Reklama

Szymon Marciniak wyjaśnia brak rzutów karnych z Legia – Jagiellonia

Przemysław Michalak

Opracowanie:Przemysław Michalak

27 lutego 2025, 08:32 • 2 min czytania 150 komentarzy

Jagiellonia Białystok w drugiej połowie ćwierćfinałowego starcia Pucharu Polski z Legią Warszawa mogła otrzymać dwa rzuty karne, a nie dostała żadnego. W pierwszym przypadku sędziowie nie zareagowali na zagranie ręką Ilji Szkurina, w drugiej Piotr Lasyk odwołał jedenastkę po starciu Pietuszewskiego z Wszołkiem za sprawą konsultacji z Szymonem Marciniakiem na wozie VAR. Marciniak w rozmowie z TVP Sport wytłumaczył, co z czego wynikało w jego ocenie.

Szymon Marciniak wyjaśnia brak rzutów karnych z Legia – Jagiellonia

W przypadku sytuacji ze Szkurinem przekonuje on, że żadne ujęcie nie daje pewności, że przewinienie faktycznie nastąpiło.

Pokaż mi ujęcie z kamery pokazującej to zdarzenie z drugiej strony, żeby było widać odbicie czy chociaż dotknięcie piłki ręką – mówi Marciniak do przeprowadzającego rozmowę Rafała Rostkowskiego. – Nie ma takiej kamery. Za tą bramką nie było kamery. Na powtórce widać piłkę pod ręką Szkurina, ale na tej podstawie nie można stwierdzić kategorycznie, że ręka dotknęła piłki. Tego po prostu na żadnym ujęciu nie widać. Na żadnym ujęciu z żadnej kamery nie widać kontaktu piłki z ręką Szkurina.

A dlaczego zmieniono decyzję w przypadku karnego po akcji Pietuszewskiego?

– Powiedziałem, że zawodnik Jagiellonii jest pierwszy, zagrywa piłkę lewą nogą w swoją lewą stronę, a tuż potem Wszołek stawia nogę. I to jest bardzo ważne. Tak jak w FIFA: ważna jest kolejność. Wszołek stawia nogę, a zawodnik Jagiellonii robi ruch prawą nogą i nią lekko zahacza o prawą nogę Wszołka – wyjaśnił Marciniak.

Reklama

Dodaje on, że i tak cała akcja powinna być zatrzymana wcześniej ze względu na faul na Rubenie Vinagre.

Wszystko działo się jeszcze przy stanie 1:1. Później Ryoya Morishita zdobył dwie bramki i to Legia awansowała do półfinału.

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Oficjalnie: Włosi nie czekali długo. Zareagowali na śmierć papieża Franciszka

Kamil Warzocha
19
Oficjalnie: Włosi nie czekali długo. Zareagowali na śmierć papieża Franciszka
Inne kraje

Tanio kupić, drogo sprzedać. Genk – jak zrobić ćwierć miliarda w małym klubie?

Szymon Janczyk
14
Tanio kupić, drogo sprzedać. Genk – jak zrobić ćwierć miliarda w małym klubie?

Piłka nożna

Piłka nożna

Oficjalnie: Włosi nie czekali długo. Zareagowali na śmierć papieża Franciszka

Kamil Warzocha
19
Oficjalnie: Włosi nie czekali długo. Zareagowali na śmierć papieża Franciszka
Inne kraje

Tanio kupić, drogo sprzedać. Genk – jak zrobić ćwierć miliarda w małym klubie?

Szymon Janczyk
14
Tanio kupić, drogo sprzedać. Genk – jak zrobić ćwierć miliarda w małym klubie?