Reklama

VAR wreszcie w akcji, a kontrowersji wcale nie ubywa…

redakcja

Autor:redakcja

26 lipca 2017, 16:14 • 3 min czytania 13 komentarzy

Po pierwszej kolejce – w której w kontekście sędziowskich kontrowersji wiało nudą – wracamy do zeszłosezonowej normy, czyli do błędów arbitrów i wypaczonych wyników. Działo się naprawdę wiele, spornych sytuacji było całe mnóstwo, do czego – tak, tak – przyczynił się także system VAR. A przy okazji dowiedzieliśmy się też, że wprowadzenie powtórek wideo wcale nie sprawi, że będzie mniej dyskusji czy podważania decyzji arbitrów.

VAR wreszcie w akcji, a kontrowersji wcale nie ubywa…

Kiedy podczas meczu Lechii z Cracovią Szymon Marciniak po raz pierwszy zweryfikował swoją decyzję przy użyciu VAR, niewielu wiedziało, o co tak naprawdę chodzi. Okazało się, że będący na pozycji spalonej Covilo nieprzepisowo utrudniał interwencję Nalepie, co nie do końca było widoczne nawet w telewizyjnych powtórkach. Sędziowie VAR mają jednak lepszy sprzęt, a materiał zaprezentowany Marciniakowi ponoć nie pozostawiał wątpliwości (szkoda, że nie można go zobaczyć). Nam nie pozostaje więc nic innego, jak przychylić się do decyzji zespołu sędziowskiego. Podobnie czynimy także przy drugiej sytuacji, w której użyto VAR, ale tam spalony biorącego udział w akcji Piątka nie pozostawiał żadnych wątpliwości. Tak naprawdę więcej kontrowersji wzbudził potencjalny faul na Stolarskim w polu karnym Cracovii, ale tu sprawa nie była czarno-biała, więc powtórki nie mogły zostać użyte. Marciniak uznał, że lechista zbyt dużo dał od siebie przy swoim teatralnym upadku i – jak to się ładnie mówi – jest w stanie wybronić się ze swojej decyzji. A skoro tak, cały mecz pozostawiamy bez zmian w niewydrukowanej tabeli.

Podobnie czynimy w kontekście starcia Wisły Płock z Lechem, gdzie było aż gorąco od niezdrowych emocji. Zasadnicza sprawa jest taka, że wylecieć powinien Tetteh, i tak się w istocie stało. Można się spierać, czy wylecieć powinni także Stolarski i Stępiński, którzy w innej fazie meczu także wykonali brutalne, bandyckie wręcz wślizgi, a ich ofiarami padali odpowiednio Furman i Trałka. Wytyczne dla arbitrów są takie, żeby sięgać po czerwień tylko w ostateczności i taka miała według nas miejsce. Ale też pokazane żółtka w niektórych kręgach będą z pewnością bronione. Z punktu widzenia niewydrukowanej tabeli ważniejsze jest jednak, że prowadzący spotkanie Paweł Gil był konsekwentny i jednakowo ocenił obie sytuacje. Zgadzamy się z nim także w kontekście starcia Nickiego Bille Nielsena z Kamilem Bilińskim w polu karnym Lecha – można było zinterpretować to tak, że do gwizdnięcia jedenastki jednak trochę zabrakło. Innymi słowy, mecz w Płocku również pozostawiamy bez zmian.

No to poruszmy od razu temat trzeciego spotkania, które wzbudził sporo kontrowersji, i które także pozostawiamy bez zmian. To starcie Jagiellonii z Górnikiem Zabrze, w którym gospodarze dostali dwie jedenastki, a goście dwie czerwone kartki. Nieprzepisowa interwencja Suareza, która poskutkowała karnym i drugim żółtkiem, nie pozostawia żadnych wątpliwości. Gorzej w przypadku drugiej jedenastki, bo – nazwijmy to – główną część faulu Ladecky wykonał poza szesnastką. Ale też później nieco poprawił, uniemożliwił przeciwnikowi kontynuowanie akcji także w obrębie pola karnego, a w tym kontekście trudno nie przychylić się do interpretacji na korzyść poszkodowanego. Tak naprawdę więcej wątpliwości mieliśmy przy faulu Ladeckiego z 79. minuty, za który – podobnie jak w przypadku Janickiego i Stępińskiego – spokojnie można było pokazać bezpośrednią czerwień. Uznajemy jednak, że również i Paweł Raczkowski zakończył prowadzenie swojego meczu z tarczą.

Na tym jednak kończymy z chwaleniem, bo czas przejść do weryfikacji wyników. Arce Gdynia należał się rzut karny po zagraniu ręką przez Dudzica w obrębie pola karnego Sandecji (przeoczenie Bartosza Frankowskiego), a Legii należał się rzut karny po faulu Możdżenia na Nagy’u w polu karnym Korony (przeoczenie Daniela Stefańskiego). Więcej kontrowersji budzi ta druga sytuacja, więc ją pokażemy:

Reklama

Oba wyniki weryfikujemy więc na korzyść poszkodowanych – Arka i Legia wygrywają swoje mecze. Po uwzględnieniu tych zmian niewydrukowana tabela po 2. kolejce prezentuje się następująco:

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...