Reklama

Podrażniony Liverpool odbił sobie na Evertonie

Antoni Figlewicz

Opracowanie:Antoni Figlewicz

02 kwietnia 2025, 22:59 • 3 min czytania 2 komentarze

Skromna wygrana to też wygrana. Z takiego założenia muszą dziś wychodzić piłkarze Liverpoolu, którzy okazali się lepsi w starciu derbowym od rywali reprezentujących Everton. Lepsi nieznacznie, choć przed tym spotkaniem oba zespoły dzieliło w tabeli aż, uwaga, 36 punktów. Niemało.

Podrażniony Liverpool odbił sobie na Evertonie

The Reds mają za sobą trudny okres. Z Ligi Mistrzów ekipę Arne Slota wywaliło PSG. W finale Pucharu Ligi lepsi okazali się piłkarze Newcastle. A teraz jeszcze opór cieniującego w tym sezonie Evertonu, który na derby zawsze potrafi się zmobilizować i często gra zdecydowanie powyżej oczekiwań. I często osiąga wyniki lepsze, niż na to zasługuje.

Choć zwykle to ci Liverpool i tak jest górą. Szczególnie na Anfield.

Szczególnie jeśli na ławce The Toffees siedzi akurat David Moyes.

Moyes na Anfield nie wygrał już 22 razy. “Chcę się pozbyć tego ciężaru” [CZYTAJ WIĘCEJ]

Reklama

Liverpool – Everton 1:0. Jota bohaterem czerwonej strony miasta Beatlesów

Do szczęścia wystarczył dziś gospodarzom jeden gol i choć szkoleniowiec The Reds liczył pewnie na bardziej przekonujący triumf, to nie będzie raczej grymasił. Jest wygrana w derbach, są trzy punkty, jest też kolejny krok w stronę tytułu mistrza Anglii. O to chodziło, tym bardziej, że po odpadnięciu z rozgrywek europejskich najważniejszy będzie bez wątpienia wynik w Premier League. A tu Liverpool ma względny komfort, bowiem przewaga nad drugim Arsenalem to nadal dwanaście punktów. Sporo, nie ma co.

Dziś nie było wątpliwości, która z drużyn jest lepsza. Liverpool wyraźnie przeważał i nie dał rywalom oddać nawet jednego celnego strzału. Choć piłkarze Slota wcale nie zachwycili, to na Everton w zupełności wystarczył taki występ – jedynego gola zdobył Diogo Jota, ale za to jaka to była akcja Portugalczyka! Efektowny krótki drybling, piłkarze w niebieskich koszulkach zostawieni w malinach i kompletnie zmylony Jordan Pickford. Klasa.

Faul Tarkowskiego i wielkie kontrowersje. Tylko żółta kartka?

Spore zamieszanie wywołało też dziś jedno z zagrań Jamesa Tarkowskiego. Obrońca The Toffees pewnie nie chciał zrobić krzywdy swojemu rywalowi, ale po wybiciu piłki wpadł w nogi Alexisa Mac Allistera i… sami zobaczcie, dobrze to nie wyglądało.

Reklama

Salah jednak zostanie? Wielki zwrot akcji, Liverpool “pewny swego” [CZYTAJ WIĘCEJ]

W sieci od razu rozgorzała dyskusja – zdaniem wielu internautów, i naszym zdaniem też, Tarkowski trochę w tej sytuacji przegiął i jego zagranie jest jednym z tych wyjątkowo nierozważnych i niebezpiecznych. Piłkarz Evertonu zobaczył za nie jednak tylko żółtą kartkę i jego zespół dokończył to spotkanie w komplecie.

Na nic się to jednak zdało – goście i tak przegrali i dziś ich miasto mieni się w czerwonych barwach. A biedny David Moyes dalej musi próbować wygrać swój pierwszy mecz na Anfield. Może w końcu się uda?

Liverpool – Everton 1:0 (0:0)

  • 1:0 – Jota 57′

CZYTAJ WIĘCEJ O ANGIELSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia