Reklama

Ofensywna maszyna, a jej częścią Lewy. Kozacy fazy grupowej.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

10 grudnia 2015, 17:02 • 3 min czytania 0 komentarzy

Faza grupowa Ligi Mistrzów już za nami, więc za chwilę ze wszystkich stron zapewne zaleją was różnego rodzaju podsumowania. My również postanowiliśmy dorzucić do tego coś od siebie, a co tam! Płotki nas nie interesują, więc zarzuciliśmy sieci na grube ryby. Creme de la creme grupowego grania, najlepsi z najlepszych, którzy stworzyli nasz dream team. Okazja jest tym lepsza, że w tej edycji ciężko zrobić takie zestawienie, pomijając przy tym Polaka. 

Ofensywna maszyna, a jej częścią Lewy. Kozacy fazy grupowej.

A skoro już wywołaliśmy temat, to wybaczcie – zaczniemy nie po bożemu, czyli od naszej linii ataku. Wybór mieliśmy tak duży, że rozważania nad innym ustawieniem niż to z trójką napastników, od razu odłożyliśmy na inną okazję. Cristiano Ronaldo miejsce w składzie dostał z automatu, bez nawet szmeru protestu – 11 goli w sześciu meczach fazy grupowej to nowy rekord Champions League i już bramka więcej, niż sieknął w całej poprzedniej edycji. Co prawda nie wcisnął nic PSG, skupił się na dręczeniu Szachtara i Malmoe, ale cóż – nikt nie jest ideałem. Obok Robert Lewandowski, wicelider klasyfikacji strzelców, przed którym nie uchował się żaden z grupowych rywali. Przy trzecim miejscu w ataku można zacząć spory. Genialny duet z Zenitu? Kolega Lewego, Thomas Mueller? A może Antoine Griezmann lub bohater ostatniej kolejki Olivier Giroud? My postawiliśmy jeszcze inaczej – na Luisa Suareza, dzięki któremu Barca, pod nieobecność Messiego, przeleciała przez grupowe granie bez większych turbulencji. 5 goli i 3 asysty, dla nas to wystarczająca argumentacja.

OK, pomoc. Skrzydła mamy angielskie, choć tak naprawdę z Ameryki Południowej. Alexis Sanchez robił swoje od początku do końca, nawet gdy Arsenalowi wybitnie nie szło. Awans został przyklepany bez niego, ale gdyby nie gra Chilijczyka, to ostatni mecz Kanonierzy rozgrywaliby co najwyżej o Ligę Europy. Z drugiej flanki atakuje Willian, w miernej Chelsea to on robił różnicę, która dała przepustkę do gry w Champions League wiosną. A jego rzuty wolne to już w ogóle dzieła sztuki. Konkurencja? Najgłośniej do składu dobijali się Bawarczycy – Douglas Costa i… Kingsley Coman. Szczególnie ten drugi nas zaskoczył i oczarował! Pojawił się znikąd, w Juve nie odgrywał większej roli (choć dostał symboliczną minutę w zeszłorocznym finale). Znów ten szósty zmysł Guardioli dał o sobie znać.

W środku postawiliśmy na duet, dzięki któremu nie musimy się martwić zarówno o destrukcję, jak i rozdzielanie piłek. Sergio Busquets i Thiago Alcantara – panowie znają się doskonale, jeszcze możemy usłyszeć o tym duecie, na przykład podczas przyszłorocznych mistrzostw Europy.

Idźmy dalej – obrońcy. Niby tylko trójka, ale za to jaka! Diego Godin, Thiago Silva, Giorgio Chiellini. Trzy ściany. Taka ekipa potrafiłaby osłonić każde tyły, nie tylko w meczu piłkarskim. Kierowane przez nich defensywy straciły w fazie grupowej łącznie siedem bramek, czyli o jedną mniej niż w meczu z Realem dało sobie wcisnąć Malmoe. Kontrowersje? Chyba tylko jedna – może zamiast Włocha powinniśmy postawić na Alabę, wszak Chiellini grupowe granie zaczął od samobója… Uznaliśmy jednak, że w kolejnych meczach meczach zrobił wszystko, byśmy zapomnieli o tym incydencie.

Reklama

Między słupkami postawiliśmy na Kevina Trappa. Pięć razy zachowywał czyste konto, tylko raz wyciągał piłkę z siatki. Miał przed sobą świetną defensywę, ale nie, nie narzekał na brak roboty. Mecze z Realem są przecież gwarancją gimnastyki, a ofensywa Szachtara to też nie są żadne leszcze.

iH0ShHC

Najnowsze

Anglia

Grealish założył się o 500 funtów z Alexandrem-Arnoldem. I przegrał

Szymon Piórek
0
Grealish założył się o 500 funtów z Alexandrem-Arnoldem. I przegrał

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...