Dwa razy zagraliśmy w eliminacjach z Holendrami, dwa razy zremisowaliśmy, dwa razy nie wyglądaliśmy na zespół znacznie gorszy, który nie mógł nawet myśleć o pełnej puli. Na koniec w tabeli dzielą nas tylko punkty, które straciliśmy z Finlandią. Wypada więc zadać pytanie: jak wyglądałaby ona, gdybyśmy zaczynali kwalifikacje z Janem Urbanem, zamiast tracić czas z Michałem Probierzem?

Jasne, łatwo tak spłycać, upraszczać. Gdybanie to polski sport narodowy, wiedzieliśmy to jeszcze zanim Łona wspomniał o tym na tracku. Ciężko jednak nie uciekać myślami w wyobrażenia o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdy ogląda się reprezentację Polski, która po prostu gra dobrze w piłkę. Gdy trener nie musi mówić o odwadze, żebyśmy w ogóle odwagę zobaczyli. Gdy potrafimy zagrać szczelnie, odpowiedzialnie w obronie. Wreszcie gdy nasze kontrataki, nasze działania w ofensywie, po prostu mają sens.
Kamiński w gazie, profesor Kędziora i błąd Grabary [NOTY POLAKÓW]
Eliminacje Mistrzostw Świata 2026. Polska zremisowała z Holandią
Może nawet był to najlepszy występ reprezentacji Polski od dłuższego czasu? To trzeba usiąść, na spokojnie, lecz fakty są takie, że nie musimy doszukiwać się małych rzeczy i oglądać ich z każdej strony, żeby wybrać coś, co nas cieszy, zadowala. Długimi momentami trzymaliśmy Holendrów z daleka od naszego pola karnego, przez czterdzieści pięć minut nie pozwoliliśmy im na stworzenie dogodnej sytuacji.
Przypomnijmy — bez dwóch podstawowych środkowych obrońców, z wymuszoną zmianą w drugiej linii jeszcze przed upływem kwadransa, bez pierwszego bramkarza. Więc naprawdę było kilka potencjalnych zapalników, tymczasem wyglądało to lepiej niż dotychczas.
Zamykanie stref, przesuwanie się, zaangażowanie, świadomość, wszystko tu grało. Chodziła także ofensywa – Nicola Zalewski miał kapitalną szansę na starcie, to Jakub Kamiński oddał pierwszy celny strzał. Wreszcie Robert Lewandowski posłał do Kamińskiego taką piłkę, jakby irytowało go słuchanie o tym, że Harry Kane nie tylko trafia, ale i rozgrywa. Lewandowski też więc rozprowadził akcję i asystował koledze w taki sposób, że Virgil van Dijk, który jako ostatni stoper czuwał nad tym, żeby nic groźnego Holendrom się nie stało, znów pewnie będzie udawał, że z pobytu w Polsce pamięta tylko kibiców, nie sam mecz czy zwłaszcza jego wynik.
𝐏𝐑𝐎𝐖𝐀𝐃𝐙𝐈𝐌𝐘 𝐙 𝐇𝐎𝐋𝐀𝐍𝐃𝐈𝐀̨! 🇵🇱🔥
Lewandowski do Kamińskiego, kapitalna akcja!
🔴📲 OGLĄDAJ 👉 https://t.co/KfVAnXDc6J pic.twitter.com/r4YCVLeZtF
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 14, 2025
Niedosyt. Polska była lepsza od Holandii, ale zabrakło drugiego gola
Dziesięć sekund, dwóch ludzi, którzy w ogóle ruszyli z kontratakiem, trzy podania i gol. Wyglądało to jak za najlepszych lat, jak za Adama Nawałki. Podobnych prób podjęliśmy jeszcze kilka, niestety — z gorszym skutkiem. Niestety też bardzo szybko po przerwie daliśmy się zaszkodzić. Holendrzy nie mieli nawet przewagi w polu karnym, ale wydarzyła się seria nieporozumień:
- Kamil Grabara minął się z piłką,
- Michał Skóraś dał się wyprzedzić rywalowi,
- dwóch obrońców nie zdążyło dopaść do odbitego strzału przed Memphisem Depayem.
I znów trzeba było mozolnie budować, szukać szans. Nie wychodziło nam to kiepsko, bo zaraz potem van Dijka przestawił Lewandowski, który po strzale z pięciu, sześciu metrów nie cieszył się z gola tylko dlatego, że świetnie ustawiony był Bert Verbruggen.
Można też żałować tych drobnych szans. Tu zablokowany został Piotr Zieliński, tam szansy na podanie do Kamińskiego nie dostrzegł Bartosz Kapustka. Z rytmu wytrącili nas właśni kibice, którzy wpadli na pomysł obrzucenia murawy racami, ale nic to – do samego końca to my bardziej napieraliśmy na Holendrów.
Pierwszy raz od naprawdę dawna po meczu z silnym rywalem możemy uczciwie przyznać, że dobrze się to oglądało, że nie wyglądało to jak konfrontacja piłkarskich jaskiniowców z przedstawicielem innego, lepszego świata.
Polska — Holandia 1:1 (1:0)
- 1:0 – Jakub Kamiński 43′
- 1:1 – Memphis Depay 47′
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI NA WESZŁO:
- Kibole przerwali mecz Polaków. Race na murawie, co za chlew!
- Z Włodawy do pracy z Lewym. „Nie ma nic za nic”
- Kibice bez zgody na wniesienie oprawy. „Zostaliśmy zdeptani”
- Doping wrócił na Narodowy! Dostało się PZPN i Tuskowi
fot. FotoPyK