Wreszcie doczekaliśmy się ligowej kolejki, w której nie musimy wywracać wszystkiego do góry nogami i naprawiać zatrzęsienia sędziowskich pomyłek. Tak naprawdę jedyny błąd, który miał wpływ na wynik meczu, miał miejsce w starciu Legii z Zagłębiem Lubin. Co konkretnie mamy na myśli?
Otóż w 54. minucie gry za drugą żółtą kartkę z boiska powinien wylecieć Michał Pazdan. Jako że ten zawodnik zdobył dla Zagłębie zwycięską bramkę, weryfikujemy wynik na 2:2 W myśl zasad niewydrukowanej tabeli minimum pół godziny gry z przewagą jednego zawodnika zamieniamy na gola. Dodajmy też, że w momencie zdarzenia na tablicy wyników było 2:1 dla gości. Ostatecznego rozstrzygnięcia weryfikować nie musimy, ale odnotowujemy fakt, że Tomasz Musiał pomógł Legii i zaszkodził Zagłębiu.
Co jeszcze? Szereg decyzji sędziowskich, z których panowie z gwizdkiem będą mogli się wybronić. Po wnikliwej analizie powtórek uznajemy, że Paweł Gil miał jednak podstawy, by wyrzucić z boiska Marcina Kowalczyka w meczu Ruchu z Bruk-Betem. Mógł pokazać żółtą kartkę, ale miał też prawo sięgnąć po czerwień, z czego skwapliwie skorzystał. A w takiej sytuacji nie mamy podstaw, by cokolwiek weryfikować w niewydrukowanej tabeli. Zgadzamy się też, że po starciach w polu karnym par Maloca-Wilusz w meczu Lechia-Lech oraz Lewandowski-Kante w meczu Wisła-Pogoń puszczenie gry było dopuszczalną decyzją. Innymi słowy, tu także niczego nie musimy zmieniać.
Jak wygląda sytuacja w niewydrukowanej tabeli po dziewięciu kolejkach ligi? Jak dotąd drużyną najbardziej holowaną przez arbitrów jest Termalica (+6 punktów), a najbardziej krzywdzoną Cracovia (-3). Jak łatwo policzyć, w rzeczywistości obie drużyny dzieli przepaść dziesięciu punktów, a u nas niecieczanie mają przewagę zaledwie jednego oczka i w każdej chwili mogą zostać przez ekipę “Pasów” wyprzedzeni. Całe zestawienie prezentuje się następująco:
Fot. FotoPyK