Reklama

Co za kolejka – dwa czyste mecze i sześć z poważnymi błędami arbitrów…

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2017, 10:51 • 3 min czytania 71 komentarzy

24. kolejka ekstraklasy była z gatunku tych, w których o wynikach spotkań – w porównywalnym stopniu, co piłkarze – decydowali sędziowie, którzy podjęli całą masę błędnych decyzji. W miniony weekend aż trzy drużyny zostały pozbawione punktów przez panów z gwizdkiem, a kolejnym trzem mocno utrudniono zadanie. Jednym słowem – masakra.

Co za kolejka – dwa czyste mecze i sześć z poważnymi błędami arbitrów…

Zacznijmy od sprawy najbardziej oczywistej, czyli od prawidłowej bramki Marcina Budzińskiego w meczu Cracovii z Arką. Jak pokazały powtórki, po strzale środkowego pomocnika piłka całym obwodem przeszła linię bramkową (patrz zdjęcie tytułowe), więc należało wskazać na środek boiska. Tak się jednak nie stało, więc na środek wskazujemy my i dopisujemy “Pasom” jednego gola, a wynik meczu z Arką weryfikujemy na 2:1.

Szybko zmieniamy mecz, bo i wiele tematów pozostało do przerobienia. W starciu Korony z Górnikiem Łęczną mieliśmy zupełnie absurdalny rzut karny w doliczonym czasie gry. Jakkolwiek pokrętnie próbowano by tłumaczyć decyzję sędziego, kluczowy pozostaje fakt, że tam po prostu nie było faulu. Micański wyrzucił ręce do góry i padł niczym rażony piorunem, na co arbiter zwyczajnie dał się nabrać. Tutaj kielczanom odpisujemy gola strzelonego z jedenastu metrów przez Jacka Kiełba, a wynik meczu zmieniamy na 1:1.

Tak jak w Kielcach arbiter był aż nazbyt wyrywny do użycia gwizdka, tak w Niecieczy wykazał się zbyt dużą wstrzemięźliwością po zagraniu ręką we własnym polu karnym przez Putiwcewa. Sprawa jest jednoznaczna – Ruch wybijał rzut rożny, a tor lotu piłki nie został zmieniony przez próbujących interweniować obrońców Bruk-Betu. Była to więc tzw. piłka oczekiwana, zagrana z dużej odległości, która trafiła zawodnika w rękę. Według wytycznych dla sędziów to ewidentny rzut karny. W myśl zasad niewydrukowanej tabeli zmieniamy niepodyktowaną jedenastkę na gola dla Ruchu. Wątpliwości budzi też zasadność podyktowania rzutu karnego dla gospodarzy, ale – jako że gola z tego i tak nie było – ma to niewielkie znaczenie. Tak czy inaczej goście wywożą z Niecieczy komplet punktów.

Błędów nie brakowało także w innych meczach, ale tam na szczęście końcowe rozstrzygnięcia nie zostały już wypaczone. W meczu Zagłębia z Legią z dosyć wyraźnego spalonego gola strzelił Szymański, ale – jako że goście wygrali dwoma bramkami – trzy punkty i tak pojechałyby do Warszawy. W szlagierze ekstraklasy Szymon Marciniak słusznie wyrzucił z boiska dwóch piłkarzy Lechii (chociaż Kuświk powinien zobaczyć bezpośrednią czerwień), ale w 88. minucie nie wyrzucił z boiska Kędziory za drugie żółtko. Wedle naszych zasad czasu było tu zbyt mało, by komukolwiek dopisywać gola, ale – fakt faktem – arbiter nieznacznie skrzywdził podopiecznych Piotra Nowaka, bo utrudnił im odrabianie strat w końcówce meczu. Wreszcie w starciu Jagiellonii ze Śląskiem Tomasz Musiał powinien jednak zatrzymać akcję, przy której Gordon w zbyt agresywny sposób odbierał piłkę Romanowi (skończyło się golem na 2:1), a także w 78. minucie meczu jednak nie powinien pokazywać czerwonej kartki Pawełkowi (bo piłka została zagrana tak, że i tak nie padłby gol). To jednak wciąż za mało, by Śląskowi dopisać jakikolwiek punkt – w końcu przegrał trzema bramkami. Po wyżej wspomnianych trzech meczach uzupełniamy tylko kolumny “sędzia pomógł”, “sędzia zaszkodził”.

Reklama

Cała niewydrukowana tabela – z uwzględnieniem już zaległego meczu Górnik Łęczna – Zagłębie Lubin, gdzie nie było kontrowersji – prezentuje się następująco:

Najnowsze

Komentarze

71 komentarzy

Loading...