No wreszcie, wreszcie, wreszcie – doczekaliśmy się ligowej kolejki, w której nie musimy weryfikować ani jednego rezultatu. Punkty wywalczone na boiskach w miniony weekend są też tymi, które według niewydrukowanej tabeli mogą dopisać sobie poszczególne drużyny. Można powiedzieć, że to optymalny układ, chociaż wciąż nie możemy uznać, że sędziowanie na przestrzeni całej kolejki było optymalne. Inna sprawa, że niewątpliwie postęp jest.
Zacznijmy jednak od tego, co złe. W meczu Lecha z Wisłą Kraków nie popisał się Jarosław Przybył, który powinien pokazać dwie jedenastki, a nie pokazał żadnej. Najpierw w narożniku pola karnego Lecha sfaulowany został Małecki, później w polu karnym Wisły ewidentnie ciągnięty za koszulkę był Majewski. Szczęście w nieszczęściu, że arbiter po razie skrzywdził każdą z drużyn i ostatecznie nie wypaczał końcowego rozstrzygnięcia. Ale z pewnością zadowolony po tych zawodach być nie może.
Poważnego błędu nie uniknął także Krzysztof Jakubik, który w meczu Cracovii z Wisłą Płock skrzywdził gospodarzy nie dyktując jedenastki za faul Szymińskiego na Covilo. Serb zdołał oddać groźny strzał głową, ale nieprzepisowa interwencja rywala znacznie ograniczyła jego ruchy. Błąd arbitra jest bolesny zwłaszcza w kontekście skuteczności, jaką defensywny pomocnik “Pasów” zazwyczaj prezentuje przy tego typu uderzeniach. Piłkarze Jacka Zielińskiego zostali więc skrzywdzeni (już czwarty raz w tym sezonie!), ale ostatecznie udało im się pokonać rywala, więc łatwiej będzie im się z całą sytuacją pogodzić.
No dobra, to teraz trochę pochwalmy panów z gwizdkiem, którzy w pozostałych spotkaniach działali jak należy. Prawidłowe były decyzje między innymi o rzucie karnym dla Pogoni (bo ciosy w twarz są jednak niedozwolone), a także o niepokazaniu drugiej żółtej kartki Burlidze za zagranie ręką (nowość w przepisach). Przychylamy się także do interpretacji Pawła Gila, który w meczu Korony ze Śląskiem uznał, że delikatnie przytrzymywany w polu karnym Alvarinho jednak zbyt wiele dołożył od siebie.
Na koniec rzut oka na niewydrukowaną tabelę. U nas aż z sześciopunktową przewagą prowadzi Jagiellonia, która w rzeczywistości ma o punkt mniej od Lechii. To efekt trzech pomyłek sędziowskich na niekorzyść białostoczan oraz trzech pomyłek na korzyść gdańszczan. Na pudle witamy też Cracovię, której tym razem udało się obronić przed arbitrami na boisku. Zestawienie zamyka nieznacznie ciągnięty za uszy Górnik Łęczna.