To jeden z klubów, z którego historią nieodłącznie związani są Polacy. Dziś jego barw broni Kuba Błaszczykowski, ponad setkę meczów zagrali swego czasu w charakterystycznej zielonej koszulce Andrzej Juskowiak czy Waldemar Kryger, a prawdziwą legendą był pamiętany w mieście Volkswagena po dziś dzień świętej pamięci Krzysztof Nowak. VfL Wolfsburg, bo o nim mowa, świętuje dziś swoje 72. urodziny.
Nie byłoby jednak klubu, gdyby nie inicjatywa kilku mieszkańców miasta zniszczonego podczas II wojny światowej. Postanowili oni, że jednym ze sposobów zjednoczenia społeczności i odbudowy życia w Wolfsburgu będzie powołanie do życia klubu sportowego, w tym – sekcji piłkarskiej.
Skąd zaś wziął się pomysł na zielono-białe barwy, które później stały się także barwami miejskimi? Okazało się, że grupa pomysłodawców miała na stanie dziesięć zielonych koszulek z długim rękawem. Wykorzystano więc je jako stroje klubowe, a kobiety związane z jego członkami dorobiły do nich spodenki z… białych prześcieradeł.
To nie były jednak spektakularne narodziny natychmiastowego potentata, bo w niemieckim futbolu Wolfsburg na dobre zaistniał dopiero w ostatnich kilkunastu latach. Ale jak już zaczął się rozpychać łokciami, to musieli się z nim liczyć najlepsi. Czego apogeum mieliśmy w momencie, kiedy ekipa z sezonu 2008/09 zakończyła rozgrywki na najwyższym stopniu ligowego podium. Patrząc na późniejsze losy tworzących ją zawodników – miejsce mocno ponad stan. No bo spójrzmy, gdzie niektórzy podstawowi piłkarze kontynuowali swoje kariery po Wolfsburgu:
Grafite – dwa lata po mistrzostwie trafił do katarskiego Al-Ahli
Christian Gentner – rok po mistrzostwie wrócił do Stuttgartu
Zvezdan Misimović – rok po mistrzostwie trafił do Galatasaray
Josue – pograł jeszcze pięć lat w Bundeslidze i odszedł za darmo do Atletico Mineiro
Sascha Riether – dwa lata po tytule odszedł do FC Koeln
Makoto Hasebe – cztery lata po mistrzostwie zasilił Norymbergę
Oczywiście były też takie historie jak ta Barzagliego (dziś dwukrotny finalista Champions League z Juventusem) czy Edina Dżeko (do Romy przez Manchester City), ale tak naprawdę tylko o nich można powiedzieć, że zrobili po mistrzostwie Niemiec zdecydowany krok do przodu.
Nie zmienia to jednak faktu, że z Wolfsburgiem osiągnęli coś, czego nie udało się powtórzyć później już ani razu, choć próbowali przecież gracze o znacznie większej renomie. Przewrotnie można stwierdzić, że pewnie wielu nie trafiłoby do miasta Volkswagena, gdyby nie fakt, że przechodzą do ekipy niedawnego mistrza kraju. Zdobytego z zawodnikami w większości ze średniej europejskiej półki.
***
Wolfsburg niedawno odwiedził też Kuba Białek, skąd przywiózł poruszający reportaż o tym, jak w klubie pamięta się o Krzysztofie Nowaku. TUTAJ (KLIK) całość, poniżej fragment:
Obie jedenastki za chwilę mają pojawić się na murawie, gdy spiker wyczytuje skład gospodarzy.
– Z numerem czternastym Kuba… – zagaja publikę, jakby wywoływał boksera na ring.
– Błaszczykowski!!! – następuje gromka odpowiedź.
– Luiz…
– Gustavo!!!
– Mario…
– Gomez!!!
– I dziesiątka naszych serc, Krzysztof…
– Nowak!!!
To nie żaden wyjątek, to nie miły gest przygotowany na specjalną okazję, to nie postawienie trybun w nowej sytuacji, w której nie wiadomo jak się zachować. Podobizna Krzysztofa Nowaka na telebimie i chóralny okrzyk stadionu powtarzają się regularnie na każdym domowym meczu VfL.
Od dwunastu lat.
***
PS. Jeśli zamiast czytania wolicie ładne obrazki, kanał Bundesligi na YouTube nagrał animowaną historię klubu z Wolfsburga. Trzeba przyznać – materiał naprawdę najwyższej klasy: