Od jakiegoś czasu oglądamy w Hiszpanii gigantyczne medialne show pt. „Lewandowski do Realu”. Potencjalny transfer przeanalizowano już w każdym dzienniku, każdej telewizji i każdej stacji radiowej. Spekulacji co tydzień pojawiają się dziesiątki, sama Barcelona – jeśli wierzyć mediom – ściągnie zimą z trzystu nowych piłkarzy, ale mimo wszystko żaden z nich nie skupia dziś takiej uwagi jak Polak. Ani Pogba, ani Pjanić, ani Nolito, ani inny Vardy. Lewandowski to po prostu gwarancja klikalności, oglądalności i słuchalności. Zawsze to miłe, gdy tyle się czyta o Polaku w kontekście przejścia do tak wielkiego klubu, ale… Ale niektórzy już zwariowali kompletnie.
Na antenie Deportes Cuatro, dużej telewizji (343 tys. followersów na Twitterze) pojawiła się dziś analiza wywiadu z Lewandowskim w niemieckiej telewizji. Tak przynajmniej sugerowała zajawka, bo po kliknięciu okazało się, że to rozmowa ściągnięta z TVP. Nieistotne. Producenci słynnego programu „Los Manolos” (nienawidzi ich np. Dani Alves) wynajęli eksperta od czytania mowy ciała, by ten przeanalizował gesty i mimikę Lewandowskiego, gdy dziennikarz pyta go o Real. Robert krzywi się, wzrusza, uśmiecha, próbuje żartować, uderza dłonią o dłoń, unika tematu, aż nagle pada bezpośrednie pytanie polskiego – podkreślamy: polskiego – dziennikarza: Czy takiemu klubowi jak Real się odmawia?
Odpowiedź: nerwowe „no, znamy moją historię”, co Hiszpanie odebrali jako swoje „no”, czyli „nie”. – W ten sposób Robert spełnił pierwsze wymaganie, jeżeli chodzi o transfer do Realu – skomentował natychmiast lektor, co złożyło się na całą puentę materiału i dodało pikanterii całej dyskusji. Nie, snajper Bayernu takiemu klubowi jak Real na pewno by nie odmówił. Mało tego – sam tytuł newsa to: „Czy można powiedzieć „nie” Realowi? Robert Lewandowski jest pewny: Nie”. Wideo z tą niewinną manipulacją już niesie się po sieci, wszystkie największe dzienniki wrzucają je na swoje strony i tylko czekać, aż skomentuje je najpierw Rummenigge, potem Florentino Perez, następnie Benitez, potem sam Lewandowski, Kucharski, a w tzw. międzyczasie polskie i hiszpańskie media przekleją od siebie tysiąc pięćset artykułów bazujących na tym samym źródle.
Maszyna ruszyła. Przygotujcie się, że to dopiero początek…
Fot. FotoPyK