Średnio 2,30 wpuszczonego gola na mecz. Zaledwie trzy czyste konta w 22 spotkaniach. Poznaliśmy pierwszego bramkarza z TOP 5 lig w Europie, który przekroczył liczbę 51 straconych bramek. O kim mowa? Niestety wszystkie wyżej wymienione statystyki dotyczą Łukasza Fabiańskiego.
Zastanawia nas, z czego wynika, że w będącym, tak jak Swansea, tuż nad strefą spadkową Empoli, Łukasz Skorupski jest bohaterem i zachował dziesięć czystych kont w lidze, a w przypadku Fabiańskiego nie ma o tym mowy. – Łukasz nigdy nie robił parady, gdy nie była ona potrzebna. Dobrze się ustawia, przeczuwa, gdzie poleci piłka i dzięki temu nie musi popisywać się, bo to chyba najlepsze słowo, efektownymi robinsonadami – argumentuje Przemysław Rudzki.
Problem tkwi w obronie? W dużej mierze, z pewnością. – Gdyby za obrońców Swansea wystawić na boisko tekturowe ludziki, to efekt na pewno nie byłby gorszy. Jeśli mecze dla bramkarza wyglądają tak, że jest on pod naporem napastników i reszty ofensywnych graczy rywali, to w końcu trzeba wywiesić białą flagę – mówi nam Andrzej Twarowski. Fabian wywiesił ją aż 51 razy. To przerażający wynik i sądzimy, że od sięgania po białą flagę tak często, mogą aż boleć ręce. Ale pytając o to ekspertów od Premier League, nie słyszymy odpowiedzi, że winnym jest Fabiański, absolutnie. Nie sądzi tak ani cytowany wcześniej Andrzej Twarowski ani Przemysław Rudzki: – Trudno mówić o regresie formy jego jako jego. Ashley Williams odszedł do Evertonu i wszystko się posypało. Teraz wygląda to bardzo źle i jeśli nie poprawią defensywy, to spadną. Ale być może Clement to gość, który zrozumie i nauczy swoich piłkarzy grać dobrze z tyłu. On stawia na Fabiana i każdy z pięciu poprzednich trenerów, z którymi Łukasz zdążył współpracować w Swansea, stawiał na niego. Broni cały czas. Jego pozycja jest niepodważalna.
Czy w takim wypadku z Fabianem jest coś nie tak? – Zdarzają się takie mecze jak z United, gdzie rywale oddają trzy celne strzały i wszystkie trzy wpadają do bramki, wtedy zawsze powie się: a od czego jest bramkarz? Natomiast to rzadkość. A propos Czerwonych Diabłów – po meczu z Burnley, fenomenalnym dla ich golkipera Toma Heatona, Jose Mourinho powiedział, że ma dosyć bramkarzy, którzy na Old Trafford kreują się na bohaterów swoich drużyn. Fabiańskiemu takiego meczu na razie brakuje. Być może popadł trochę w marazm tego klubu. W Swansea wszystko układa się nie tak, władze klubu poprzez swoje działania zdają się pytać, jaki jest sens życia. Swansea w poprzednich latach było za dobre na spadek, a za słabe na coś więcej. A znajdowanie się w takim czyśćcu piłkarskim jest niebezpieczne, odszedł Williams i zespół przesunął się ku dole tabeli – kontynuuje Rudzki.
W ponad pięćdziesięciu puszczonych bramkach, winy Fabiańskiego nie zauważa Andrzej Twarowski: – Oglądam na bieżąco program “Match of the Day” i w żadnym odcinku nie padło zdanie, że Fabiański broni źle czy jest w słabej formie. Generalnie w Anglii nikt nie mówi o złej formie Łukasza, bo czegoś takiego po prostu nie ma. Jednak trudno zachowywać czyste konta i mieć dobre liczby, gdy twoja obrona istnieje czysto teoretycznie. Fabian wiele razy ratował im pośladek i kawałek drugiego, ale niestety przez obrońców kawałek tyłka był odkryty i do zagospodarowania na strzały batem. Chyba można powiedzieć, że to przypadek beznadziejny. W perspektywie przyszłego sezonu są bliżej grania w Championship, niż Premier League. Moim zdaniem oni spadną. A Fabian to bramkarz na wielki klub i latem przyjdzie najwyższy czas na odejście ze Swansea.
Szczęsny rozkochuje kolejnych fanów w Rzymie, Skorupski w Empoli jest strażakiem, ratującym drużynę przed spadkiem. Jeden zachowuje dziesięć czystych kont, drugi dziewięć. Za to Fabiański, nasza jedynka w ostatnim czasie, dołuje z Łabędziami w tabeli Premier League i zapewne o utrzymanie w niej będzie musiał walczyć do ostatniej kolejki sezonu. To mocno rozczarowujące, ale liczymy, że sezon dla Łukasza nie jest stracony, a wygrana z Liverpoolem sprawi, że jego klub nabierze rozpędu. No, i że do końca okienka zdąży kupić kogoś do obrony. A jeśli nie i w Walii ma to dalej tak wyglądać, to życzylibyśmy sobie i Fabianowi, żeby poszedł do klubu, w którym obrońcy prezentują umiejętności nieco wyższe od wspomnianych wcześniej tekturowych ludzików.
Samuel Szczygielski
fot. FotoPyk