Reklama

Piotrowski zmarnował karnego, Bułka wpuścił cztery gole. Polacy w pucharach

Paweł Marszałkowski

Opracowanie:Paweł Marszałkowski

04 października 2024, 00:21 • 3 min czytania 3 komentarze

Jeśli chodzi o Polaków i czwartek z europejskimi pucharami, to zdecydowanie najlepiej wypadły Legia i Jagiellonia. Raczej nie można tego napisać o naszych rodakach w zagranicznych klubach. Aż dziewięciu stranierich zameldowało się w czwartek na murawie w meczach Ligi Europy i Ligi Konferencji, ale niewielu z nich wypadło dobrze.

Piotrowski zmarnował karnego, Bułka wpuścił cztery gole. Polacy w pucharach

Zacznijmy od Ligi Europy, w której aż czterokrotnie kapitulował Marcin Bułka. Kilka dni temu polski bramkarz był wychwalany nad Sekwaną za fenomenalny występ i czyste konto w meczu z Lens, tym razem pochwał raczej nie zbierze. Nicea przegrała w Rzymie z Lazio 1:4. W drugiej połowie Bułka obejrzał żółtą kartkę za faul, po którym sędzia wskazał na jedenasty metr.

Inny polski bramkarz, Mateusz Kochalski, obejrzał spotkanie Karabachu Agdam z Malmo FF (1:2) z perspektywy ławki rezerwowych, na której wylądował po przegranym 0:3 meczu z Tottenhamem.

90 minut na ławce spędził również Jan Faberski, który poleciał z Ajaksem do Pragi. Ekipa z Amsterdamu zremisowała ze Slavią 1:1.

Łudogorec Razgrad bezbramkowo zremisował na wyjeździe z Viktorią Pilzno. Bułgarzy mieli doskonałą szansę, by strzelić gola. W 52. minucie arbiter podyktował rzut karny, a do piłki podszedł Jakub Piotrowski. Niestety, reprezentant Polski „jedenastkę” zmarnował.

Reklama

PAOK z Tomaszem Kędziorą w składzie przegrał w Salonikach 0:1 z rumuńskim FCSB, mimo że goście od 56. minuty grali w dziesiątkę (czerwoną kartkę obejrzał Darius Olaru).

Fenerbahce z Sebastianem Szymańskim w pierwszym składzie zremisowało na wyjeździe z Twente 1:1. Na ławce rezerwowych drużyny z Enschede tradycyjnie zasiadł 37-letni Przemysław Tytoń. Mimo że polski bramkarz nie spędził na boisku ani sekundy, obejrzał żółtą kartkę.

Przenosimy się do naszej ulubionej Ligi Konferencji. Równie udany dzień, jak drużyny z Warszawy i Białegostoku, miała dziś ekipa Molde. Norwegowie z Albertem Podsiadłą w składzie pokonali 3:0 Larne.

Podsiadła nie był jedynym polskim bramkarzem, który wystąpił tego dnia w Lidze Konferencji. Panathinaikos – z Bartłomiejem Drągowskim między słupkami – zremisował 1:1 z bośniackim Boracem Banja Luka.

Omonia Nikozja pokonała 4:0 islandzkiego Vikingura Reykjavik. W pierwszym składzie na murawę wybiegł Mariusz Stępiński, ale nie zaliczył najlepszego występu. Zszedł z boiska w 67. minucie przy stanie 1:0. W kadrze cypryjskiej drużyny po raz kolejny zabrakło miejsca dla Mateusza Musiałowskiego.

Walijskie The New Saints pojechało dziś do stolicy Toskanii, gdzie postawiło się Fiorentinie. Włosi otworzyli wynik dopiero w 65. minucie. Skończyło się 2:0. Na ostatnie 10 minut na boisko wszedł Adrian Cieślewicz.

Reklama

W ostatnim z meczów, w którym mogliśmy oglądać występ Polaka, Lugano pokonało HJK Helsinki 3:0. W 65. minucie na boisko wszedł Kacper Przybyłko. W niektórych statystykach można zobaczyć jego asystę przy golu Daniela Dos Santosa, jednak bliższe rzeczywistości będzie stwierdzenie, że polski napastnik po prostu podał piłkę do Szwajcara, który później przebiegł kilkadziesiąt metrów, minął kilku rywali i oddał skuteczny strzał.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. FotoPyK

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

3 komentarze

Loading...