Czwartkowa prasa to raport z każdej strony z Wisły Kraków, ale też sporo informacji transferowych. Mateusz Możdżeń ma przejść z Korony Kielce do Zagłębia Sosnowiec, Lukas Haraslin jeśli ma odchodzić to do Włoch, a Lech Poznań zimą planuje tylko dwa transfery.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wreszcie tematem numer jeden w Wiśle Kraków było coś innego niż pieniądze. Z “Białą Gwiazdą” trenował Jakub Błaszczykowski.
Jeśli działaczom Białej Gwiazdy uda się uratować klub i zatrzymać większość składu, prawdziwy powrót Błaszczykowskiego do Wisły pewnie stanie się faktem. Jeśli nie, styczniowe treningi z Wisłą pozostaną tylko epizodem. – Kuba będzie czekał na to, co się wydarzy w klubie i jak się potoczy nasza sytuacja. Ja jestem trenerem i tylko cieszę się z tego, że jest z nami w szatni. Na razie status ma taki, że trenuje gościnnie. Dołączył do zespołu, ale jak to będzie formalnie, na razie nie wiemy – mówił trener Maciej Stolarczyk, który grał z Błaszczykowskim w Wiśle jeszcze jako piłkarz. – Cały czas dryblował. Gdy dostawał piłkę, traciliśmy ją z pola widzenia na pięć minut. Miał wtedy wejście smoka i od razu zaaklimatyzował się w drużynie – wspominał. Nie potrafi ł sobie jednak przypomnieć, kto kogo rozstawiał po kątach. – Nie pamiętam. Kuba był taki mały… – dodał, zaznaczając, że nie stanowiłoby dla niego problemu, że prowadziłby byłego kolegę z boiska. – Miałem taką samą sytuację choćby z Pawłem Brożkiem czy Rafałem Boguskim. Każdy zna swoje miejsce i wie, jaką rolę ma spełnić. Wiemy też, jaką wartość stanowi Kuba – tłumaczył.
Maciej Stolarczyk nie ukrywa, że jego cierpliwość też ma swoje granice.
MICHAŁ TRELA: W jakim nastroju wyszedł pan ze spotkania z nowymi władzami Wisły Kraków?
MACIEJ STOLARCZYK: Czekamy na konkrety i zobaczymy, jak to się rozwinie. Nie jest moją rolą podawanie szczegółów, ale dostaliśmy nowe tchnienie. Bogusław Leśnodorski pomaga Wiśle w kontaktach z ekstraklasą i federacją. To osoba, która gwarantuje odpowiedni przepływ informacji. Czekamy na rozwój wypadków w najbliższych dniach. To jest dla nas kluczowe. Liczymy, że to – tak to nazwę – pospolite ruszenie da Wiśle jakąś stabilizację i odpowiedni program wyjścia z trudnej sytuacji. Tyle mogę zdradzić.
Pan zdecydował już, co czyni dalej? W przerwie świątecznej łączono pana z Zagłębiem Lubin.
To są tylko spekulacje. Swoją przyszłość uzależniam od tego, co się będzie działo z krakowskim klubem, bo chciałbym mieć kogo trenować. Dla mnie istotne jest to, by zapanował w szatni spokój, a jedynym tematem, który się będzie pojawiał, były kwestie piłkarskie, a nie pozasportowe.
Dawid Kort opowiada m.in. o swoim transferze do Atromitosu.
We wtorek Kort zwiedził siedzibę Atromitosu oraz klubowy ośrodek treningowy, porozmawiał też z austriackim trenerem Damirem Canadim. – To otwarty człowiek. Powiedział, że obserwował mnie od jakiegoś czasu. Wiem, czego oczekuje, podoba mi się jego pomysł na grę drużyny. Zespół w miarę możliwości chce kontrolować boiskowe wydarzenia i utrzymywać się przy piłce. Prezentuje ofensywny styl – podkreśla były gracz Białej Gwiazdy. Kort będzie piątym Polakiem w historii Atromitosu. Wcześniej barwy tej drużyny przywdziewali Marcin Baszczyński, Marek Saganowski, Piotr Bajera i Sebastian Chruściel. Z „Baszczem” Kort porozmawiał krótko o greckim klubie, ale już po podpisaniu umowy.
O tym, że gracz zaakceptował ofertę Greków, zadecydowała między innymi pozycja zespołu i możliwość walki o występ w europejskich pucharach. Po 14. kolejce greckiej ekstraklasy Atromitos zajmuje trzecie miejsce, a do drugiego Olympiakosu traci zaledwie dwa oczka. Poza tym klub, w przeciwieństwie do Wisły, jest stabilny pod względem fi nansowym. – Widziałem gdzieś w internecie mema z podpisem: „Lepszy brak wypłaty w słonecznej Grecji niż krakowski smog”. W Atromitosie nie ma problemów z wypłatami, ale w ogóle nie kierowałem się pieniędzmi. Uważam, że w Atenach rozwinę się jako piłkarz i to jest dla mnie najważniejsze – twierdzi pomocnik.
Zimą Lech Poznań ma sprowadzić tylko dwóch piłkarzy, w tym zmiennika dla Christiana Gytkjaera.
Nawałka uznał, że lepszym rozwiązaniem będzie poleganie na piłkarzach, którzy dobrze znają klub. Na porządne wzmocnienia, takie jak letnie transfery Pedro Tiby czy Joao Amarala, przyjdzie czas po zakończeniu sezonu. Wtedy można spodziewać się poważniejszej przebudowy Lecha, który będzie rozglądał się m.in. za bramkarzem, klasowym środkowym obrońcą, środkowym pomocnikiem czy lewoskrzydłowym. Konkretne ruchy będą jednak zależne od postawy zawodników w rundzie wiosennej oraz ewentualnych sprzedaży wychowanków, których Kolejorz chce wypromować w najbliższych miesiącach.
Kilka doniesień transferowych wokół Lechii Gdańsk. Ariel Borysiuk blisko Górnika Zabrze. Michał Mak miał ofertę z Sosnowca, ale woli powalczyć o miejsce w drużynie. Lukas Haraslin? Bez konkretów, ale wytypowano ewentualnych następców.
Słowacki skrzydłowy lidera Lotto Ekstraklasy był jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym piłkarzem rundy jesiennej. Od dawna mówi się, że dla 22-latka nasza liga robi się za ciasna. – Mogę potwierdzić, że jest duże zainteresowanie Lukašem, ale na razie nie ma konkretnych ofert – mówi dyrektor sportowy lidera rozgrywek Janusz Melaniuk.
Jak ustaliliśmy, o Haraslina pytały kluby belgijskie, zainteresowani są też działacze tureckiego Galatasaray. Piłkarz jednak krzywi się na ten kierunek. Zdecydowanie bardziej odpowiadają mu Włochy. W wieku dziewięciu lat Haraslin wygrał turniej na Słowacji i w nagrodę oglądał z trybun San Siro mecz Milanu z Parmą. Później, w 2015 roku, już jako zawodnik Parmy (występował w niej w latach 2014–2015) debiutował w Serie A właśnie w meczu z Milanem. Pierwszy włoski epizod nie był specjalnie udany, ale teraz Haraslin jako lepszy zawodnik chciałby wrócić do Italii i spisać się dużo lepiej. Jeśli jednak do takiego transferu miałoby dojść dopiero latem, woli poczekać i pomóc Lechii w zdobyciu mistrzostwa Polski. Możliwe jest jednak też to, że Słowak odejdzie już zimą.
Mateusz Możdżeń odchodzi z Korony. Lada dzień z Kielcami pożegnać się też może Djibril Diaw.
Pierwszy dzień po powrocie kielczan z urlopów przebiegał pod znakiem negocjacji w gabinecie prezesa. Już wiadomo, że ostatni raz z drużyną trenował Mateusz Możdżeń. W rundzie wiosennej wychowanek Ursusa Warszawa będzie reprezentował barwy Zagłębia Sosnowiec. Chce grać we Francji Bardziej skomplikowana jest sytuacja Djibrila Diawa. Umowa Senegalczyka wygasa, podobnie jak Możdżenia, po zakończeniu obecnego sezonu. Środkowy obrońca dostał propozycję z klubu grającego w Ligue 1 i to we Francji chciałby kontynuować karierę. 24-latek już zapowiedział, że nie zamierza przedłużać umowy z Koroną.
Jerzy Brzęczek ruszył na zwiady.
Po świąteczno-noworocznej przerwie sztab szkoleniowy reprezentacji Polski rozjeżdża się po Europie. Na dobre rusza akcja przygotowań do tegorocznych eliminacji EURO 2020. Selekcjoner Jerzy Brzęczek na początek pojechał do Hiszpanii. Natomiast przygotowania ligowców w Turcji będzie śledzić aż trzech jego współpracowników!
Trener w dobrym humorze rozpoczął 2019 rok. Nic dziwnego. Końcówka poprzedniego przyniosła mu sporo pozytywnych wiadomości. Przede wszystkim regularnie, pod wodzą nowego menedżera Southampton, Ralpha Hasenhüttla, zaczął grać Jan Bednarek. Od 8 grudnia jest podstawowym zawodnikiem Świętych. Wystąpił w podstawowym składzie w sześciu meczach Premier League (wcześniej tylko 80 minut) i zebrał dobre recenzje. – Warto było dawać mu szanse. To jedna z najbardziej pozytywnych rzeczy. Janek udowadnia, że jest wartościowym obrońcą – mówi nam selekcjoner, którego krytykowano za konsekwentne stawianie na 22-latka, mimo że głównie oglądał mecze Premier League z trybun.
Rozmowa z trenerem Aarhus, Davidem Nielsenem. Do tego klubu z Liverpoolu wypożyczony został Kamil Grabara.
MACIEJ KALISZUK: Pana klub wypożyczył Kamila Grabarę. Nie jest to ryzykowne? On jeszcze nie zagrał żadnego spotkania w seniorskiej piłce.
DAVID NIELSEN: Można patrzeć na to w ten sposób, albo z drugiej strony, że to naprawdę dobry bramkarz. Trafił do nas z wielkiego klubu, Liverpoolu. Ma liczne zalety, przede wszystkim chce się uczyć, by być dobrym golkiperem. A to świetny początek.
Co pan o nim wie?
Już z nami trenuje, a wcześniej oglądałem go w meczach polskiej młodzieżówki i w drużynie Liverpoolu do lat 23. Podoba nam się jego styl gry. W duńskiej lidze jest dużo walki fizycznej, trochę pod tym względem przypomina Championship. Potrzeba w niej silnego bramkarza dobrze radzącego sobie ze stałymi fragmentami gry i dośrodkowaniami.
Gra na przedpolu stanowi jego mocny punkt?
Ma potencjał, by być w tym świetny. Musi się rozwijać, ale on chce się uczyć każdego dnia.
Szykuje go pan do roli bramkarza numer jeden?
Na pewno będzie miał silną konkurencję. Dla mnie sprawa jest prosta, najlepszy zawodnik stanie między słupkami. Kamil ma duże szanse, ale wiele zależy od niego.
16-letni Maksymilian Boruc podpisał 2,5-letni kontrakt ze Stoke City. Zbieżność nazwisk nieprzypadkowa, to kuzyn Artura.
Zanim młody bramkarz podpisał umowę z The Potters (jej pierwsze pół roku to tzw. scholarship, okres szkolenia), był także na testach m.in. w Torino, Schalke 04 czy West Bromwich. Po naradzie z rodziną zdecydował się na Stoke. Maks, a raczej Maksy, bo tak częściej zdrabniają jego imię rodzice i koledzy ze Szwecji, zamieszka w internacie, będzie kończył szwedzką szkołę na kursach online. Ta możliwość była ważnym czynnikiem przy wyborze klubu.
Boruc wyjechał z Polski z rodzicami jako trzylatek. Jest wychowankiem IFK Värnamo, później występował w Husqvarna FF, a w minionym roku reprezentował barwy Värnamo Södra FF. Seniorzy tego klubu występują w Division 4, czyli na szóstym poziomie rozgrywek, w odpowiedniku polskiej okręgówki. Tam Maksy, w otoczeniu dwa razy starszych piłkarzy, zebrał pierwsze seniorskie szlify.
SPORT
Pozyskanie Mateusza Możdżenia będzie, jak na możliwości Zagłębia Sosnowiec, transferowym hitem.
O względy tego zawodnika starało się tej zimy kilka innych drużyn. Jako pierwsza adorację rozpoczęła… Korona, która zaproponowała przedłużenie wygasającego z końcem bieżącego sezonu kontraktu. Piłkarz odmówił. Następnie odrzucił oferty Dinama Bukareszt i Dundee FC. Przemożny wpływ na jego decyzję miał fakt, że zaledwie trzy tygodnie temu przyszedł na świat jego syn. Względy rodzinne wykluczyły dalsze eskapady z automatu. Najbardziej gorliwie o angaż Możdżenia zabiegał Górnik Zabrze. Po cichu toczyła się zatem zacięta rywalizacja o zawodnika między dwoma zespołami, które zamykają obecnie ligową tabelę. Mimo że 14-krotni mistrzowie Polski kładli na stół 3,5-letnią umowę, piłkarz wybrał ofertę Zagłębia.
A propos Górnika Zabrze. Wielu zawodników jest z nim łączonych, ale jeszcze nikt nie przyszedł.
(…) To właśnie w kontekście jakości pojawiają się w Zabrzu tej zimy kandydatury Macieja Gajosa czy Ariela Borysiuka. Nie jest to wcale „zejście z obranego kursu”. Górnik bowiem konsekwentnie patrzy głównie na młodzież. Tyle że… nawet w jej przypadku często nie jest w stanie rywalizować z innymi klubami. Cóż z tego, że od paru okienek transferowych próbuje pozyskać Patryka Klimalę (Jagiellonia) albo Mateusza Praszelika (Legia)? Że na liście życzeń był (i jest) Patryk Szysz (dziś Zagłębie Lubin)? Że Damiana Gąskę z Wigier latem kaperował wcześniej niż Śląsk, a Adama Buksę – przed Pogonią? W każdym z tych przypadków skutecznym szlabanem okazały się finanse. Choć – oczywiście pomijając „wojskowych” z Łazienkowskiej i „miedziowych” – nie mówimy akurat o krezusach ligi, oferty konkurentów były co najmniej dwa razy wyższe.
11 lat minęło i Jakub Błaszczykowski znów założył strój z białą gwiazdą na piersi. Wraca, ale na Wisłę wciąż aż żal patrzeć.
Te opowieści w dzisiejszej sytuacji Wisły brzmią jak jakieś legendy. Krakowski klub wciąż jest w dramatycznej sytuacji. Trwa akcja ratunkowa, która wciąż jest daleka od finalizacji. Wczoraj przed treningiem zespół spotkał się z prezesem Rafałem Wisłockim, któremu towarzyszyli Jarosław Królewski i Bogusław Leśnodorski. Ten ostatni jest ważnym rozgrywającym w tej historii. Podpowiada kierunki i podsyła nowe kontakty. Wciąż pojawiają się osoby twierdzące, że chętnie zainwestowałyby w Wisłę, ale musiałoby to zostać poprzedzone odpowiednim rozeznaniem, a na to teraz nie ma czasu.
Po godzinnym spotkaniu z zespołem Wisłocki, Leśnodorski i Królewski opuścili ośrodek treningowy, bez rozmowy z dziennikarzami. Gdy przejeżdżali obok grupki reporterów, Leśnodorski pokazał kciuk w górę. Potem porozmawiał jedynie z portalem Weszło, ale i tam nie padło wiele konkretów. – Na wiosnę Wisła raczej zagra w ekstraklasie. Trzeba szybko zorganizować jakieś pieniądze, ci piłkarze muszą z czegoś żyć. Nabrałem do nich wielkiego szacunku – powiedział po spotkaniu z zespołem „Białej gwiazdy”. Na Twitterze napisał, że fajny jest zapach szatni w poważnym klubie.
W Piaście Gliwice humory na starcie przygotowań dopisują, a Waldemar Fornalik zapowiada wzmocnienia w ofensywie.
(…) Inne zmiany w kadrze mogą mieć miejsce?
– Na pewno chcemy się jeszcze trochę wzmocnić; już jeden lub dwóch piłkarzy jest w stanie podnieść poziom drużyny. Chciałbym, aby to byli gracze z formacji ofensywnych. O nazwiskach nie chcę nic mówić, ale jakieś rozmowy już prowadzimy. To kwestia tygodnia, może dwóch. Do Turcji chcemy też zabrać kilku perspektywicznych piłkarzy. W sumie polecieć ma 22 piłkarzy z pola i 3 bramkarzy.
Kwestia przymusu wystawiania młodzieżowca w przyszłym sezonie już zaprząta panu trochę głowę?
– Tak. Już teraz o tym myślimy; mamy pół roku, żeby się przygotować. Generalnie zaś – jak pan wie – zdania są podzielone, ja też mam swoją opinię na ten temat. Uważam, że nie wolno niczego robić na siłę; wchodzenie młodego gracza do drużyny musi być naturalnym procesem. Nie wiadomo, jak ci młodzieżowcy będą reagowali na to, że będzie im się „coś” należało, że dostaną granie „na tacy”. Wielokrotnie pokazywaliśmy jako trenerzy – ja też – że nie boimy się stawiać na młodych piłkarzy. Ale wynikało to z naturalnej selekcji.
Michał Pazdan nie jest zainteresowany emigracją do Turcji. A stamtąd otrzymuje najbardziej intratne oferty zatrudnienia…
Tylko tej zimy Pazdana chciały mieć u siebie trzy kluby znad Bosforu – Akhisarspor, Malatyaspor i Erzumspor. 31-letni defensor odrzucił wszystkie oferty i od poniedziałku przebywa z ekipą mistrza Polski na obozie przygotowawczym w Portugalii. Propozycji z innych lig jak na razie brak.
Dlaczego nie Turcja? Nieoficjalnie wiadomo, że do tego kraju nie chce się przeprowadzać małżonka piłkarza. Gdyby było inaczej, państwo Pazdanowie obraliby ten kierunek najprawdopodobniej już latem 2016 roku. Wtedy pozycja piłkarza była zdecydowanie silniejsza niż dzisiaj, a co za tym idzie – o wiele wyższe były również oferowane mu zarobki.
Skrzydłowy Jakub Kowalski ma duży żal do Ruchu Chorzów za to, w jaki sposób się z nim rozstano.
W jakich okolicznościach dowiedział się pan o rozstaniu z Ruchem?
– W poniedziałek stawiłem się w klubie na pierwszym treningu i spotkałem dyrektora Ziętka, który zapewnił mnie, że „dzisiaj będzie się zdzwaniał z moim menedżerem”. To przeciągnęło się do wtorku, kiedy dyrektor poinformował mnie o ostatecznej decyzji. Chciałbym zaznaczyć, że klub nie przedstawił mi żadnej oferty. Czytam teraz różne dziwne rzeczy; że nie dogadaliśmy się finansowo, że Kuba zarabiał 10 czy 20 tysięcy i za te pieniądze można pozyskać trzech zawodników. Ja 20 tysięcy nie zarabiałem nawet w ekstraklasie. Może kibice nie wiedzą, jakie teraz w Ruchu są realia. Nikt nie ma połowy z tych 20 tysięcy, w ogóle nie ma mowy o takich pensjach. Nie poszło więc o pieniądze.
Przy Cichej uznano, że pańskie umiejętności już nie przydadzą się drużynie?
– Miniona runda nie była w moim – naszym – wykonaniu perfekcyjna i to też sprawia, jak jesteśmy odbierani indywidualnie. Gdybyśmy zajmowali teraz 5. miejsce, to inne byłyby głosy, inne nastroje. Zwykle nie czytam komentarzy, ale z ciekawości tym razem je przejrzałem. Pada wiele miłych słów, które mnie budują. Sporo kibiców ciepło się o mnie wypowiada, za co im dziękuję. Patrząc na inne kluby, inne – poważniejsze – ligi, często jest tak, że z niektórymi zasłużonymi dla klubu zawodnikami przedłuża się umowy. Po cichu liczyłem, że tak może stać się ze mną. Oczywiście – nie uważam się za nie wiadomo kogo, ale zżyłem się z Ruchem. Pamiętajmy, że ta drużyna jest bardzo młoda. Uważam, że każdy doświadczony zawodnik jest w tej szatni potrzebny. Nie chcę absolutnie, by te słowa zostały zinterpretowane jako obarczanie młodzieżowców winą. Po prostu jestem zdania, że tych starszych, od których młodsi mogą pewnych kwestii się nauczyć, jest za mało. Też kiedyś byłem bardzo młody, siedziałem w „starej” szatni pełnej doświadczonych piłkarzy i to bardzo mi pomogło. Sądzę, że jeszcze byłbym w stanie pomóc tym chłopakom. Szkoda tego wszystkiego…
SUPER EXPRESS
Arabowie chętni na Wisłę Kraków.
(…) Wciąż są jednak inni chętni na zakup krakowskiego klubu. Jak się dowiedzieliśmy, Wisłę chce kupić inwestor z jednego z najbogatszych arabskich krajów. Działacze klubu z Reymonta znają tę propozycję, ale na razie żadna ze stron nie chce się wychylać, bo bolesne wspomnienia z nieszczęsnej transakcji sprzedaży klubu cudakom z Kambodży i Szwecji są bardzo świeże.
GAZETA WYBORCZA
Jedynie krótki tekst o Wiśle Kraków.
Leśnodorski był w Myślenicach półtorej godziny, razem z Wisłockim namawiali piłkarzy, by nie rozwiązywali umów. Zawodnicy konkretów nie usłyszeli, a raczej prośby, by wstrzymali się z decyzjami, bo „coś się może wydarzyć”. Od miesięcy kolejni prezesi obiecują im, że lada dzień dostaną pieniądze, i nic z tego nie wynika. A dziś Wisła potrzebuje 12 mln zł, by odzyskać licencję i przystąpić do rundy wiosennej.
Gdyby Błaszczykowski nie mógł zostać w Krakowie, poszuka nowego pracodawcy za granicą. 105-krotny reprezentant w Polsce nie chce grać w innym klubie poza Wisłą, z której 12 lat temu wyjechał do Bundesligi. A na kontynuowaniu kariery bardzo mu zależy. Lata temu powiedział, ze nigdy nie zrezygnuje z gry w reprezentacji, teraz ma realną perspektywę walki o czwarty wielki turniej w karierze. Ale jeśli szybko nie znajdzie klubu, nie będzie w stanie pomóc drużynie w startujących 21 marca (w Wiedniu z Austrią) eliminacjach Euro 2020, a selekcjonerowi Jerzemu Brzęczkowi coraz trudniej będzie uzasadniać powoływanie siostrzeńca.
Fot. Jakub Gruca/400mm.pl