największych talentów austriackiej piłki, wyciągnięty za pół-darmo z Salzburga, z którym ograł się w europejskich pucharach), ponadto wykupiono na stałe z Evertonu Ademolę Lookmana, 21-latka, który rok temu na wypożyczeniu do RB strzelił pięć goli i zaliczył cztery asysty w jedenastu meczach.
Ile punktów zdobędzie RB Lipsk z Nagelsmannem na ławce? Powyżej 66,5 (kurs w ETOTO 1,80) czy mniej niż 66,5 (kurs 2,0)?
Wydaje się, że mimo wszystko kluczowe w kontekście budowy nowego Lipska było utrzymanie kluczowych piłkarzy w zespole. Orban, Upamecano, wspomniany Konate, Halstenberg, Klostermann, Forsber, Sabitzer, no i przede wszystkim Werner. Choć w przypadku tego ostatniego wciąż mówi się, że ogląda go pół Europy. Był temat przenosin do Włoch, pytały kluby z Hiszpanii, od miesięcy trwał romans z Bayernem. Ale reprezentant Niemiec został w Lipsku. Ze strony RB to ruch ryzykowny, bo za rok wygasa mu kontrakt, teraz można było zgarnąć za niego kilkadziesiąt milionów euro i poszukać następcy. Ale może Nagelsmann liczy, że przez ten rok drużyna stanie się na tyle silna, że Werner będzie chciał zostać w niej na dłużej.
Bo mamy zaciąg nowych trenerów
Coś nam podpowiada, że żadna inna liga z TOP5 Europy nie przeszła latem takiej wymiany na ławkach trenerskich. O jej skutkach najdobitniej świadczy fakt, że aż 44% aktualnie zatrudnionych trenerów w Bundeslidze nigdy wcześniej nie prowadziło klubu w niemieckiej ekstraklasie. Innymi słowy – ośmiu z osiemnastu szkoleniowców to kompletne bundesligowe świeżaki. No bo tak:
– Marco Rose (Borussia Moenchengladbach) – wyciągnięty z Red Bull Salzburg,
– Oliver Glasner (Wolfsburg) – podebrany z LASK Linz,
– Alfred Schreuder (Hoffenheim) – ostatnio asystent ten Haga w Ajaksie,
– Ante Cović (Hertha Berlin) – wypromował się w młodzieżówkach Herthy,
– David Wagner (Schalke 04) – ostatnio pracował w Huddersfield,
– Achim Beierlorzer (FC Koeln) – poprzedni sezon w Jahn Regensburg na zapleczu Bundesligi.
No i Urs Fischer oraz Steffen Baumgart, którzy z Pederborn i Unionem Berlin awansowali do elity. Do tego dorzućmy fakt, że trzech kolejnych trenerów aktualnie pracujących w Bundeslidze to trenerscy wychowankowie, którzy do seniorskiej piłki przebili się przez zespoły juniorskie i młodzieżowe – Streich w Freiburgu, Schwarz w Mainz i Kohfeldt w Werderze.
Ile goli strzeli w tym sezonie Dawid Kownacki? W ETOTO ciekawe kursy – 1,57 za mniej niż 9,5 gola oraz 2,40 za więcej niż 9,5 bramek
Doszło zatem do sytuacji, w której 32-letni Julian Naglesmann jest traktowany w Bundeslidze jak weteren, a trenerów pokroju Freidhelma Funkela, czyli gościa, który obskoczył pół znanych nam klubów, jest naprawdę niewielu. Po której z tych nowych twarzy spodziewamy się najwięcej? Na pewno ciekawą postacią jest Marco Rose, który jeszcze zimą był jednym z kandydatów do objęcia Manchesteru United na wypadek, gdyby Ole-Gunnarowi Solskjaerowi powinęła się noga. Facet ma za sobą dwie niezwykle udane przygody w Lidze Europy, a jeśli chodzi o styl gry, to widzimy po nim pewną inspirację futbolem Rangnicka czy dortmundzkiego Kloppa. Pod względem pressingu wielokrotnie RB Salzburg wyglądał tak:
Nieprzypadkowo mówi się, że Bundesliga to najlepsza kuźnia i trampolina dla trenerów. Jedni mogą drwić z pokolenia laptopowych trenerów, ale przykłady Tuchela, Nagelsmanna, wcześniej Kloppa czy Hasenhuttla pokazują, że to słuszna droga. Czasami mówi się, że: “jeśli chcesz zobaczyć, kto za trzy lata będzie grał w klubach ze ścisłego topu, to oglądaj dziś Ligue 1”. Powoli czas uknuć powiedzenie: “jeśli chcesz wiedzieć, kto będzie gorącym nazwiskiem na rynku trenerskim za trzy lata, to oglądaj Bundesligę”. Zwłaszcza, że w Niemczech średnia wieku trenerów jest wyjątkowo niska. Średnia nowych szkoleniowców w lidze wynosi zaledwie 44 lata, a aż jedenastu trenerów nie skończyło jeszcze 50. roku życia.
fot. NewsPix