Reklama

Czy to początek końca wielkiego Manchesteru City Pepa Guardioli?

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

26 listopada 2024, 11:55 • 8 min czytania 24 komentarzy

Trener notujący najgorszą serię w 16-letniej historii swojej pracy. Skład przetrzebiony licznymi kontuzjami, z wieloma zawodnikami zaawansowanymi wiekowo, co sprawia, że jest trzecią najstarszą drużyną w Lidze Mistrzów. Do tego wciąż ciążące zarzuty regularnego łamania zasad Finansowego Fair Play, w wyniku czego zespół może w każdej chwili zostać zdegradowany z Premier League. Manchester City przeżywa największy kryzys od ośmiu lat. To tylko lekki deszczyk w raju, czy jednak zwiastun huraganu zmian?

Czy to początek końca wielkiego Manchesteru City Pepa Guardioli?

Kilka dni temu media na całym świecie obiegł filmik, na którym Robert Lewandowski naśladował Pepa Guardiolę żywo tłumaczącego taktykę. Zabawny był nie tylko występ napastnika Barcelony w podcaście u Rio Ferdinanda, ale również fakt, że ta inscenizacja nie odbiegała wiele od rzeczywistości. To bowiem nie pierwszy raz, gdy były podopieczny Katalończyka opowiada o tym, jak genialne pomysły taktyczne niespodziewanie spływają na niego z d… niebios, dlatego musi się tym jak najszybciej z kimś podzielić. Często są to właśnie chaotyczne pląsy, które wiernie oddał “Lewy”.

Geniusz też się myli

Kto bowiem inny wpadłby na pomysł zmiany taktyki na spotkania fazy pucharowej Ligi Mistrzów, jadąc już na mecz? A taki jest Guardiola, o czym sam opowiedział. – W Lidze Mistrzów zawsze przekombinuję. Szukam nowych rozwiązań taktycznych. We wtorek na pewno takowe zobaczycie. Mam za dużo przemyśleń. Gdybym zawsze grał tak samo, to byłoby nudne. Jeśli ludzie myślą, że zagramy z Atletico i Liverpoolem w taki sam sposób, to są w błędzie. Poruszanie się po boisku jest inne. Grają inni zawodnicy z różnymi osobowościami. Dlatego mam wtedy tyle przemyśleń i wymyślam głupie taktyki – stwierdził Katalończyk w 2022 roku przed starciem z Atletico Madryt.

Reklama

Później z tych jego pomysłów powstają dziwne twory, jak wystawianie dziś nikomu nieznanego Gianluki Gaudino w środku pola obok Sebastiana Rodego w Bayernie Monachium, pozostawiając na ławce Thiago Alcantarę i Xabiego Alonso. On też wymyślił Joshuę Kimmicha czy Davida Alabę jako rozgrywających.

Zasług i pomysłów można mu dopisać wiele, jednak i taki geniusz popełnia błędy. Guardiola nie ukrywał, że przegrany finał Champions League w 2021 roku zawalił pod względem taktycznym. Czasem myli się również w ocenie potencjału danego zawodnika. W poprzednim sezonie niechętnie stawiał na Cole’a Palmera, który postanowił odejść i w Chelsea jego talent eksplodował z dnia na dzień. A to dlatego, że Katalończyk nie jest szczególnie dobry w osobistych relacjach z zawodnikami, o czym powiedział również Lewandowski.

Cole Palmer może być wyrzutem sumienia dla Pepa Guardioli

Rozleniwienie

Jako osoba był trudny dla zawodników. Był tak genialny taktycznie, że myślał: „Jeśli tylko pójdą za mną, zwyciężą”. W późniejszych czasach zauważyłem, że się zmienił. Wydaje mi się, że zdał sobie sprawę, że czasami bycie bardziej ludzkim i otwartym pomaga mu bardziej niż taktyka – ocenił kapitan naszej kadry.

Ale czy przypadkiem zboczenie ze swojej wykutej ciężką pracą trenerskiej kariery, nieco nie rozleniwiło Guardioli?

Reklama

Do momentu przyjścia do Manchesteru, Katalończyk był nieugięty, podobnie jak jego kodeks zasad. Choć wszyscy namawiali go na pozostanie w Barcelonie – stworzył tam bowiem jedną z najwspanialszych drużyn w dziejach – to i tak po czterech latach odszedł na urlop. Wiedział jednak, że odpoczynek potrwa tylko rok. W jego trakcie uczył się już niemieckiego, by objąć Bayern Monachium, w którym spędził ostatecznie trzy lata. Nie dostarczył Bawarii Pucharu Europy, ale zdominował krajowe podwórko nad Renem i to z drużyną, która zdobyła już wszystko, co możliwe na świecie.

W końcu przyszedł transfer do Manchesteru City. Jest już w nim ponad osiem lat. Wygrał Champions League i zabetonował Premier League. Od 2016 roku nie było w Anglii lepszej drużyny od The Citizens. Guardiola właśnie przedłużył kontrakt do połowy 2027 roku, co oznacza, że w Manchesterze spędzi ponad dekadę. Dla człowieka ciągle szukającego wyzwań i nowych bodźców 11 lat w jednym miejscu brzmi jak więzienie, choć w przypadku tego klubu może raczej użyć sformułowania “złota klatka”. Guardiola ma bowiem wszystko, czego potrzeba do pracy.

Ale czy motywację?

Motywacja? Degradacja

Wygląda to tak, jakby największą motywacją do pracy w City dla Katalończyka była… degradacja do piątej ligi. – Powiedziałem to już sześć miesięcy temu, również rok temu, kiedy wszystkie kluby oskarżały nas o zrobienie czegoś złego i powiem teraz to samo po przedłużeniu kontraktu. Jeśli zostaniemy zdegradowani, będę tutaj. Jeśli zdegradują nas na piąty szczebel rozgrywek, będziemy stopniowo piąć się w górę i wrócimy do Premier League. Wiedziałem to wtedy i czuję to teraz – zadeklarował szkoleniowiec.

Na City wciąż ciążą realne zarzuty łamania zasad Finansowego Fair Play. Nie chodzi jedynie o przepłacanie piłkarzy, ale również zafałszowane deklaracje pensji jednego ze szkoleniowców czy nieuczciwe taktyki transferowania zawodników między klubami filialnymi, co miało zakłamywać realne zarobki klubu.

Jeśli klubowi z Etihad udowodnione zostaną winy, nikt nie będzie miał skrupułów, by zdegradować napędzaną petrodolarami machinę Guardioli. I to może być dla niego odpowiednia motywacja do pracy! W końcu, gdy za przekręty z Serie A spadł Juventus, klubu nie opuścili ani Gianluigi Buffon, ani Alessandro Del Piero czy Pavel Nedved, a zespół przejął Didier Deschamps.

Uproszczenie taktyki

To właśnie z powodu podjęcia nowego wyzwania drużynę City po zdobyciu Ligi Mistrzów opuścił Ilkay Gündogan. Bo gra dla ukochanego klubu jest czasami ważniejsza niż występy w Lidze Mistrzów czy morze pieniędzy. Ale czy ktoś z obecnych piłkarzy pała tak nieskazitelną miłością do Manchesteru City?

W końcu Gündogan powrócił do Etihad wyłącznie za namową Guardioli, któremu nie tak łatwo było poukładać grę w środku pola pod nieobecność Niemca. Wybrał więc bezpieczną opcję sprowadzenia swojego pupila, zamiast wykreować nową gwiazdę, co jest kolejnym przykładem na uproszczenie taktyki przez Katalończyka. Widać to szczególnie od momentu przyjścia Erlinga Haalanda.

Nie ma już prób gry na “fałszywą dziewiątkę”, czym Katalończyk zrewolucjonizował świat futbolu w Barcelonie i czym zabrał pracę Luce Toniemu, o czym powiedział mu podczas spotkania twarzą w twarz sam Włoch. Skoro masz jednego z najlepszych napastników na świecie, to po prostu na niego grasz. I to wydaje się logiczne, ale nieco sprzeczne z taktyczną zawiłością umysłu Pepa.

Erling Haaland to jeden z najlepszych piłkarzy świata, ale taktyka “wszystko na Haalanda” staje w sprzeczności z piłkarskim geniuszem Guardioli

Jednocześnie uzależnienie od jednego zawodnika sprawia, że gra całego zespołu faluje wraz z jego formą. W tym sezonie Haaland nie strzelił gola w ośmiu meczach City – w dwóch z nich nie zagrał. To przełożyło się na trzy porażki, trzy remisy i dwie wygrane. I tak samo wygląda to w reprezentacji Norwegii. Na sześć meczów Ligi Narodów kadra Stale Solbakkena zwyciężyła cztery, a kolejne dwa zremisowała i przegrała. W obu, w których straciła punkty, do siatki nie trafił snajper City.

Czyżby zatem pomysły Guardioli na futbol nie różniły się zbyt mocno od tych preferowanych przez selekcjonera Norwegów?

Drużyna piłkarskich starców

Wracając do transferu Gündogana, jego powrót ma jeszcze jeden skutek – skład ekipy Guardioli jest jeszcze starszy. Średnia wieku City wynosi 27,8 lat. Starsze w Lidze Mistrzów są tylko ekipy Atletico Madryt i Interu Mediolan. Średnia to wartość mocno nieprecyzyjna, o czym może przekonać się każdy zarabiający mniej niż średnia krajowa, a takich osób jest cała masa. Mediana, czyli liczba środkowa wieku The Citizens, to natomiast 28,5, a w momencie końca sezonu, czyli kluczowych spotkań, zbliży się do trzydziestki.

W zespole Guardioli jest duży rozstrzał między zawodnikami zupełnie młodymi, bez większego doświadczenia w meczach o najwyższą stawkę, a tymi, którzy zjedli zęby na futbolu. Wśród tych drugich jest m.in. Kevin De Bruyne, któremu coraz trudniej znaleźć motywację do gry na najwyższym poziomie w klubie i reprezentacji. Niewykluczone, że Belg latem opuści zespół, co może zwiastować kolejną falę zmian personalnych w Manchesterze.

Trzeba jednak oddać, że City w poprzednim sezonie zrobiło wiele, by nie stać się ekipą podstarzałych piłkarzy. 32-letniego Riyada Mahreza, 29-letniego Aymerica Laporte’a, 33-letniego Gündogana zastąpili kolejno 21-letni Jeremy Doku, 21-letni Josko Gvardiol i 25-letni Matheus Nunes.

Ta rewolucja to jednak i tak za mało, bo ci którzy mieli grać pierwsze skrzypce zmagają się z kontuzjami.

Kontuzje pokłosiem największego kryzysu

To trudne, gdy musisz grać bez czterech środkowych obrońców, dwóch środkowych pomocników, najlepszego zawodnika na świecie Rodriego i trzech skrzydłowych. Po prostu oddaj mi moich zawodników, a zobaczysz Manchester City! – powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Feyenoordem Guardiola zapytany o przyczyny kryzysu na Etihad.

Fakt, że masz w składzie najlepszego piłkarza świata i nie możesz z niego skorzystać, nie pomaga Guardioli wyjść z kryzysu

O skali, jakiego kryzysu mówimy? Sobotnia porażka z Tottenhamem różnicą czterech bramek jest najwyższą w historii jego pracy. Dodatkowo po raz pierwszy przegrał pięć meczów z rzędu. Już teraz z The Citizens Katalończyk zdobywa średnio najmniej punktów spośród wszystkich prowadzonych ekip.

Czarna lista Manchesteru City. Posypały się antyrekordy

Nadal osiąga lepsze wyniki niż zdecydowana większość klubów. W końcu zajmuje drugie miejsce w Premier League i ma szansę na bezpośredni awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Niemniej jednak gra drużyny Guardioli nie jest już tak przekonująca. A to największy możliwy zarzut w jego stronę. W końcu to on po zremisowanym spotkaniu Bayernu chwalił swoich piłkarzy za grę i zapewniał, że w przyszłości takie mecze będą wygrywać. I dziewiętnaście kolejnych zwyciężyli. Dziś na takie deklaracje raczej nie ma co liczyć.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Patryk Stec
0
Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Anglia

Ekstraklasa

Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Patryk Stec
0
Marcin Borski całkiem nieźle sobie radzi na sędziowskiej emeryturze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...