Ostatni rok w wykonaniu naszej kadry był na tyle żenujący, że zdążyliśmy stracić nadzieje, iż kiedykolwiek będzie lepiej. Cieszyliśmy się nawet, że na kilka miesięcy mamy spokój od tych meczów. W ostatnim czasie z niepokojem zauważyliśmy jednak, że pomału odżywa w nas nadzieja na lepsze jutro w kontekście drużyny narodowej. Być może to zbyt nikłe przesłanki, by twierdzić, że na pewno będzie lepiej, ale fakty są takie, że ostatnie dokonania naszych reprezentantów w piłce klubowej zwyczajnie muszą napawać optymizmem.
W bramce jak mieliśmy spokój, tak mamy go dalej. Wojciech Szczęsny każdym kolejnym meczem udowadnia, że ciężar numeru jeden w Juventusie absolutnie go nie przytłacza. W 2019 roku zagrał dwa spotkania – w Pucharze i Superpucharze Włoch – i w obu zachował czyste konto. Łukasz Fabiański gra wszystko od dechy do dechy w Premier League w całkiem nieźle radzącym sobie West Hamie, natomiast Łukasz Skorupski gra wszystko od dechy do dechy w Serie A, ale już w nie tak dobrze radzącej sobie Bologni.
Na środku obrony także zrobił się nam kłopot bogactwa. Co prawda Monaco Kamila Glika jest w potwornym kryzysie, ale z naszej perspektywy najważniejszy jest fakt, że od Polaka wciąż rozpoczyna się tam wyczytywanie składu. Po kontuzji z przełomu listopada i grudnia nie ma już śladu i Kamil gra po 90 minut w każdym meczu. Wreszcie grać zaczął także Jan Bednarek. Co więcej, wreszcie zaczął zbierać kapitalne recenzje, a w Southampton nazywają go pieprzoną bestią czy polskim Maldinim. Po ostatnich meczach Polaka do sieci trafiały jego kapitalne statystyki, przy analizie których nasuwało się tylko jedno słowo – ściana. Z kolei w Niemczech Marcin Kamiński zaczął rundę rewanżową w takim samym stylu, w jakim zakończył zeszłoroczne granie – w pierwszym składzie. Co więcej, jego Fortuna Düsseldorf naprawdę zaczyna sobie radzić, bo wygrała 4 ostatnie mecze w lidze, tracąc w nich zaledwie 2 gole. A Kamyk zagrał w nich od dechy do dechy.
Boki obrony? Maciej Rybus wreszcie się wyleczył i przygotowuje się do rundy rewanżowej w Rosji. Podobnie Bartosz Bereszyński, który po przymusowej pauzie powrócił ostatnio na ławkę Sampdorii. Z kolei Arkadiusz Reca po pół roku czekania doczekał się wreszcie debiutu w Serie A, chociaż akurat z tych 7 minut przeciwko Frosinone przy stanie 5:0 nie wyciągalibyśmy daleko idących wniosków. W kontekście tego tekstu nie ma to większego znaczenia, ale warto też wspomnieć, że Łukasz Piszczek zalicza kapitalny sezon w liderującej w Bundeslidze Borussii, przez co w jeszcze większym stopniu możemy żałować jego decyzji o rezygnacji z gry w reprezentacji.
W pomocy póki co niewiele można napisać o Krychowiaku, który przygotowuje się do sezonu w Rosji. Podobnie Damian Szymański, który właśnie zaliczył swój pierwszy duży transfer i poszedł do Achmata Grozny. Z kolei Mateusz Klich wykręca jakieś niebywałe bilanse minutowe w liderującym w Championship Leeds – wyszedł w pierwszym składzie w każdej z 28 rozegranych kolejek, w każdym z tych meczów przebywał na boisku minimum przez godzinę, a przy tym potrafił strzelić 5 goli i zanotować 6 asyst. W Napoli bardzo regularnie zaczął grać Piotr Zieliński – w ostatnich 6 meczach zagrał od dechy do dechy. W ostatnim meczu z powodu kontuzji nie zagrał za to regularnie występujący w Sampdorii Linetty, chociaż akurat jego perypetie zdają się mieć niewielkie znaczenie w kontekście kadry.
Motorem napędowym Hull jest dziś Kamil Grosicki – w ostatnich ośmiu meczach swojej drużyny strzelił 3 gole i poprawił 5 asystami. Natomiast Arkadiusz Milik nie przestaje ładować bramek dla Napoli i już teraz zalicza drugi najlepszy sezon w karierze, z dużymi perspektywami na pobicie osobistego rekordu. Robert Lewandowski strzela jak zawsze w Bayernie, natomiast Krzysztof Piątek domknie dziś swój rekordowy transfer do Milanu.
Dziś większość czołowych polskich piłkarzy odgrywa czołowe role w swoich klubach. Aktualnie nie mamy ani jednego ważnego zawodnika, nad którego losem załamywalibyśmy ręce. Być może na taki stan rzeczy w pewnym stopniu wpływa fakt, że część naszych piłkarzy jest w trakcie okresu przygotowawczego i nie jest w stanie zaprezentować swoich umiejętności, ale… Dziś wszelkie podsumowania zagranicznego grania w stylu naszego raportu stranieri to naprawdę przyjemna lektura. I oby było tak jak najdłużej.
Fot. FotoPyK