Osiem meczów, upchanych w najbardziej skondensowanej formie, jaką tylko można sobie wyobrazić – czyli multilidze. Tyle dzieli nas od poznania wszystkich odpowiedzi po zasadniczej części sezonu. O tyle bardziej wiążących niż dotąd, że nie będzie podziału punktów, a każdy będzie grać ostatnich siedem serii z identycznym dorobkiem, z jakim zakończy kolejkę trzydziestą. Co już wiemy przed sobotą, kiedy to poznamy komplet rozstrzygnięć na tym etapie rozgrywek?
Lech z Jagą o pole position
Lech u siebie z Górnikiem, Jagiellonia u siebie z Wisłą Płock. Oto, jakie korespondencyjne starcie zdecyduje o tym, kto w rundzie finałowej zagra u siebie z 2. i 3. drużyną w ligowej tabeli, a więc z dwoma najpoważniejszymi rywalami do mistrzostwa. Spotkania te zostaną rozegrane w kolejce 35. i 37., a więc mówimy tutaj o przewadze naprawdę znacznej. Szczególnie, że zarówno białostoczanie, jak i poznaniacy zdecydowanie bardziej lubią grać u siebie.
To właśnie na wyjeździe Jaga przegrała aż pięć z siedmiu wtopionych do tej pory spotkań. To na wyjeździe ograł ich Lech i to 1:5, fundując najwyższą porażkę w całym trwającym sezonie. To jednak wciąż nic, gdy porównać to do Lecha u siebie, a Lecha na wyjazdach. I nie zmieniło tego zwycięstwo z Wisłą.
Obrona mistrzostwa a terminarz rundy finałowej
Dwie kolejne porażki sprawiają, że legioniści nie są już w kwestii wywalczenia sobie przychylnego terminarza zależni wyłącznie od swojego występu przeciwko Pogoni. Zespół kończący fazę zasadniczą na trzecim miejscu – obecnie zajmowanym przez Legię – ma zdecydowanie najtrudniejsze życie spośród ekip TOP3. Jeśli tę pozycję zajmą mistrzowie Polski, w 35. kolejce pojadą do wicelidera, a w 37. – do lidera.
A że Legia przegrała w tym sezonie i przy Słonecznej, i przy Bułgarskiej – nie jest to dla niej zdecydowanie wymarzony układ gier. Mało tego, gdyby kształt tabeli pozostał taki, jakim jest obecnie, pomiędzy meczami z Jagiellonią i Lechem (lub Lechem i Jagiellonią), stołeczny zespół zagrałby jeszcze u siebie z Wisłą Płock. I to też nie jest spotkanie przywołujące najmilsze wspomnienia – Nafciarze wygrali bowiem w tym sezonie przy Łazienkowskiej 2:0.
Gra o ósemkę
Skomplikowała się w momencie, gdy Lech ograł Wisłę w Krakowie. Gdyby padł jakikolwiek inny wynik, sytuacja byłaby jasna: Arka wygrywa, a Zagłębie przegrywa – w ósemce są gdynianie. Jakakolwiek inna konfiguracja – pozostają w niej Miedziowi.
Ale Wisła, która dołącza do gry o ósemkę ma gorszy bilans bezpośredni z Arką, a to oznacza, że Biała Gwiazda wciąż może jeszcze wylecieć z ósemki. By tak się stało, arkowcy muszą ograć w derbach Lechię, a Zagłębie (też ma lepszy bilans bezpośredni z Wisłą) nie może przegrać swojego starcia z Cracovią. No i Wisła musiałaby przegrać z Sandecją.
Ostatnia opcja to oczywiście coś z gatunku science-fiction, ale matematycznie wszystko jest jeszcze możliwe.
Cracovii żarło, żarło, aż zdechło
Rajd Cracovii po ósemkę był nieprawdopodobny. Zaczęło się od remisu z Legią, trwało przez cztery kolejne zwycięstwa – z Wisłą Płock, Arką, Pogonią i Sandecją. Wydawało się, że w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego Pasy zagrają z Zagłębiem bezpośredni mecz o znalezienie się w grupie mistrzowskiej. Starcie z Bruk-Betem w 29. serii gier miało być formalnością, która przedłuży serię wygranych ekipy Michała Probierza i jeszcze nastraszy tracące grunt pod stopami przez kolejne remisy Zagłębie.
A potem Cracovia oddała w Niecieczy jeden celny strzał. Zagłębie ograło Jagiellonię. No i pozamiatane. Podczas pierwszej w tym sezonie Multiligi Cracovia zagra o możliwość awansu do ósemki nie dla siebie, a dla swojej zgody z Gdyni.
Pogoni nie spodobało się w dupie
Więc zabrała graty i się z niej wyprowadziła. Gdy w 18. kolejce szczecinianie przegrali 12. mecz w sezonie, nikt o zdrowych zmysłach nie byłby w stanie uwierzyć, że Portowcy nie tylko wydostaną się ze strefy spadkowej, ale wręcz znajdą się ponad aż pięcioma rywalami.
Tabela po 18 kolejkach
Od początku sezonu wydawało się, że kadrowo Pogoń jest zbyt mocna jak na wyniki, które bardzo długo osiągała. Teraz tylko się to potwierdza. Tabela za okres, od kiedy trenerem jest Kosta Runjaić, wygląda już znacznie, znacznie lepiej. Pogoń jest 6. najlepiej punktującą ekipą ligi.
Górnik spuchł
Czyli stało się to, co zabrzanom wieszczyli absolutnie wszyscy. Może i nie przegrywali wiosną wielu meczów, ale nie potrafili większości rozstrzygnąć na swoją korzyść, zdecydowanie za często remisowali. Prorokowano, że Marcina Brosza może dopaść problem krótkiej ławki i Marcina Brosza dopadł problem krótkiej ławki. Przewidywano, że może się zaciąć Igor Angulo i zaciął się Igor Angulo.
Tabela wiosny, Górnik z zaledwie 1 porażką, ale też aż 5 remisami.
Nie wystarczyło to, by Górnik wyleciał poza ósemkę, wystarczyło, by nikt już nie wierzył, w najbardziej niespodziewanego mistrza Polski od wielu, wielu lat.
Bezdomni szukają towarzysza
Zaryzykujemy kontrowersyjne stwierdzenie, że Sandecja Nowy Sącz zleci z ligi. Generalnie jest się trudno utrzymać w jakichkolwiek rozgrywkach, jeśli nie wygrywa się meczów. Sandecja nie wygrała od dwudziestu meczów i specjalnie na zmianę takiego stanu rzeczy się nie zanosi. Gdy zastanawiamy się, czy jest w naszej lidze zespół na papierze słabszy od ekipy Kazimierza Moskala, odnajdujemy w głowie jedną, wielką pustkę. W żadnej innej drużynie ligowej placu w pierwszym zespole nie miałby taki Jakub Grić. A jeśli ma w Sandecji, to znaczy, że – o zgrozo – musi być od kogoś na treningach lepszy.
Jak to świadczy o Sandecji? Jak o przyszłym spadkowiczu, proste. Coś nam się wydaje, że kwestią do rozstrzygnięcia pozostanie w rundzie finałowej wyłącznie to, kto do grającej 37 kolejek poza domem Sandecji dołączy.
A, o Lechii też niezbyt dobrze świadczy, że w końcowej tabeli sezonu zasadniczego nadal może być za sączersami.
fot. FotoPyK