Już za kilka godzin hit Ekstraklasy, Legia Warszawa podejmie Lecha Poznań. Stawiamy tezę, którą trochę trudno jest zweryfikować, ale stanowi ona dobre wprowadzenie w specyficzny klimat tego spotkania: od dawien dawna nie zdarzyło się, by mecz drużyn, które są w tabeli tak nisko, wywoływał aż takie emocje. Umówmy się – chyba nikt nie patrzy na tę konfrontację jak na spotkanie 14. i 8. drużyny Ekstraklasy. Bardziej jak na starcie dwóch ostatnich mistrzów Polski. I dwóch drużyn, które również w tym roku koniec końców mogą liczyć się w walce o tytuł.
Legia – gwiazdy, indywidualności, polskie FC Hollywood. Lech – zespół, kolektyw. Często w ostatnich latach spotykaliśmy się z takim umownym podziałem sił. Czy prawdziwym? Na pewno bardziej niż opowieści Janusza Wójcika z dalekich krain, ale raczej i tak nie podpisalibyśmy się pod tym stwierdzeniem. Zbyt powierzchowane spojrzenie. Lech też ma indywidualności, które mogą przesądzić o wyniku, a Legia najgroźniejsza jest wtedy, gdy dobrze funkcjonuje jako zespół, a nie gdy w najwyższej formie są jedynie gwiazdy.
Przed dzisiejszym meczem postanowiliśmy porównać siłę wyjściowych jedenastek obu drużyn. To tylko zabawa i w tych kategoriach trzeba ten tekst potraktować, bo po pierwsze – opieramy się na przypuszczalnych składach, a po drugie – taka ocena zawsze będzie poniekąd subiektywna. Ale przy tym uzyskamy istotną podpowiedź przy poszukiwaniu faworyta tego spotkania.
ARKADIUSZ MALARZ > MATUS PUTNOCKY
Jeśli Malarzowi można coś w tym sezonie zarzucić, to chyba to, że nie popisał się w meczu z Lechem o Superpuchar. A przecież miało to miejsce na początku lipca, sporo się od tego czasu pozmieniało. Wraz z upływem kolejnych tygodni akcje doświadczonego bramkarza poszły do góry o jakieś 300%. Dziś to chyba najpewniejszy punkt Legii. Z reguły ratuje – albo punkty, albo przed jeszcze większą kompromitacją. Putnocky to również fachowiec, zasłużenie wygrał rywalizację z Buriciem i nie zawodzi, ale w Lechu jeszcze nie zdążył pokazać pełni swojej klasy, którą poznaliśmy, gdy grał w Ruchu. Wybronił poznaniakom mecz z Pogonią, czekamy na więcej takich występów. Na dziś – punkt dla Legii.
REMIS DO PRZERWY W HICIE EKSTRAKLASY? POSTAW 100 ZŁOTYCH I ZGARNIJ 214 W BETSSON!
ŁUKASZ BROŹ < TOMASZ KĘDZIORA
Gdyby Jacek Magiera mógł skorzystać z Bartosza Bereszyńskiego… Wtedy mielibyśmy twardszy orzech do zgryzienia. Były piłkarz Lecha ostatnio złapał niezłą formę, przeciwko Realowi czy wcześniej Lechii był jednym z lepszych piłkarzy Legii. Broź to na dziś półka niżej. Popełnia sporo błędów w defensywie, z przodu też nie daje tyle, ile powinien, nieprzypadkowo przegrywa rywalizację. Stawiamy, że przegrałby ją również z Kędziorą. Lechita gra wszystko od deski do deski, zdarzają mu się mecze, w których po prostu zawodzi, ale to generalnie silny punkt zespołu. Na plus również dwie asysty. Czyli remis w naszym porównaniu.
JAKUB RZEŹNICZAK < JAN BEDNAREK
Najbardziej utytułowany piłkarz w historii swojego klubu kontra gołowąs, który dopiero w tym sezonie dostał pierwszą poważną szansę. Przy tak postawionej sprawie wybór powinien być oczywisty, ale… nie jest. Klasyczne pomieszanie z poplątaniem, bowiem to Rzeźniczak w wielu meczach popełnia juniorskie błędy, a Bednarek imponuje w tym czasie spokojem, jakby to on miał na koncie 250 meczów w Ekstraklasie. Do tego szybkość, dobre warunki fizyczne, powinien być z niego kawał stopera. A Rzeźniczakowi trzeba życzyć powrotu na półkę “solidny ligowiec”. Punkt dla Lecha.
JAKUB CZERWIŃSKI > LASSE NIELSEN
To prawda, że Czerwiński jak na razie nie do końca przypomina siebie z ostatniego sezonu w Pogoni, ale to raczej kwestia czasu aż zacznie to robić, bo ma zarówno umiejętności, jak i poukładane w głowie. Jeszcze niedawno biegał po kameralnych boiskach i walczył z Januszem Surdykowskim, dziś po murawie Santiago Bernabeu i a jego rywalem jest Karim Benzema, potrzeba kilku chwil, by to ogarnąć. Z kolei Nielsen to dla nas piłkarz trochę anonimowy. Jeszcze niczym szczególnie nie błysnął. Bardziej uzupełnienie niż wzmocnienie, bardziej Wilusz niż Arajuuri. Znów remis.
CZERWONA KARTKA W MECZU LEGII Z LECHEM? KURS W BETSSON 4,00!
GUILHERME < TAMAS KADAR
Guilherme to jeden z najlepszych piłkarzy Legii, ale raczej nie wtedy, gdy musi występować na lewej obronie. W tym sezonie doszło do tego tylko raz, w meczu z Borusssią Dortmund, lecz w związku z kontuzją Hlouska dzisiaj może być drugi. Na pewno będzie łatwiej niż przeciwko Piszczkowi i Pulisiciowi, ale to i tak akcja ratunkowa i wysoki stopień zagrożenia. Kadar jest jaki jest – zdarza mu się zawalać po całości, w ofensywie to mniej więcej poziom Dalibora Plevy, ale przynajmniej jest obrońcą. Punkt dla Lecha.
TOMASZ JODŁOWIEC > ŁUKASZ TRAŁKA
Jodłowiec nie jest w najwyższej formie, nie zdziwmy się nawet, jeśli Magiera da mu trochę odpocząć, a postawi np. na Kopczyńskiego. Ale czy o Trałce można powiedzieć coś innego? Coraz częściej nie dojeżdża na mecze, trochę przestaje pasować do zmieniającego się Lecha, więc traci w miejsce w składzie. Na dziś znacznie większą rolę odgrywa w szatni niż na boisku. W takich okolicznościach stawiamy na Jodłowca, nieprzypadkowo to do niego Adam Nawałka przysyła powołania. Czyli znów remis.
THIBAULT MOULIN < ABDUL AZIZ TETTEH
A pamiętacie występ Moulina w meczu przeciwko Jagiellonii? Nie? OK, my też już prawie o nim zapomnieliśmy. Trochę za rzadko Francuz przypomina o swoich umiejętnościach. Niby ma na koncie cztery asysty w Ekstraklasie, czyli należy do ścisłej czołówki, ale po świetnym początku i tak mamy poczucie niedosytu. Tetteh to trochę inny typ piłkarza, ale też i inna sytuacja – w jego przypadku im dalej w las, tym lepsze mamy o nim zdanie. Wiąże się to nie tylko z grą, ale również z tym, że coraz rzadziej odcina mu prąd. Czyli nie osłabia zespołu i niezagrożone jest zdrowie przeciwników. Dużo dobrych decyzji, tak trzymać. Lech znów na prowadzeniu.
LEGIA WYGRA JEDNĄ BRAMKĄ? 335 ZŁ ZA ZAINWESTOWANE STO!
MIROSLAV RADOVIĆ > DARIUSZ FORMELLA
W ostatnim tygodniu w końcu zobaczyliśmy starego, dobrego “Rado”. No bo wybaczcie wcześniej jedynym argumentem, którym dało się bronić jego ponowne zatrudnienie było to, że w przeszłości był w klubie ważnym piłkarzem. Ale za same zasługi to można dostać mecz pożegnalny, ale nie istotną rolę w zespole. Serb doszedł do siebie i znów jest nieprzewidywalny. Można się śmiać, że nawet 75% obrońców w Ekstraklasie nie dałoby się nabrać na zwód, którym oszukał Danilo, ale Radović prędzej czy później trafi na tego jednego z bloku defensywnego, który przegra pojedynek i może być to nawet akcja meczu. Formella jeszcze takich umiejętności nie posiada, aczkolwiek oceniamy go wyżej niż kibice w Poznaniu, którzy mają mu za złe to i owo. Ostatnie występy w Lechu i młodzieżowce na mały plus. Zaryzykujemy nawet stwierdzenie, że jest mniej chimeryczny niż Makuszewski. No i ma “patent” na Legię w Warszawie (trzy gole). Punkt dla Legii, ale bez deklasacji.
VADIS ODJIDJA-OFOE > DARKO JEVTIĆ
Możliwe, że najmocniejsza piłkarsko para. Jeśli Vadis już definitywne wrócił na właściwą stronę rzeki, to raczej kwestią czasu jest aż wywalczy status najlepszego piłkarza w Ekstraklasie. Gość z lepszego świata. Bardzo fajnie wypadł na tle gwiazd Realu, w dwóch ostatnich meczach Ekstraklasy zaliczył ładne asysty. Czyli liczby ma już prawie na poziomie Jevticia (a dwa występy mniej), bo w jego dorobku jest jeszcze bramka. Ale te ogólne suche statystyki nie do końca odzwierciedlają również klasę Szwajcara. Jest w formie, przypomina piłkarza, którym zachwyciliśmy się na początku. Jedna z lepszych lewych nóg w Ekstraklasie. Sam fakt, że wygrywa rywalizacje z Majewskim i Gajosem jest znaczący. W swoim składzie chcielibyśmy mieć obu, ale trochę bardziej Belga. Legia na prowadzeniu.
MICHAŁ KUCHARCZYK < SZYMON PAWŁOWSKI
No umówmy się – były okresy, w których obaj byli dla swoich drużyn zdecydowanie ważniejsi. No a Pawłowski był nawet kluczowym piłkarzem Lecha, ale to coraz bardziej mgliste wspomnienie. Obaj mieli też już w tym sezonie problemy ze zdrowiem. Kucharczyk wrócił dopiero przed chwilą i to kolejny argument, by postawić jednak na Pawłowskiego. Kolejny, bo o to, że koniec końców ma wyższe umiejętności niż piłkarz Legii chyba kłócić się nie będziemy. Znów remis.
NEMANJA NIKOLIĆ > MARCIN ROBAK
W zeszłym sezonie – optymistycznie zakładając, że Robak byłby zdrowy – wybór byłby bardzo prosty. Z kimkolwiek z Ekstraklasy byśmy wtedy zestawili Nikolicia, napastnik Legii byłby lepszy. Ale ten sezon najlepszy strzelec poprzednich rozgrywek ma dziwny, nie do końca może się cieszyć pełnym zaufaniem trenerów (Hasi z Borussią postawił na Prijovicia, Magiera z Realem w ogóle zrezygnował z napastnika), co też jest pewnie jego winą, delikatna nadwaga była zauważalna. Robak z kolei wypracował połowę bramek Lechaw lidze, ale w ostatnich meczach wygląda po prostu słabo – wcześniej i marnował sytuacje, i coś strzelał, teraz ma problemy, by w ogóle do nich dochodzić. Pojedynek snajperów po przejściach. Rozstrzygamy go na korzyść Nikolicia, choćby dlatego, że ciągle ma wyższą średnią goli na spotkanie w tym sezonie, biorąc po uwagę wszystkie rozgrywki – o,48 do 0,43. W przeliczeniu na minuty napastnik Legii trafia co niecałe 140, a ten Lecha co blisko 172.
GOL NIKOLICIA? ZAGRAJ W BETSSON PO KURSIE 2,20. TRAFIENIE ROBAKA? KURS 3,40!
*
Wyrównane zestawienie, w którym minimalnie lepiej wypada Legia. Ale gdybyśmy doliczyli jeszcze chociażby ocenę potencjału ławek obu zespołów i ocenę trenerów, znów moglibyśmy zakręcić się w okolicach remisu. I tak wyrównanego meczu dziś się spodziewamy.
Fot. FotoPyK