Jeżeli mieli byśmy oceniać 12. kolejkę ekstraklasy wyłącznie pod kątem sędziów, to musielibyśmy napisać, że poziomu nie zaniżyli. A wręcz przeciwnie – pozwolili piłkarzom rozstrzygnąć sprawy w sportowej rywalizacji i nie wypaczyli żadnego z wyników. Ale, poniekąd już tradycyjnie, poważniejszych błędów nie uniknęli.
Szczęśliwie były to jednak błędy o niskim ciężarze gatunkowym. Takie, jak choćby w meczu Zagłębia Sosnowiec z Miedzią, gdzie w 71. minucie gry – przy stanie 3:1 dla gospodarzy – z bezpośrednią czerwoną kartką z boiska powinien wylecieć Alexandre Cristóvão. I naprawdę nie mamy pojęcia, dlaczego Zbigniew Dobrynin oraz asystujący mu sędziowie w wozie VAR odpowiednio tutaj nie zareagowali.
Tak naprawdę miejsce popełnienia przewinienia nie ma żadnego znaczenia, bo Osyra mógł zakończyć te zawody ze złamaną nogą. I tak, jak czerwień dla napastnika Zagłębia nie ulega wątpliwości, tak nie miałaby ona większego przełożenia na całe zawody. Raz, bo gospodarze prowadzili dwoma bramkami i dwa, bo do końca meczu pozostało mniej niż pół godziny (a to w myśl naszych zasad nie kwalifikuje się do ingerencji punktowej w niewydrukowanej tabeli). Stąd po tym meczu uzupełniamy jedynie kolumny “sędzia pomógł”, “sędzia zaszkodził”.
Podobnie postępujemy także w obliczu wczorajszego meczu Cracovii z Górnikiem, gdzie przy drugim golu Pasów piłkę ręką przyjął sobie Javi Hernández. I naprawdę ciężko byłoby polemizować ze stwierdzeniem, że było to zagranie celowe.
Ten gol nie powinien zostać uznany, ale – jako że Cracovia wygrała dwoma golami – także nie będziemy weryfikować dorobku punktowego obu ekip. Co ciekawe, sporo kontrowersji w tej sytuacji wywołało też inne potencjalne przewinienie, czyli pozycja spalona Cabrery. I warto się nad nią pochylić, bo analogiczna sytuacja miała miejsce w meczu Legii z Wisłą Kraków przy pierwszym golu dla gości – obrońca przeciął podanie do znajdującego się na pozycji spalonej Ondraska.
Bez spiny.Jędza przecina podanie, ale w momencie podania jest spalony. Co w takiej sytuacji? pic.twitter.com/mKqJAL27tN
— Adam Zieliński (@AdamZielinski78) 21 października 2018
Fakty są jednak takie, że w obu sytuacjach spalonego nie było. W myśl przepisów ani Cabrera, ani Ondrasek nie zasłaniali przeciwnikowi pola widzenia, nie atakowali go w walce o piłkę, nie próbowali zagrać piłki będącej blisko nich oraz nie wykonywali innych ewidentnych działań, które jednoznacznie wpływały na możliwość zagrania piłki przez przeciwnika. W myśl przepisów w tego typu sytuacjach o spalonym nie może być mowy. A zatem w przypadku Cracovii gola nie powinno być z powodu zagrania piłki ręką, a w przypadku Wisły gol został zdobyty jak najbardziej prawidłowo.
Na koniec dwie decyzje, z podjęcia których w naszej ocenie panowie z gwizdkiem się wybronią. W meczu Piasta z Lechią fizyczne starcie Augustyna z Jorge Félixem w polu karnym gości można było puścić – lechista wyraźnie wygrał pozycję, a przeciwnik niejako podszedł mu pod rękę. Natomiast w meczu Śląska z Arką upadek w polu karnym gości Łukasza Brozia bardziej podchodził pod padolino niż pod faul na rzut karny. A zatem, jako że więcej kontrowersji nie odnotowaliśmy, po 12. kolejce niewydrukowana tabela prezentuje się następująco: