W piłce reprezentacyjnej jest trochę tak, że bardzo wiele można wygrać w gruncie rzeczy niewielkim nakładem sił. Jednym, szybkim strzałem. I z zaskoczenia. Tomasz Kędziora swoim występem przeciwko Holandii pokazał, że nawet w bardzo poważnej roli w naszym bloku obronnym potrafi się spisać na medal, a przed spotkaniem z kadrą Ronalda Koemana raczej się tego po nim nie spodziewaliśmy.

Sami wiecie, jak jest. Jakub Kiwior zagrał na przykład niezłe zawody, ale on jest jednym z filarów Porto, chwilę temu grał trochę w Premier League, zwykle nie zawodzi, nie schodzi poniżej pewnego poziomu i tak dalej. Wątpliwości mogliśmy mieć wobec wchodzących do pierwszego składu Kędziory i Ziółkowskiego, a i oni generalnie dowieźli. Przede wszystkim ten pierwszy, którego przed meczem nikt normalny nie uznawałby za żelaznego lidera defensywy.
Profesora, dyrygenta. No gdzie tam? Tomasz Kędziora w samym centrum naszego bloku obronnego na Holandię? To nie mogło przecież zadziałać, dajcie spokój.
Tomasz Kędziora zbiera zasłużone pochwały. Zaskoczył i sporo zyskał
Efekt pozytywnego zaskoczenia tylko potęguje dobry odbiór występu naszego obrońcy. Lepiej, że nas wziął znienacka, przygotowanych na ciężary w starciu z Gakpo, Depayem i całą resztą tych strasznych Holendrów. Pewnie, ten mecz był trochę o pietruszkę, ale nie zmienia to faktu, że Kędziora i spółka mieli przed sobą parę prawdziwych gwiazd, a nie pękli. Więcej – dopuścili ekipę Oranje do mniejszej liczby strzałów, niż nasi rywale polską formację ataku (12 prób Polaków przy 8 Holendrów).
Podobnie ze strzałami celnymi – tutaj na korzyść Biało-Czerwonych mamy 5:3.
Tak, z jednej strony dlatego, że goście niespecjalnie na Narodowym zachwycili. Z drugiej dlatego, że nasza obrona serio wyglądała dobrze i mimo uzasadnionych obaw znów okazało się, że nie musieliśmy się aż tak bardzo martwić.
Nie ma Bednarka, naszego aktualnie najlepszego defensora? Kędziora zachęca do potrzymania mu piwa i rozgrywa jeden z lepszych meczów z Orzełkiem na piersi. Tak jakby to było dziecinnie proste i oczywiste. Fajnie, nie?

Tomasz Kędziora wykorzystał swoją szansę. Z Maltą to on zastąpi nam kontuzjowanego Bednarka?
Patrzmy na cały obraz. Obrona zaczyna nam działać doskonale
„Doskonale” to taki mocny wyraz, ale nie boję się go. Bo nie ma żadnego lepszego określenia, którego można by użyć w kontekście występów reprezentacji Polski za kadencji Jana Urbana. Naprawdę, nie ma, zaraz was przekonam. Skupmy się na trzech typowych obrońcach, tych odpowiedzialnych stricte za działania defensywne – pomijamy Zalewskiego, pomijamy Skórasia, pominiemy nawet Casha. Oni tam się mogą zapałętać do defensywy, ale nie są w niej najważniejsi.
Oprę się na naszych notach, uzasadnianych głównie testem oka i szybkim spojrzeniem na pomeczowe statystyki.
Noty Polskich obrońców po meczach reprezentacji za kadencji Jana Urbana:
4 września, Holandia – Polska 1:1
- Jan Bednarek – 5
- Przemysław Wiśniewski – 6
- Jakub Kiwior – 5
7 września, Polska – Finlandia 3:1
- Przemysław Wiśniewski – 4
- Jan Bednarek – 6
- Jakub Kiwior – 6
9 października, Polska – Nowa Zelandia 1:0
- Tomasz Kędziora – 4
- Przemysław Wiśniewski – 5
- Jan Ziółkowski – 6
12 października, Litwa – Polska 0:2
- Przemysław Wiśniewski – 5
- Jan Bednarek – 6
- Jakub Kiwior – 6
14 listopada, Polska – Holandia 1:1
- Jan Ziółkowski – 5
- Tomasz Kędziora – 7
- Jakub Kiwior – 6
Sami pewnie przyznacie, że w tych wszystkich pięciu spotkaniach nie mogliśmy mieć jakichś wielkich zastrzeżeń do działania naszego bloku obronnego. Nawet jeśli trafiały się nieco gorsze występy indywidualne, to koniec końców defensywa wyglądała solidni, bo gorszą formę jednego, rekompensowali dobrą lub chociaż niezłą dyspozycją pozostali. Tym samym my naprawdę, ale to naprawdę, przestaliśmy mieć problem z defensywą.
Chwilo trwaj!

Jakub Kiwior to mocny punkt naszej defensywy. Ostatnio trudno mieć do jego gry jakieś zastrzeżenia
Kędziora zwany profesorem. Brak Bednarka nie musi nas „straszyć”?
W tym wszystkim obok udanego wejścia do reprezentacji panów Wiśniewskiego i Ziółkowskiego jest jeszcze przecież niezwykle solidny występ Tomasz Kędziory z Holandią. Zastanawiając się przed tym meczem, jak Jan Urban powinien zestawić linię obronną w perspektywie gry z tak jakościowym rywalem, dopuszczałem koncepcję selekcjonera, która zakłada, że zaufa tym, którym już ufał. Poza Bednarkiem, Kiwiorem i Wiśniewskim najwięcej grali u Urbana właśnie Ziółkowski i Kędziora, przez co to oni wydawali się naturalnym wyborem do wyjściowej jedenastki na Pomarańczowych.
Jak ustawić tę obronę… Odpowiedzi na dylemat Jana Urbana [CZYTAJ WIĘCEJ]
Teraz, gdy na Maltę wraca Wiśniewski, silniejsza powinna być pozycja Kędziory, zbierającego za ostatni występ właściwie same pochwały. Patrzcie, jaką laurkę my mu wysmażyliśmy:
– Ustawiony na środku trójosobowego bloku defensywnego. Był jak profesor. Na początku spotkania nie dość, że odebrał piłkę, to jeszcze od razu uruchomił kolegę. W pierwszej połowie dwa razy przecinał groźne podania, ratując sytuację. Imponował spokojem. W drugiej części gry nie popełniał błędów i świetnie dyrygował kolegami z defensywy – pisał na gorąco po meczu Kuba Radomski.
Wszystko to jak najbardziej uzasadnione, bo Kędziora był świetny. Na podobnym poziomie oceniliśmy tylko występ Jakuba Kamińskiego, który szalał zwykle z dala od własnej bramki. Łatwiej wlepić wysoką notę piłkarzowi odpowiedzialnemu za poczynania ofensywne. Strzeli taki gola i samo to robi dobre wrażenie. Zawodnik Koeln dorzucił jednak jeszcze kilka fajnych akcji, parę razy urwał się Holendrom. Zagrał tak, jak trzeba.
I to samo powiemy o Kędziorze. PAOK Saloniki zwykle pozostaje poza granicami naszego większego zainteresowania, ale liga grecka nie jest jakąś absolutną wylęgarnią najgorszych ogórów. Na jej poziomie Kędziora utrzymuje stabilną i całkiem wysoką formę, gra od prawie trzech lat w jednym z lepszych zespołów tamtejszej ligi, a to – co widzieliśmy po przykładzie Jana Bednarka wreszcie łapiącego oddech w Porto – może być kluczem do dobrych występów także na poziomie reprezentacji.
Bo ważna jest pewność siebie.
Tomasz Kędziora w meczu z Holandią (za Sofascore):
- 2 przechwyty
- 5 wybić
- 2 odbiory
- 6 pojedynków (3 wygrane)
– w tym 3 powietrzne (2 wygrane) - 1 wślizg
- 100% celności podań (76/76)

Ten pan zagrał z Holandią koncertowo
Wreszcie możemy ich budować
Przykład Kędziory jest dobrym ku temu, by zauważyć przyjemny moment w cyklu życia reprezentacji Polski. Rzadki. Możemy bowiem spokojnie budować kolejnych naszych obrońców na bazie kolejnych dobrych występów i ogólnego spokoju, jaki zapanował nam w tyłach.
O podobną tezę pokusiłem się już w październiku, zauważając, że nasza defensywa jest na fali. Wtedy pisałem tak: – Nie przegapmy tego momentu, właśnie powinniśmy zaczynać rozmowę na ten temat. Niepostrzeżenie, trochę po cichu możemy przechodzić do chwili, w której mniej martwimy się o naszych obrońców.
Na fali. Reprezentacja Polski nie martwi się już o obronę? [CZYTAJ WIĘCEJ]
Teraz jestem nawet bardziej zadowolony, więc zdania nie zmieniam. Reprezentacja Polski buduje sobie obronę, o którą, mam wielką nadzieję, nie będziemy się musieli martwić także w przyszłości. Nie to, że nie przytrafią się jej już słabe mecze, to raczej niemożliwe. Ale to trzecie zgrupowanie z rzędu, podczas którego nie zobaczyliśmy w naszej defensywie żadnego występu figlarnego klauna czy wielkiego, tragicznego w skutkach wylewu.
Odpukuję w niemalowane. Na moje oko rodzi się tam coś naprawdę dobrego, a perspektyw na katastrofę na razie nie widać. Ani blisko, ani na odległym horyzoncie.
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Polscy kibice aresztowani na Malcie
- Niewielu zaczynało pracę z kadrą lepiej od Jana Urbana
- Jakub Kamiński. Największy wygrany kadencji Urbana
Fot. Newspix